Oczarowani widokami, w nostalgicznej atmosferze dojechaliśmy do kolejnego miejsca, gdzie wujek zrobił nam zdjęcie do konkursu. Mamcia tam wygląda jak krasnoludek z bajki o kosmitach. Na zdjęciu, skurczyła się diametralnie! Wujek Frank jest wielkim facetem i jak pstryknął fotkę ze swojej wysokości, to zmniejszył Mamcię do wymiarów krasnoludka. Ciekawe, że w poprzek to nie działa. Mamcia mogłaby wtedy wygladać szczuplej.... Ja na zdjęciu wyszedłem jak zawsze - pięknie. Nawet w tej głupiej czapce, co to mi Mamcia, na szybko zrobiła z tatowej skarpety - CZYSTEJ! bo swoją zgubiłem niedaleko toru Formuły1 -Hockenheimring. To było wtedy, gdy na imprezę jechaliśmy i deszcz padał. Miałem daszek w kufrze założony. Raz się cofałem pod niego, a raz wychylałem, by skontrolować czy Tatko dobrze jedzie i wtedy mi ta czapka spadła. Masakra. Żółta taka, ale ją lubiłem, bo naszywki z włoskiego Mandello del Lario miała i poważnie wyglądałem. Teraz musiałem zadowolić się skarpetą. Nie ważne zresztą, najważniejsze, że mi w uszy nie wiało.