Miłość, seks i prokreacja

Obrazek posta

Miłość do tej pory kojarzyła mi się jako uczucie towarzyszące i wiążące dwoje ludzi. Taki stereotyp funkcjonuje w świecie i dzięki temu wszystko co dotyczy miłości kojarzy nam się ze związkiem. Czy miłość w związku jest inna niż miłość do dzieci, rodziców, przyjaciół, do siebie samego, czy wręcz nie znanych nam osób a nawet zwierząt i całej natury? To ciągle ta sama miłość, choć w różnych odsłonach. Czy gdyby związek odłączyć od seksu nie byłaby to ta sama miłość? Co takiego dzieje się z tym pojęciem, że w połączeniu z seksem zaczynamy rozumieć miłość inaczej? Myślę, że aby zrozumieć miłość powinniśmy na to uczucie popatrzeć odrębnie. Właśnie tak szeroko jak to tylko możliwe, bez zawężania jej tylko i wyłącznie do związków.

Zanim jednak wgłębię się w rozpoznanie uczucia miłości pozwolę sobie potraktować oddzielnie seks jako właśnie ten element, który tak mocno w naszym mniemaniu dookreśla miłość jako uczucie występujące w związku. W końcu nie ma się co oszukiwać, seks nie występuje tylko w połączeniu ze związkiem. Może istnieć odrębnie. I często istnieje. Na pewno istnieje w moim życiu. Nie zawsze byłem w związku ale zawsze byłem seksualny. I ta seksualność miała duży wpływ na moje życie. Niestety większość czasu odczuwałem z tego powodu duże poczucie winy. Pewnie dlatego, że nikt mnie nie uświadomił w młodości. Pamiętam jak bardzo byłem zdziwiony, kiedy przeżyłem pierwszy orgazm biegnąc w niedzielę na poranek filmowy do kina „Jowisz”. Pamiętam jak potem szukałem sposobu aby przeżyć to ponownie. Oczywiście dałem sobie radę jak chyba każdy ale zawsze potem towarzyszyło mi poczucie winy. Na pewno nie pomogło mi, gdy dowiedziałem się, że to „grzech”. Ten rodzaj narracji towarzyszył mi do całkiem późnego wieku. Możecie sobie wyobrazić jak bardzo wpływało to na moje poczucie wartości. Nie należę do osób wstrzemięźliwych więc łatwo nie miałem. Dopiero całkiem niedawno zrozumiałem, że po pierwsze nie ma czegoś takiego jak „grzech”, a po drugie seks jest ogromną przyjemnością i nie może stanowić powodu do poczucia winy, tak jak i inne przyjemności, których doświadczam. „Grzech” to pojęcie sprzeczne z ideą Boga, który jest miłością – jak wszyscy bez wahania go określają. „Grzech” jest atrybutem wiary w Boga karzącego, który nie ma nic wspólnego z miłością. Takiego Boga wymyśliliśmy sami. Mój Bóg jest inny. Mój Bóg jest we mnie i chce przeze mnie doświadczać tego, czym jest – czyli miłości. Jako absolut tylko tak może On doświadczać czegokolwiek w świecie relatywnym, w naszej rzeczywistości. Mój Bóg nie potępia, bo jaki miałoby to sens, żeby dać mi wolny wybór a potem potępiać jeśli wybiorę inaczej niż On by chciał. Dlatego nie mogę siebie potępiać za to, że lubię seks. Bez znaczenia czy ma on prowadzić do prokreacji czy tylko albo aż do doświadczenia ogromnej przyjemności. Jedyny warunek to nie krzywdzić. Tak samo jak seks jest elementem miłości, tak i prokreacja jest elementem seksu. Tak samo w tym sensie, że jedno od drugiego jest zależne ale nie jest integralne. Nie uwierzę, że otrzymaliśmy seks wyłącznie do prokreacji. Energia seksu to energia życia. Orgazm to uczucie połączenia ze wszystkim co jest, z Bogiem, z drugą osobą, z wszechświatem. Dlatego sprowadzanie seksu do jakiejś jednej funkcji jest wypaczeniem, ograniczeniem, które nie może być pomysłem Boga. Odzierając seks z poczucia winy uwolniłem jego energię i otrzymałem radość z jego doświadczania. Oddzielając seks od prokreacji i miłości poczułem wolność. Teraz mam wybór kiedy dołożyć do seksu miłość lub prokreację. Dopiero teraz mogę dawać i otrzymywać spełnienie, poczucie jedności z tą jedną osobą, z całym wszechświatem. Mogę to robić na różne sposoby, nie czując się winny swoich fantazji, swoich preferencji, upodobań. Jeśli tylko nie wymuszam, nie krzywdzę to mogę eksperymentować i szukać nowych doznań w seksie. Mogę otworzyć się na czyjeś fantazje, mogę dawać przyjemność w sposób, jaki do tej pory nie umiałem bez poczucia wstydu, winy.

