Mój rok na Patronicie - podsumowanie

Obrazek posta

To już ponad rok, odkąd podjęłam decyzję o założeniu własnego konta na Patronicie. Co przez ten czas się zmieniło? Co się wydarzyło? Jak wpłynęło to na mnie i na moją twórczość?

Pierwsze i najważniejsze - ani odrobinę nie żałuję, że założyłam tu konto! Mimo, że dojrzewałam do tej decyzji długo i nie byłam jej pewna, cieszę się, że zdecydowałam się na ten krok. Ogrom wsparcia, z którym spotkałam się przez ten czas, od samego początku pozytywnie mnie zaskakiwał. Naprawdę znaleźli się tu ludzie, którzy realnie chcą mnie wesprzeć, którzy we mnie wierzą i trzymają za mnie kciuki. Dzięki nim wierzę, że moja twórczość naprawdę ma sens - i mam mobilizację, żeby tworzyć więcej i więcej! Ze strony moich Patronów spotkałam się z masą życzliwości, wyrozumiałości i cierpliwości. Niektórzy z nich są ze mną od samego początku, inni byli przez chwilę, jeszcze inni odchodzili i wracali - ale każdy z nich zostawił coś od siebie, czy to dobre słowo, czy po prostu zasygnalizował, że jest obecny i trzyma za mnie kciuki. Z niektórymi udało mi się spotkać na żywo i zawsze byli to naprawdę wspaniali ludzie i wspaniałe spotkania. Niektórzy z moich Patronów to po prostu moi bliżsi znajomi i przyjaciele, którzy zawsze są przy mnie. Każdemu z moich Patronów jestem ogromnie wdzięczna i szkoda, że nie umiem w pełni tej wdzięczności wyrazić.

Prywatna grupa dla Patronów okazała się strzałem w dziesiątkę. Stworzyliśmy razem naszą bezpieczną przestrzeń, gdzie w kameralnym gronie możemy lepiej się poznać i naprawdę sobie zaufać. Odkąd parę lat temu porzuciłam blogowanie (którym zajmowałam się przez lata!), brakowało mi właśnie takiego miejsca, gdzie będę mogła spisywać własne przemyślenia. Gdzie będę mogła zwierzać się z trudniejszych momentów, a także dzielić radościami i zachwytami dnia codziennego. I gdzie przy okazji będę mogła wrzucać szkice, ilustracje, projekty, a nawet całe komiksy, którymi chcę się podzielić, a których nie mam zamiaru publikować nigdzie indziej - a jest tego sporo - oraz prywatne zdjęcia i filmy, które tak po prostu mówią o moim życiu. Od początku nie miałam żadnego większego planu na prowadzenie tej grupy - traktuję to bardziej jako grupę znajomych, z którą regularnie mogę pisać, poznawać się i przegadać bardziej i mniej ważne życiowe kwestie. Mam nadzieję, że nasza grupa będzie się rozwijać dalej!

