(...) Otóż siedem lat temu German kupił sobie za zarobione w reichu pieniądze motor typu ścigacz. Kupił ten motor, ale specjalnie nie pojeździł, bo najpierw złapał ospę od jakiejś dupy i go wysypało, a zaraz potem wpierdolił się na tym ścigaczu pomiędzy tira, a osobówkę, wyrzuciło go, przejechał po asfalcie, na którym zostawił trochę tkanek miękkich i jak się okazało - także oko. Lekarz powiedział, że gdzieś tam jest w oczodole, czy jakoś tak, ale nie będzie już z niego pożytku (z tego oka) - znaczy chuja nim German zobaczy. Stary Germana jeszcze dobrze wtedy prosperował w branży bieliźniarskiej, hajs miał, więc załatwił synkowi sztuczne oczko. Szklane. Od tego czasu popierdala German po mieście ze szklanym okiem jak jakaś pierdolona porcelanowa lalka na kudłatych nogach. Więc ostatnim razem, German zagadywał coś do barmanki, barmanka średnio się w Germana wpuszczała, coś tam stukała na telefonie, piwo lała, uśmiechała się do tego całego gówniarstwa dłubiącego słomkami w piwie z sokiem, co musiało wkurwiać Germana, i wtedy zdecydował się na ostateczność, na rozpaczliwą próbę zwrócenia na siebie uwagi polegającą na komunikacie typu: „Ale kurwa czegoś takiego, to jak żyjesz Młoda nie widziałaś” (...)