Post udostępniony za darmo dzięki mecenatowi Gośki Kończak.
KONKWEROR to pomysł starszy od Vreckless Vrestlers. Thrashowy bohater z postapokaliptycznego świata po raz pierwszy pojawił się w trzecim numerze zina NIENAWIDZĘ LUDZI (300 egzemplarzy i trzy warianty okładkowe!). Zin ukazał się w marcu 2012 roku na Bydgoskiej Sobocie z Komiksem - to była sympatyczna impreza, niestety szybko rozmieniona na drobne.
Skąd się to wzięło? Lektura Kamandiego, oglądanie Thundarra, słuchanie thrash metalu, ale przede wszystkim potrzeba stworzenia czegoś większego - albumu lub serii zeszytów. Od 2012 roku udało mi się wydać sporo "dużych" tytułów, ale Konkweror jakoś nigdy nie miał szczęścia.
O Szlamu Królu możecie przeczytać w innym poście udostępnionym za darmo. Ta zajawka powstała w 2013 roku. Pomyślałem, że narysuję album i znajdę wydawcę. Ha ha ha ha ha ha. Ekhem. W 2014 roku powstały cztery strony, a trzy pokolorował papież polskiego komiksu zwany też Łazurem. Oto efekt naszej wspólnej pracy.
Muzyką do tekstu z czwartej strony miał być ten kawałek.
Od początku wyobrażałem sobie Konkwerora jako thrash operę, w której będą quasi-musicalowe fragmenty. Tekst w komiksie pisany wierszem i będący jednocześnie tekstem do muzyki takich kapel jak Agnostic Front, Exodus, Carnivore, Toxic Holocaust, Crumbsuckers granej przez Testera Gier.
Ogarnąć coś takiego to nie lada wyzwanie, a więc zacząłem odkładać temat. Jutro, za tydzień, za miesiąc, w przyszłym roku. Świat postapo, który wymyśliłem na potrzeby Konkwerora, zaczął żyć własnym życiem. Nazwa AntyUtopia pojawiła się pierwszy raz w jednoplanszówce opublikowanej w specjalnym numerze Maximum Rocknroll. To był jednocześnie mój debiut w Stanach Zjednoczonych, potem plansza trafiła do Slime! oraz Szlamtologii. Na stronie MRR nadal można znaleźć krótki wywiad ze mną.
Pewnie teraz zamieszam w chronologii, ale to nie jest opracowanie akademickie, a ja mam bałagan w archiwach. 2014 rok minął pod znakiem Vreckless Vrestlers. Jeden z zapaśników pochodzi z AntyUtopii. Konkweror ma zresztą cameo w zerowym numerze. Zacząłem również współpracę z Dizaster Mag. Akcja publikowanego tam Violent Skate Bulldogs dzieje się w jednym z miast AntyUtopii. VSB doczekało się kilku wydań (przynajmniej trzech w Polsce, jednego w Kanadzie i jednego w Danii). Niejako prequelem Buldogów jest RadioActive Cross, który w 2015 narysowałem dla cyfrowej antologii Aces Weekly. Pojawia się tam m.in. Świniołak Tankard - ważna postać z Konkwerora. Całość w języku angielskim jest dostępna za darmo na stronie We Are The Mutants, dla której miałem przyjemność narysować motyw postapo i zaprojektować logosy. U nas RadioAktywny Krzyż ukazał się nakładem Studia Lain i był to jedyny komiks polskiego autora w ofercie wydawnictwa z Iławy. Opłaciłem druk i wykonałem całą robotę - propozycja była nie do odrzucenia.
Na potrzeby Konkwerora napisałem kilka tekstów. Tester Gier to produktywne chłopaki, więc nie czekali na stworzenie całości, tylko nagrali kolejne dwa kawałki.
Czas by Gnić (muz. Toxic Holocaust, komiks ukazał się w Dizaster Magu):
Żelazna Pięść (muz. Motorhead):
W Testerze nastąpiły roszady personalne, ja z kolei nie byłem w stanie znaleźć czasu na napisanie i narysowanie Konkwerora. Ostatni plan zakładał napisanie czegoś w stylu light novel. Kilka rozdziałów prozą z komiksowo-muzycznymi wstawkami. Zakończyło się na wstępnym planie i budżecie. To był 2017 rok.
Czy to koniec? Nie!
AntyUtopia pojawia się cały czas w mojej twórczości, m.in. w opowiadaniach. Ostatnio w GRIND popełnionym dla La gazzetta di Bazgrolle.
1. Kluczowe może być wsparcie mojego profilu Patronite. Zakładam powrót do tego projektu, kiedy osiągnę cel 1666 złotych miesięcznie. W zależności od kwoty wsparcia, będziecie mogli liczyć na: wasze imię i nazwisko/ksywę w finalnym produkcie, wgląd do prac, przedpremierowy komiks w formacie cyfrowym itd. Być może pojawi się nowy cel i zrobi się z tego częściowo webkomiks. Kto wie, póki co głośno myślę.
2. Zmiana tytułu. Umarł Konkweror, niech żyje ATOMAX!. Po doświadczeniach z Vreckless Vrestlers wolę, kiedy czytelnicy nie łamią sobie języków na tytule.
3. Format. Komiks-komiks, bez zapędów musicalowych. Może będzie to "zinowe" A5 w poziomie, czerni i bieli. Może "amerykańska" zeszytówka w kolorze (to z kolei choć trochę ułatwiłoby znalezienie wydawców zagranicą). Na pewno chciałbym rzecz wypuszczać regularnie w cyfrze i druku, przy czym zeszyty miałyby mały nakład i trafiałyby ekskluzywnie do jednej dystrybucji (bez zabaw w preordery oraz mydło i powidło na stoisku festiwalowym). Może jakieś warianty okładkowe? Wydania zbiorcze miałyby większy zasięg.
4. Nie wykluczam też występów gościnnych, tzw. backup stories i w ogóle wykorzystania wszystkich pomysłów, które hibernują w excelowskich tabelach i innych plikach, w szczególności tych stworzonych na potrzeby antologii SLIMEVERSE.
Czuję, że pora stworzyć coś totalnie autorskiego i z przytupem. Kilka zeszytów rocznie jest w zasięgu moich możliwości, a raczej NASZYCH możliwości.
Trwa ładowanie...