A co z miłością?

Bardzo trudno jest zdefiniować miłość. Nawet nie będę próbował. Nawet nie wiem czy to jest możliwe. Można ją opisać poprzez cechy lub powiązane uczucia. Dla mnie miłość wiąże się z pojęciem, a właściwie z uczuciem jedności. Jak do tego dodam cechę bezwarunkowości to mam obraz mojego rozumienia miłości. Mam wrażenie, że miłość jest pewnego rodzaju nastawieniem. Jest świadomą gotowością do współodczuwania jedności. W związkach jest to dość oczywiste ale przekładając to na całe istnienie, wszystko co nas otacza to już dużo trudniej jest sobie to wyobrazić. Żeby to lepiej zobrazować ograniczmy się do rasy ludzkiej. Wyobraźmy sobie, że zgodnie zresztą z tym, co podaje biblia wszyscy jesteśmy jednym ciałem. Każdy z osobna jest członkiem tego ciała. W ten sposób, choć jesteśmy inni stanowimy jedno ciało. Każdy członek tego ciała jest ważny, choć pełni inną funkcję. Czy czujecie jedność ze swoimi palcami, nogami, wątrobą czy jakimkolwiek innym narządem? To właśnie poczucie jedności sprawia, że dbamy o swoje ciało, chronimy je, pielęgnujemy, troszczymy się o nie. Rozszerzając metaforę jedności naszego ciała na całą ludzkość mogę wytłumaczyć sobie miłość jako poczucie jedności z każdym człowiekiem. A to dopiero początek tego rozszerzenia. Jak pisałem w rozdziale „Boski pierwiastek” cząstka Boga jest wszędzie, w każdej najmniejszej cząstce wszechświata. Miłość w takim odniesieniu jest poczuciem jedności ze wszystkim, co istnieje, z całym wszechświatem. W takim nastawieniu, będąc w miłości troszczymy się dosłownie o cały wszechświat, pielęgnujemy go, dbamy o niego bo czujemy jedność z każdym atomem, zbiorem atomów, z planetą, z roślinami, ze zwierzętami, z ludźmi i wreszcie z Bogiem, który jest wszędzie.

Trudno byłoby mi tutaj podać jakieś nawyki myślowe do wyćwiczenia. Jestem jednak pewny, że miłości można się nauczyć zaczynając od siebie, partnera lub partnerki, rodziny, ludzi, świata, wszechświata aż dojedziemy do punktu wyjścia, czyli Boga (czy jakkolwiek to nazywacie), który przecież jest czystą miłością.

Mówi się, że miłość mnoży się poprzez dzielenie i to ma jak najbardziej sens jeśli odniesiemy ją do poczucia jedności. Im więcej dasz, tym więcej otrzymasz!

seks miłość związki psychologia duchowość rozwójosobisty świadomość

Zobacz również

Czym dla Ciebie są pieniądze?
Najpierw BYĆ potem MIEĆ
Wymień żarówkę

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...