Avatar użytkownika

Ola Loobeensky

Opcja wsparcia finansowego jest niedostępna!

O autorze

Cześć,

mam na imię Ola i od 2009 roku jako loobeensky tworzę broszki w technikach mieszanych. Rysuję też komiks o Euzebiuszu, który wszystko wie, a przynajmniej na wszystko ma pomysł. Poza tym przez wiele lat fotografowałam amatorsko i recenzowałam nowości wydawnicze dla portalu Lubimy Czytać.

 

Cześć,

 

mam na imię Ola i od 2009 roku jako loobeensky tworzę broszki w technikach mieszanych. Zaczynałam od pary własnych rąk, byle jakich nożyczek, igły, nitek oraz arkuszy filcu.

 

 

Fotografie pierwszych broszek przepadły przy okazji licznych formatów systemu / porządkowania folderu "Bałagan z Pulpitu do posprzątania", możecie mi jednak wierzyć na słowo, że dobrze się stało ;). Na początku 2010 uszyłam swoją pierwszą macicę, która otworzyła drogę dalszym wariacjom na tematy okołoanatomiczne i w ogóle nieco szerszemu doborowi tematów; wtedy też zaczęłam nieśmiało sprzedawać to, co stworzyłam, między innymi na Pakamerze, i to właśnie macice, płuca oraz serca stały się moimi pierwszymi "poważnymi" projektami.

 

 

Filc był przez długie lata absolutnie podstawowym surowcem, z którego wykonywałam biżuterię. Materiał-marzenie: można z nim robić mnóstwo rzeczy, da się go wycinać, za to nie trzeba poddawać po tym żadnej obróbce, gdyż się nie strzępi. Łączyłam go z koralikami, skórą naturalną, miedzią (czasami dodatkowo malowaną), masami polimerowym, kauczukiem, haftowałam go, tworzyłam teksturowane elementy wykorzystując wycinane przez siebie matryce linorytowe, rysowałam i wypiekałam elementy z plastiku termo by na końcu zupełnie się przestawić i spróbować szczęścia ze sklejką, która w pewnym sensie filc mi przypomina: z mojej perspektywy jest łatwiejszą wersją drewna.

 

 

Przypinki to nie wszystko. Wykonywałam też kolczyki, naszyjniki, haftowane dekory na ściany, wiem, że kilku moich Klientów oprawiło swoje broszki. Od czasu do czasu robię także linoryty.

 

Tymczasem rozrósł mi się i warsztat, i chociaż nadal nie mam osobnego pomieszczenia do uprawiania rękodzieła, to zdążyłam zająć wszystkie możliwe półki. Moją wielką dumą i nieocenioną pomocą jest multiszlifierka; obróbka mas polimerowych byłaby trudna bez maszynki do makaronu (tak, tak, każda polimerzystka wie, o czym mówię), a metale nie słuchałyby się mnie ani trochę (i tak jeszcze nie do końca słuchają), jeżeli nie miałabym palnika. Rękodzieło w formie, w jakiej je uprawiam, to kosztowna sprawa, nawet, jeżeli jego część udaje mi się sprzedać. Dlatego właśnie jestem tu.

 

Oprócz zajmowania się biżuterią studiuję afrykanistykę na UW, zastanawiam się, co począć z ukończonymi 3 latami polonistyki, recenzowałam też nowości wydawnicze dla Lubimy Czytać (Klik! Została mi po tym tendencja do skrobnięcia kilku słów po każdej przeczytanej książce). Rysuję ponadto komiks o Euzebiuszu, jajowatym stworzeniu obdarzonym nogami (Klik!).

 

Ten jednookienkowiec to "Wyciąganie jakichkolwiek konsekwencji w społeczeństwie o strukturze ahierarchicznej"

 

 

 

 

I to już wszystko. Więcej prac znajdziesz w Galerii i na stronach podlinkowanych w moim profilu. Miłego oglądania/czytania!