Podaruj znajomemu subskrypcję Autora Aleksandra Kisiel w formie kuponu podarunkowego.
Zobacz jak działają kupony
Wyobraź sobie, że kiedy wstajesz rano i widzisz swoją twarz w lustrze, uśmiechasz się do siebie i nie musisz natychmiast sięgać po korektor, podkład i puder.
Wyobraź sobie, że kiedy po wakacyjnych wojażach wkładasz dżinsy i czujesz, że są lekko ciasne, nie wpadasz w otchłań rozpaczy, tylko ze spokojem przyjmujesz, że twoje ciało zmieniło się i nie jest to powód do smutku. Bo wiesz, że twoje ciało zmienia się codziennie. To normalne.
Wyobraź sobie, że kiedy na rodzinnej imprezie ktoś wyciąga aparat, nie uciekasz sprzed obiektywu, a dziarsko wchodzisz w kadr. Bo wiesz, że kiedyś zostaną po tobie tylko zdjęcia i chcesz, żeby twoi bliscy zapamiętali te chwile, kiedy było cudownie.
Wyobraź sobie, że bez obaw próbujesz nowych aktywności sportowych, nosisz krótki top, bikini, szorty albo idziesz “do ludzi” bez makijażu. Bo wiesz, że jesteś osobą, a nie ozdobą i nie jesteś nikomu winna atrakcyjności.
Coś mi tu pachnie ciałoakceptacją i łagodnością?
TAK! To właśnie ten zapach. Upajający, co nie?
Właśnie tak pachnie moje instagramowe konto @kisielle, na którym piszę o ciałoakceptacji, łagodności, empatii. Przemycam też treści ciałopozytywne (bo ciałopozytywność i ciałoakceptacja to dwie bardzo różne rzeczy, o czym dowiesz się tu), feministyczne a czasem - macierzyńskie.
Z mediów. Przez 12 lat pracowałam jako dziennikarka w największych tytułach w Polsce, m.in.: ELLE, Onet, Wirtualna Polska. Pisałam o stylu życia, modzie, urodzie, prawach kobiet. I z bliska zobaczyłam, jak działa, a raczej - nie działa kanon urody, którego głównym zadaniem wcale nie jest upiększanie świata, a wymyślanie problemów i zarabianie na sprzedawaniu nam rozwiązań (dodam, że nieskutecznych, no bo jak rozwiązać problemy, których nie ma).
Moje instagramowe konto wzięło się z potrzeby naprawienia relacji z ciałem. Z tęsknoty za łagodnością, wyrozumiałością, życzliwością, jaką straciłam gdy tylko podjęłam pierwsze próby wpisania się w kanon piękna. Moja ciałoakceptacja zaczęła rosnąć, a wokół mnie zaczęły się pojawiać osoby, które “też tak miały”. W ciągu roku nasza społeczność urosła do blisko 15 tys. osób, które mają już dość stresu przed wyjściem na plażę w bikini, myślenia o sporcie tylko w kategorii odchudzania i traktowania jedzenia, jako czegoś, na co trzeba zasłużyć. I każdego dnia jestem niewymownie wdzięczna, że pojawiliście się w moim życiu.
I wygląda na to, że z waszej strony też jest wdzięczność. Takie wiadomości dostaję codziennie. Przyszło ich już dużo ponad 600. A ja za każdym razem się wzruszam.
Pierwszy filar mojej internetowej działalności to tworzenie edukacyjnych treści na temat ciałopozytywności, ciałoakceptacji, kultury diety.
Regularnie publikuję posty i stories. Prowadzę Instgramowy talk-show “Przegadane”, do którego zapraszam edukatorki - ekspertki. Wspólnie rozwijamy wątpliwości, jakie narosły dookoła jedzenia intuicyjnego, medycznej fatfobii, mody plus size, i wszystkich tych tematów, które są blisko naszego ciała.
Drugi filar to dzielenie się osobistymi doświadczeniami, jakie zdobyłam na drodze od bycia ozdobą do bycia osobą (dziękuję Tosi z WDŻ dla Zaawansowanych za to sformułowanie).
Zachęcam was, moje obserwatorki_obserwatorów do spojrzenia na swoje ciało, jak na narzędzie, które umożliwia im przeżycie fajnego, a czasem - trudnego życia. Na Instagramie tańczymy, gadamy, czasem się denerwujemy, a czasem płaczemy. Wszystko po to, żeby uświadomić sobie, że nasze ciała są tylko nasze, są ZAWSZE dobre i nie powstały po to, żeby spełniać oczekiwania innych.
Jesteś zaciekawiona_y? Zobacz, jak to wygląda w praktyce tu!
Moja droga do odwalenia się od siebie nie jest ani łatwa, ani krótka i myślę, że nie ma na niej wyraźnie zaznaczonej linii mety. No i czasem zdarza mi się z niej zboczyć, o czym też mówię. Bo głęboko wierzę, że wstyd, na jakim bazuje kultura diety i opresja piękna karmi się ciszą. Gdy głośno mówimy o naszych doświadczeniach, budujemy społeczność. A razem możemy naprawdę wiele.
Bo cenię sobie niezależność, więc na moim kanale praktycznie nie pojawiają się treści sponsorowane (przez rok podjęłam jedną współpracę). Bo chcę, aby moje treści przede wszystkim służyły moim odbiorcom, a nie - celom sprzedażowym firm.
Również dlatego, że wierzę, że za wartościowe treści w internecie należy płacić tak samo, jak za drukowane gazety czy dostęp do telewizji kablowej.
A codzienne produkowanie wartościowych treści kosztuje - i nie mówię tylko o koszcie mojego czasu, ale o wydatkach na program do planowania postów, na licencję do programów graficznych, na książki, webinary i ebooki, które są niezbędne bym mogła zdobywać, a potem - dzielić się wiedzą.
Nie chcę, aby moje konto na Instagramie stało się kolejną powierzchnią reklamową do wynajęcia. Przez 1.5 roku działalności zdecydowałam się na trzy płatne współprace. Reszta propozycji nie była zgodna z moimi wartościami. Jeśli więc cenisz sobie miejsca, w których konsumpcjonizm nie jest królem, dorzuć się do mojej patronite'owej skarbonki.
I jeszcze jedno: wierzę, że siła każdej społeczności polega na solidarności i wzajemnym wsparciu. Ja wspieram was w waszej drodze do odwalenia się od siebie i polubienia się z ciałem, a wy wspieracie mnie finansowo, bym mogła tworzyć jeszcze lepsze treści. Brzmi jak uczciwa wymiana, prawda?
Jeśli na ostatnie pytanie odpowiedziałaś_eś twierdząco, zastanów się, czy możesz mnie wesprzeć finansowo. Opis progów wsparcia znajdziesz po prawej stronie. A jeśli chwilowo hajs się nie zgadza, możesz po prostu puścić informacje o moich postach dalej w świat.
Chcielibyśmy Cię poinformować o ryzykach, związanych z Twoim zaangażowaniem finansowym. Przekazując środki na realizację pasji Twojego ulubionego Twórcy prosimy, abyś wziął/wzięła pod uwagę kilka kwestii.