Hej, Patroni! :)
Najpierw coś na wesoło.
Ech, to były czasy... Niektórzy z Was pamiętają Ruficzka.
Dzięki, że jesteście! Wasza obecność dodaje mi skrzydeł, bo choć nie brakuje mi ostatnio wewnętrznego optymizmu, zniechęcenie i poddanie próbuje przyjść z innej strony. Każdego dnia czytam skierowane do mnie prośby o pomoc zwierzętom w potrzebie. A to kociaki są rozjeżdżane przez samochody, gdy usiłują przebiec przez jezdnię na osiedle w poszukiwaniu jedzenia, a to umarł opiekun i zostały dwa stare koty i nie ma dla nich miejsca w rodzinie, a to ktoś wyrzucił kota z domu i ten się błąka bezdomny i przerażony, a to znowu ktoś od miesięcy próbuje znaleźć dom dla podrzuconych do fabryki kociąt, a to znaleziony w deszczu drący się straszy kot ze złamanym ogonem, a to miot kociąt bez matki, a to... Codziennie jest tych historii kilka. Wiem, że nie pomogę wszystkim, choć robię się coraz wrażliwsza. Nie wiem kto wymyślił, że z wiekiem jest się coraz twardszym!
Z adopcjami jest ciężko, każda z nich to teraz prawdziwy cud! Dlatego bardzo to dla mnie ważne, że wspieracie, puffacie i myślicie o nas ciepło.
Trafiłam dziś jeszcze na ten filmik...
I łezka mi się zakręciła w oku. Moje zwierzaki zawsze były magiczne!
Miłego popołudnia, Kochani!
Trwa ładowanie...