Oślepiony Arion

Obrazek posta

Powiedzcie mi, ile razy może człowiekowi pęknąć serce? Bo mnie już pękło tyle razy, że zamiast serca mam chyba dziurawą dętkę rowerową. Dzisiaj znowu rozerwało się na strzępy...Przywieziono mi jeża. Chłopczyk, 700 g. Trochę wychudzony, w nie najlepszym stanie, ale nie to jest najważniejsze w tym wszystkim. Bidulek nie ma oczu. Nie ma gałek ocznych. Są puste oczodoły, świeże rany, w których do niedawna jeszcze były jaja i larwy much. Pan, który go znalazł odwiózł go do lekarza, gdzie otrzymał pierwszą pomoc. Oczyszczono rany, usunięto jaja i larwy, zaopatrzono antybiotykiem w sprayu. Mogło się wydawać, że oczy zostały wydziobane przez sroki, które polując grupowo najpierw oślepiają jeża a potem go zabijają. Ale wtedy zawsze przy oczodołach są malutkie ranki od uderzeń dziobów. Tutaj ranek nie było. Pani doktor stwierdziła, że są to rany ograniczone tylko i wyłącznie do oczodołów. To już nie pierwszy taki przypadek w mojej karierze opiekuna jeży. Jestem na 99% pewna, że w tym przypadku człowiek tak okropnie okaleczył to biedne, bezbronne zwierzę. Takie samo przypuszczenie nasunęło się jako pierwsze pani doktor. Ja już od dawna wiem, że nie rozumiem ludzi. Nie rozumiem kto i po co zrobił coś tak okrutnego. Nie rozumiem jak w ogóle można pomyśleć o czymś takim, a co dopiero złapać zwierzaka i wydłubać mu oczy... Bo gdyby to był jakiś wypadek, byłyby inne obrażenia, ale jeża przebadano – nie ma innych obrażeń. Tylko wydłubane oczy... Jeżyk dostał na imię Arion. Na razie odpoczywa w domku, zagrzebany w ręcznikach papierowych. Kojec jest pod moskitierą aby do środka nie wlazły muchy. Arionowi przekreślono przyszłość. Nie wróci już na wolność. Chyba, że znajdę mu jakiś dobry, sprawdzony ośrodek dla dzikich zwierząt, gdzie zostanie otoczony właściwą opieką do końca swoich dni. Jeśli takiego miejsca nie znajdę – Arion zostanie ze mną, tylko u mnie będzie mieszkał głównie w domu, bo na dworze nie mogę trzymać jeży z racji tego, że za kilka dni pojawiają się szczury przychodzące do jedzenia. Będzie w ogrodzie kilka dni, a potem do domu. Za jakiś czas znowu do ogrodu i potem znowu do domu. Może w ten sposób uniknę szczurów, a jeż pomieszka trochę na dworze. Na razie Ariona nie oddam. Musi zostać wyleczony, odkarmiony i doprowadzony do normalnego stanu. Szkoda tylko, że nie mogę mu zapewnić nowych oczek.... wielka szkoda.

Wsparcie dla Ariona i pozostałych jeży ( zakup karmy):

Nyskie Pogotowie Opiekuńczo Adopcyjne dla Zwierząt Łapa

ul. Szczecińska 8

48-303 Nysa

mBANK:

02 1140 2017 0000 4802 1307 5047 z dopiskiem "Darowizna - jeże"

payp.lapa.nysa@gmail.com koniecznie z dopiskiem "Darowizna - jeże"

 

Zobacz również

Kolejny dramat - Aluś
Dramat z happy endem
Cukiereczek

Komentarze (1)

Trwa ładowanie...