Często słyszymy o walce z przeciwnościami losu, o walce z nałogiem, z chorobą. Walka w społecznym odbiorze postrzegana jest jako atrybut bohatera. On zawsze z kimś lub czymś walczy. Ja rozumiem walkę jako proces, w którym muszę użyć siły, najczęściej przeciwko innej sile. Jak już pisałem w poprzednim rozdziale – każda siła wywołuje przeciw-siłę. Zawsze rezultatem walki jest zwycięstwo lub porażka. To z kolei pozostawia na końcu wygranego lub przegranego. Wygrywa zawsze silniejszy. Jest jeszcze jedna prawidłowość – każdy kto jest w procesie walki, skupiony jest w dużym stopniu na przedmiocie swoich zmagań. Jeśli walka jest długotrwała to nasze życie przyklejone jest do tego, z czym walczymy. Dopóki mamy siłę, walka trwa. Nawet jak uporamy się z jednym „wrogiem” pojawia się następny. Czasem sami go stwarzamy by znowu walczyć. Łatwo jest zatracić się w walce na tyle, by przegapić życie. Czasem walczymy bo jesteśmy do tego zmuszeni. To taka walka w samoobronie.
Nie lubię słowa walka. Kojarzy mi się z przemocą, czyli inaczej użyciem siły. Chciałbym raczej używać mocy zamiast siły. Moc, jak wiemy z lekcji fizyki to praca w czasie. Praca to przekazywanie energii. Inaczej definiując moc, możemy powiedzieć, że jest to emitowana energia w określonym czasie. Moc to dużo szersze określenie na sposób radzenia sobie z przeciwnościami. Używanie mocy to władanie energią. Energia to wszystko, co istnieje. Cały wszechświat jest właściwie energią. Począwszy od myśli, aż do pojedynczych elektronów w każdej cząstce. Zarządzanie tą energią to właśnie moc. Kiedy staję w konfrontacji z jakąś siłą mogę wybrać mój sposób wydatkowania mojej energii. W praktyce wygląda to tak, że zaczynam od określenia czy dany problem to rzeczywiście coś, co mnie dotyczy, czy może tylko prowokacja, mająca na celu pozyskanie mojej energii. Jeśli widzę wyraźnie, że to nie służy niczemu, odpuszczam bez poczucia straty, a może wręcz z poczuciem zysku, zachowania energii na coś co mi rzeczywiście służy. Kiedy natomiast widzę, że problem jest skierowany ewidentnie do mnie, nie przeciwstawiam mu przeciwnej siły, a raczej używam energii do jego rozwiązania. A jak już wcześniej pisałem energia to praca w czasie. Ktoś może powiedzieć, że to też używanie siły i to prawda ale jest jednak spora różnica w samym podejściu. Definiując problem jako coś, z czym trzeba walczyć z góry określamy sobie w głowie jakiegoś wroga. Używanie mocy, energii polega nie na przeciwstawianiu się ale na przyłożeniu siły w odpowiednim kierunku i odpowiednim czasie. Często można wykorzystać siłę problemu aby zmienić jego kierunek. Można to zobrazować jako wypadkowa dwóch sił. Zmieni się wtedy kierunek problemu, co może skutkować tym, że w końcu ominie mnie jego siła. Nie muszę zwalczyć głód na świecie, żeby nie być głodnym. Używanie mocy zamiast walki z problemem powoduje przyjęcie danej sytuacji jako konieczności działania, jako wyzwania. Nastawienie do problemu jest diametralnie inne. Opiera się na działaniu, pracy do wykonania a nie na wyniszczającej walce.
Warto zadać sobie też pytanie – czy to, o co walczę jest warte mojej energii? Czy przypadkiem nie jest to walka o przysłowiowe „złote kalesony”? Czy to ja walczę, czy moje ego? Co się stanie jak odpuszczę? Co daje mi wygrana? Co tracę jeśli przegram?
Inne ważne pytanie to – z kim walczę? Jeśli po drugiej stronie jest człowiek. Czy moja walka ma na celu zwyciężyć kogoś? Co chcę udowodnić sobie i światu poprzez to zwycięstwo? Czy chcę aby ktoś poczuł się zwyciężony, upokorzony?
Na koniec przytoczę jedno zdanie, które powtarzam sobie zawsze kiedy staje w obliczu jakiejś walki – do załatwienia jest problem a nie człowiek. W takim kontekście dużo łatwiej jest uzyskać wynik – „Win-Win”.
Możesz wesprzeć moje pisanie oraz wydanie książki. Założyłem konto na platformie Patronite, która służy do wspierania autorów blogów, vlogów, youtuberów. Kliknij przycisk "Patronite" w menu lub link poniżej i zobacz jak możesz mi pomóc wydać książkę!https://patronite.pl/Poslaniec/description
Trwa ładowanie...