[Sprawdzam] A gdyby tak zostać kultystką?

Obrazek posta

Nie musisz mnie namawiać!

 

Thea: The Awakening
MuHa Games | PC, PS5, PS4, XSX, XBO, NS | taktyczna • strategiczna

 

Swego czasu wykręciłam się w CD-Action z recenzowania Thei i w życiu nie wróciłabym do niej, gdyby nie jedna z Patronek, keysha. Przeżycie okazało się ostatecznie nie tak straszne, jak je zapamiętałam, i bawiłam się nawet całkiem, całkiem (jest nić porozumienia: gra mówi, że dzieci są mało pożyteczne, na szczęście potem dorastają), choć nadal nie jestem fanką chodzenia po mapie w turach i dziwacznego, mało dynamicznego systemu walki, w którym po prostu wykłada się karty na stół w odpowiedniej kolejności. (Wiem, brzmi to jak definicja każdej karcianki, ale twórcy Thei wzięli to sobie trochę za bardzo do serca). Najbardziej interesowały mnie inspirowane słowiańskim folklorem wydarzenia fabularne (w Gogowej wersji nieprzetłumaczone) i bardzo powolne – zbyt powolne, jak na mój gust – rozwijanie osady. Mam wrażenie, że mogłabym grać w ten scenariusz przez 100 godzin i nadal za bardzo nie popchnąć fabuły, choć to ostatnie może się wiązać z tym, że… ciągle wisiał mi gdzieś nieukończony samouczek, przez co gra nie chciała ruszyć z kopyta. Teraz sprawdziłam datę premiery, 2015, i jestem bardzo zdziwiona, bo wydawało mi się, że Thea: The Awakening jest znacznie starsza. Ale nie, jest po prostu brzydka! Pewnie z racji wieku nadal swoje kosztuje – różnica cen między Steamem (50 zł) i PS4 (99 zł) jest jednak olbrzymia, a potęguje ją jeszcze fakt, że na platformie Valve gra jest w chwili pisania tego tekstu przeceniona o 65% i kosztuje mniej niż dwie dyszki.
 

Strange Horticulture
Bad Viking | PC | logiczna • identyfikacja roślin


Gra studia Bad Viking jest takim Potion Craftem, ale zrobionym lepiej – bez powtarzalnych elementów zręcznościowych czy mechaniki każdorazowego tworzenia produktów od zera, która na początku była ciekawa, ale szybko zaczęła być męcząca. W Strange Horticulture jako specjalista od zielarstwa identyfikujesz rośliny za pomocą ciągle uzupełnianej książki do botaniki, biorąc pod uwagę kolory kwiatów, zapachy, wydzieliny czy kształty łodyg i liści. Zdaję sobie sprawę, jak nudno to brzmi, ale kupiły mnie aspekt logiczny – wykluczanie roślin o podobnych właściwościach, eksploracja na mapie na podstawie wskazówek – oraz klimatyczne opisy flory w podręczniku. Podoba mi się świat gry, w którym rośliny nie służą tylko do tworzenia lekarstw, ale mają bardzo dziwaczne, magiczne zastosowania – jedna z nich otwiera każdy zamek, inna pozwala zapamiętać informację na zawsze, a jeszcze inna gwarantuje dyskrecję po powierzeniu sekretu. Kwiatów i grzybów jest w grze łącznie 77, a ich identyfikacja popycha fabułę, skoncentrowaną z jednej strony na codziennych problemach klientów sklepu, z drugiej na celach różnych postaci i organizacji. Osobiście świadomie pokierowałam scenariusz w makabryczną stronę, ale to tylko jedno z zakończeń, ósme. W przyszłym tygodniu na stronie CD-Action pojawi się pełna recenzja gry.
 

Into the Breach
Subset Games | PC, NS | taktyczna • roguelike • mechy


Ach, jak dobrze było wrócić do Into the Breach cztery lata po premierze! Ten minimalistyczny roguelike taktyczny podszedł mi znacznie bardziej niż poprzednia gra studia, FTL: Faster Than Light, i podobnie jak on został zaprojektowany do wielokrotnego ogrywania. Gracz otrzymuje na start drużynę złożoną z trzech mechów, a jego ostatecznym celem jest zniszczenie roju na wulkanicznej wyspie. Zanim tam się jednak dostanie, musi odwiedzić kilka innych krain o różnych warunkach (na pustyni piasek wzbija tumany pyłu, które uniemożliwiają ataki; w skutej lodem lokacji część wrogów i budynków rozpoczyna zamrożona; w części przemysłowej można wrzucać przeciwników do kwasu), odpierając ataki wielkich owadów i robotów. Prowadzone mechy również mają rozmaite umiejętności, od artylerii, przez podpalanie ziemi i oponentów, po rozsuwanie czy przerzucanie wrogów. Przemieszczanie atakujących jest kluczową mechaniką gry, a moim ulubionym aspektem gry jest możliwość napuszczania przeciwników na siebie wzajemnie. Wszystko to dzieje się na malutkich mapach, towarzyszy temu świetna, klimatyczna muzyka i można odblokowywać kolejne składy. To jedna z moich ulubionych gier taktycznych, bo rozgrzewa komórki nerwowe do czerwoności, i po streamie w tym tygodniu cisnęłam Into the Breach przez dwa kolejne wieczory – mój licznik na Gogu pokazuje obecnie 46 godzin.


Do zobaczenia za miesiąc!

sprawdzam artykuł

Zobacz również

[Recenzje] Biblioteczka, regał 2: „Czerwone drzewo” i „Drzemiący w piaskach”
2022: List na luty
[Sprawdzam] Ciekawostki ze Steam Next

Komentarze (1)

Trwa ładowanie...