Szpital New Amsterdam - Dwanaście historii

Obrazek posta

Serial „Szpital New Amsterdam” zyskał sporą sławę dzięki platformie Netflix i cieszy się niesłabnącą popularnością. Dzieje się to głównie dzięki charyzmatycznej postaci dr Maxa Goodwina, który jest dyrektorem medycznym szpitala. Pragnie on przywrócić szpitalowi dawną świetność. Głównego bohatera serialu pokochały miliony widzów na całym świecie, również w Polsce, a jego flagowe pytanie: „Jak mogę pomóc?” wywołało niejedną rewolucję i uratowało życie setek pacjentów.

Szpital New Amsterdam to jedyne miejsce, w którym spotykają się zarówno dyplomaci z pobliskiej siedziby ONZ, jak i skazańcy z więzienia Rikers Island. Łóżko w łóżko leżą mieszkańcy Park Avenue, finansiści z Wall Street, nielegalni imigranci, ofiary tortur oraz zwyczajni mieszkańcy czynszówek.

Niewiele osób jednak wie, że perypetie personelu Bellevue inspirowane są prawdziwymi historiami, a pierwowzorem doktora Goodwina jest Eric Manheimer, który z równie niesamowitym zaangażowaniem i poświęceniem walczył o swoich pacjentów w tym nowojorskim szpitalu.

„Dwunastu pacjentów” to 12 prawdziwych przypadków z kariery dr. Manheimera. Warto przy tym podkreślić, że z uwagi na dobro pacjentów oraz ich rodzin, okoliczności i otoczenia w którym żyli – historie przedstawione w książce opowiedziane są w taki sposób, który pozwala chronić tożsamość ich bohaterów. Autor zastrzega, iż przyjął taką metodologię z kilku powodów, wśród których wymienia brak możliwości pozyskania jednoznacznej zgody na ujawnienie wrażliwych informacji na temat osób, którymi się opiekował. Z częścią z nich utracił kontakt, niektórzy odeszli, a jeszcze inni znajdują się w trudnej sytuacji życiowej. W książce wykorzystano natomiast ogólne informacje medyczne związane z problematyką poszczególnych rozdziałów.

Pierwszą opowieścią jest przypadek kończącego odsiadkę recydywisty Juana Guerry. Równocześnie na oddział władze przywożą członka jednej z najbardziej niebezpiecznych grup przestępczych w Nowym Jorku – las maras. Specjalnie nadzorowany konwój więzienny składający się z siedmiu opancerzonych więźniarek i radiowozów zatrzymuje się przed SOR-em. Uzbrojeni strażnicy więzienni zabezpieczają teren, co na obserwującym całą sytuację przez okno doktorze Ericu Manheimerze robi niesamowite wrażenie. Wiedział już, że czeka go poważne wyzwanie. Członkowie gangu las maras zasłynęli ze stosowania najwymyślniejszych form przemocy, które stosują wobec swoich ofiar – okrutnie je okaleczając i zabijając z zimną krwią. Facet którego właśnie przywieziono ma ręce i nogi skute łańcuchami. Jest Latynosem o ciemnych, zmierzwionych włosach, z rzadkim, rozwianym zarostem, a każdy kawałek jego skóry pokrywają barwne tatuaże. Na domiar wszystkiego okazuje się, że wkrótce ma odbyć się sesja Zgromadzenia Ogólnego ONZ, a w szpitalu swoją wizytę ma złożyć minister zdrowia Meksyku… Nie trudno domyślić się, jak ten splot wydarzeń wpłynie na codzienność szpitala.

Drugi rozdział to przypadek szesnastoletniej Tanishy, która właśnie postanowiła uciec z domu rodziny zastępczej. Eskapada rozpoczyna się w niesprzyjających dla warunków fizycznych dziewczyny okolicznościach. Musiała wydostać się z pomieszczenia na dużej wysokości, pokonując przy tym kilka przeszkód. Pokaleczyła sobie dotkliwie dłonie o wystające metalowe elementy konstrukcji schodów ewakuacyjnych, ale i tak nic poważnego w porównaniu do kontrolowanego skoku z wysokości blisko 5 metrów. W końcu tułaczki nie były dla niej żadną nowością – wędrowała z jednego domu dziecka do innego, i tak wiele razy. Przykład Tanishy może posłużyć za idealną ilustrację wagi, jaką odgrywa psychiatria dziecięca i jak poważny problem może stworzyć brak właściwej opieki.

W trzeciej historii akcja nieprzerwanie toczy się od świtu do zmierzchu. Autor, narrator i główny bohater książki ledwo stoi na nogach po przeprowadzonych licznych zabiegach – właśnie przymierzał się do wykonania pierwszego zabiegu radioterapii raka gardła. Po południu miał zaplanowany kolejny, ale poprzedniego wieczoru zatelefonował jego syna Alexei z informacją, że jego żona – Gladys – właśnie zaczęła rodzić. To opowieść o dzikim pędzie, w którym zapominamy o własnych słabościach, nierzadko zaniedbywanych, które w przyszłości mogą wiązać się ze smutnymi konsekwencjami.

I tak przez całą potężną, ponadpięciusetstronicową książkę wędrujemy wraz z Manheimerem, jego pacjentami oraz rozterkami, przed którymi musi stanąć. Lektura mimo swojej solidnej objętości zaskakująco przyjemnie wciąga i nie pozwala oderwać się ani na moment. Czasem rzeczywiście można poczuć, jakby się było w samym środku netflixowego „Szpitala New Amsterdam”. Sam autor odsłania się przed nami nie tylko jako lekarz i dyrektor szpitala, ale też jako pacjent. W walce o życie innych towarzyszy jego własny wyścig z chorobą nowotworową. Przed czytelnikiem pozostają opowieści będące kolejnymi rozdziałami: „Beso de angel”, „Czwarty krok”, „Serce dla Rabinal”, „Cztery pokolenia”, „Osobliwość”, „Trauma Detroit”, „Wzmożona czujność”, „Niekochana kobieta” oraz „Straty wśród ludności cywilnej”.

Eric Manheimer jest profesorem w zakładzie medycyny klinicznej New York University School of Medicine. Przez czternaście lat pełnił funkcję dyrektora medycznego nowojorskiego szpitala Bellevue. Wcześniej pracował w akademickim centrum medycznym w Dartmouth-Hitchcock Mewdical Center w Lebanon w stanie New Hampshire. Po uzyskaniu dyplomu lekarskiego w dziedzinie chorób wewnętrznych w szpitalu Kings Country na Brooklynie. Mieszka w Nowym Jorku oraz Tepotzlan, w Meksyku, z żoną Dianą Taylor.

Przedstawione w książce historie to coś więcej, niż skomplikowane przypadki medyczne – to przede wszystkim pełna emocji opowieść o ludziach, rodzinach i wspólnotach, rozpaczy i śmierci, nadziei i życiu.

#recenzja #EricManheimer #SzpitalNewAmsterdam #DwanaścieHistorii #ZnakLiteranova #nowość #polecamy

 

 

recenzja nowość Szpital New Amsterdam Dwanaście Historii Wydawnictwo Znak Literanova

Zobacz również

Lichwiarz - Tomasz Bartosiewicz
Recenzja - Lichwiarz
Premiera - Najlepiej spożyć przed...

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...