Ostatni rok, a szczególnie ostatnie miesiące, były dla mojej twórczości i dla mnie samej mocno przełomowe. Na jesieni współorganizowałam komiksowy Projekt 24h w Gdańsku, w zimę prowadziłam własne warsztaty z rysowania komiksów i stoisko na ogólnopolskim zlocie podróżników, a na początku roku odważyłam się w pełni zaangażować w festiwale komiksowe - najpierw miałam stoisko na festiwalu w Katowicach, na którym odbyła się premiera mojego komiksu "Jeleń, który je leni", a potem miałam jeszcze stoisko i pierwsze spotkanie autorskie na festiwalu w Rumi, a także wywiad dla kanału "Kadr Ci w oko". Następnie... nieoczekiwanie przyszła kwarantanna, a wraz z nią odeszły plany prowadzenia pierwszej prelekcji i stoiska na Pyrkonie, pomijając masę innych festiwali i planów. Dlatego postanowiłam spróbować swojej przygody z Youtubem - zrobiłam pierwszego "lajwa" z pytaniami od publiczności, potem miałyśmy wspólną prelekcję online z Rynn rysuje (o tym, jak czynić dobro za pomocą komiksów), zrobiliśmy również rysowanie na żywo razem z moim bratem Roszymkiem, nagrałam też pierwszy własny podcast o rysowaniu. W międzyczasie rysowałam komiksy, kolejny i kolejny - i zawsze spotykały się z pozytywną reakcją, z trzymaniem kciuków, z mnóstwem komentarzy i miłych, szczerych i pełnych zaufania prywatnych wiadomości. To właśnie pozytywna reakcja ludzi mobilizowała mnie do tego, żeby tworzyć dalej. Zaangażowałam się też w wiele innych rysunkowych projektów - najważniejszym było stworzenie razem z innymi polskimi rysownikami naszej wspólnej, wielkiej i kolorowej antologii komiksów "Ostatnie drzewo", z której cały dochód przeznaczymy na ochronę środowiska. Na cele antologii stworzyłam komiks "Las", który w magiczny, baśniowy sposób opowiada o mojej miłości do dzikiej przyrody oraz o lęku związanym z tym, że powoli ją tracimy. Bardzo ważne było dla mnie również stworzenie i wydrukowanie swojej pierwszej książki nie tylko z moimi ilustracjami, ale i z własnym tekstem - jest to książka "Niejadek" opowiadająca o tym, jak wygląda świat widziany oczyma dziecka zmuszanego przez dorosłych do jedzenia. Tymczasem moje komiksy trafiły też na gdańską wystawę "Komiks łączy pokolenia".

Na początku lata miałam trudniejszy moment w życiu. Posypało mi się parę ważniejszych spraw. Wyprowadziłam się na drugi koniec Polski, nie wiedząc za bardzo, co w ogóle ze sobą zrobić. Próbowałam wielu nowych rzeczy, bo nie potrafiłam wrócić do rysowania, a nawet zupełnie straciłam sens tego, czym do tej pory się zajmowałam. I tu przełomem okazało się kupno iPada i przejście z rysowania tradycyjnego na rysunek cyfrowy. Po dłuższej przerwie wróciłam do rysowania komiksów z nową energią i z większym zapałem. Na nowo zaczęłam widzieć sens w mojej twórczości. I pierwszy raz odkryłam, że naprawdę, ale to naprawdę jest to coś, czym chcę się zajmować i co sprawia mi radość. Rysowanie nie jest dla mnie tylko jakimś dodatkowym bazgroleniem na kolanie, ale jest naprawdę ważną częścią mojego życia. Cieszę się, że do tego wróciłam i nie chciałabym tego stracić.

I co dalej? Dokąd to wszystko zmierza? Tego jeszcze nie wiem, ale przyznam się Wam, że ogromnie marzy mi się wydanie moich komiksów w formie książkowej. Masą pracy będzie dla mnie uporządkowanie skanów, wyczyszczenie ich i przygotowanie do wydruku, gdyż do tej pory robiłam je tylko z myślą o wrzucaniu do internetu, a teraz będę je musiała przygotować na nowo z myślą o wydruku. Chciałabym w wersji drukowanej zamieścić dodatkowe komiksy, których nie opublikuję w internecie, a także zamieścić tam sporo swoich przemyśleń w formie pisemnej, bo nie ukrywam, że lubię pisać. I kiedy już wszystko razem złożę i przygotuję do druku, otworzę zbiórkę na wydruk na "Wspieram to" i... zobaczę, co się wydarzy. Mam nadzieję, że tu również będę mogła liczyć na Wasze wsparcie i wiarę we mnie. A ja mogę obiecać, że ze swojej strony dam z siebie wszystko, bo teraz w końcu jestem pewna, że moja twórczość ma sens i cel. Dziękuję Wam za to, że przez ten cały czas byliście i jesteście ze mną, wspieracie wiadomościami, komentarzami, dobrym słowem, obecnością, cierpliwością, a nawet finansowo poprzez Patronita. Do zobaczenia na fanpagu i na grupie dla Patronów!

Karolina "Szarosen" Plewińska

patronite projekty festiwale komiks książka "ostatnie drzewo" "niejadek"

Zobacz również

"Niejadek" - koszmar nie tylko dzieciństwa
Coś się kręci
Coming out

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...