Kartony – dobre czy złe?

Obrazek posta

Każdy, kto styka się po raz pierwszy z permakulturowym ogrodnictwem, nieuchronnie, jak Hanka Mostowiak, trafia na kartony. Kartony stosowane są powszechnie przy zakładaniu grządek, ale mają również zażartych przeciwników. Czy słusznie? Zastanówmy się nad tym w poniższym artykule.

Zacznijmy od fundamentalnego pytania – co to jest karton.

W permakulturze, najczęściej pod tą nazwą rozumie się materiał pozyskany z pudeł wykonanych z tektury falistej. Pudła takie, zamiast trafić na wysypisko, odbieramy od znajomych po przeprowadzkach, ze sklepów i supermarketów, czasami nawet spod śmietnika. Rzadziej pod tym pojęciem kryją się materiały takie jak tektura malarska w rolkach, tektura lita, izolacyjne tektury budowlane czy też przekładki paletowe. Lubujemy się szczególnie w dużych gabarytach, im większy bowiem kawał kartonu, tym łatwiej nim ściółkować. Opakowania po rowerach, meblach, sprzęcie AGD, oraz duże kartony do przeprowadzek to prawdziwe skarby dla permakulturowego ogrodnika.

Klasyczna tektura falista :)


Zastosowanie kartonu.

Zanim zajmiemy się „za i przeciw” kartonów, porozmawiajmy o tym, do czego i w jaki sposób się je stosuje. Nie oceniajmy, skupmy się jedynie na tym, jak i do czego karton można wykorzystać w permakulturowym ogrodzie.

Podstawową funkcją kartonu jest eliminacja chwastów. W tym celu karton układa się bezpośrednio na glebie (zwykle po uprzednim skoszeniu roślinności i podlaniu). Kartony odcinają dostęp światła, w związku z czym pozostałe pod kartonem rośliny tracą zdolność fotosyntezy i z czasem giną. Aby metoda ta była skuteczna, kartony muszą zachodzić na siebie tak, aby rośliny nie były w stanie „wyjść spod nich” i dosięgnąć słońca. Warstwa musi być również dostateczne gruba, aby rośliny nie były w stanie jej przebić. Zwykle kartony przykrywa się mniej lub bardziej grubą warstwą ściółki i/lub kompostem. Technikę taką stosuje się zarówno przy zakładaniu nowych grządek i ogrodów, jak i przy odchwaszczaniu istniejących. Jest też stosowana przy sadzeniu drzew i krzewów, po to aby ograniczyć konkurencję ze strony traw. Bardzo często w taki sposób zakłada się leśne ogrody, ściółkując cały obszar kartonem i zrębkami.

Ogrodniczy superbohater - Charles Dowding - sciółkuje kartonem i kompostem


Karton, o czym za chwilę porozmawiamy bardziej szczegółowo, jest materiałem bogatym w węgiel, a więc stanowi źródło węgla zarówno w połączeniu z glebą, jak i w procesie kompostowania. Karton w przeciągu kilku miesięcy ulega dezintegracji o ile przykryty jest ściółką, a rozdrobniony, połączony z materiałami bogatymi w azot i dostatecznie wilgotny „zamienia się” w kompost w przeciągu kilku tygodni. W obu tych formach stanowi źródło materii organicznej dla naszego ogrodu.

Dla porządku wspomnę tu jeszcze o kilku niekonwencjonalnych zastosowaniach kartonu:

- gdy spodziewamy się przymrozka w nocy, możemy nakryć wrażliwe rośliny kartonowymi pudłami, co sprawi, że mniej ucierpią,

- kartonowe pudła wykorzystuje się do docieplenia uli na okres zimowy,

- mocne pudła kartonowe mogą być stosowane do uprawy jako pojemniki, sprawdza się to szczególnie dobrze w przypadku uprawy wczesnych odmian ziemniaków,

- kartonem owija się pnie drzew, dla ochrony przed zwierzyną oraz do wyłapywania szkodników chroniących się w tekturze falistej (usuwa się je wraz z tekturą),

- w wielu krajach o klimacie cieplejszym i bardziej suchym niż Polska, kartony stosuje się jako przykrycie grządek, w celu ograniczenia parowania, a także dla oddzielenia owoców roślin płożących od ziemi (ogórków, melonów i dyń),

- kartonowe rolki od ręczników czy papieru toaletowego używa się na biodegradowalne doniczki do rozsad,

- kartony w formie rozdrobnionej stosowane są czasami jako wierzchnia ściółka (w miejscach bezwietrznych lub w stanie ciągle wilgotnym),

- rozdrobnione kartony używa się jako podłoże do hodowli dżdżownic,

- puste kartony stanowią najlepsze pułapki na koty, wszystkie koty ….. 😉

Skoro znamy już zastosowania kartonów, możemy zadać pytanie – skoro są tak przydatne, dlaczego niektórzy zdecydowanie odradzają ich stosowanie?

Dwa główne argumenty wytaczane są zwykle przeciwko kartonom:

- kartony są źródłem toksycznych substancji,

- kartony mają zły wpływ na glebę i życie w niej.

Aby zdecydować, czy pierwszy zarzut jest słuszny, musimy najpierw odpowiedzieć sobie na pytanie – z czego i jak wytwarza się kartony?

No cóż, odpowiedź wydaje się łatwa i przyjemna – materiał z którego powstaje większość kartonów, pierwotnie niemal zawsze pochodzi z drzew. Brzmi to nieźle, wszak trudno o coś bardziej naturalnego niż drzewa, diabeł jednak jak zwykle tkwi w szczegółach. Co więcej, karton kartonowi nierówny.

Nie wdając się w detale, przyjrzyjmy się powstawaniu najpopularniejszego kartonu z jakiego korzystamy w naszych ogrodach – tekturze falistej.

Tektura falista zwykle składa się z dwóch zdecydowanie różnych warstw.  Dwie gładkie warstwy zewnętrzne otulają zwykle 3, 5 lub 7 warstw falistych, a materiał z których warstwy wewnętrzne i zewnętrzne są wykonane, zwykle jest inny.

Najczęściej, zewnętrzna warstwa wykonana jest z papieru wyprodukowanego z drewna drzew iglastych, gdyż posiada ono dłuższe włókna, co skutkuje papierem gładszym i mocniejszym.

Warstwa wewnętrzna z kolei wykonywana jest przeważnie z drewna liściastego, o włóknach krótszych, lub z papieru pochodzącego z recyclingu.

W obu przypadkach, im więcej materiału z recyclingu, tym gramatura, a więc wytrzymałość mniejsza. Co więcej, o ile drewno jest materiałem w miarę „czystym chemicznie”, o tyle papier z recyclingu produkowany jest zwykle bez oddzielania surowca zadrukowanego w czerni lub w kolorze, czego konsekwencją jest mniejsza „czystość chemiczna”.

 

Czy wiesz, który karton jest "najczystszy"?


Aby z drzewa mógł powstać karton, najpierw trzeba je rozdrobnić do postaci pulpy, czyli materiału złożonego z włókien celulozy. Proces ten polega albo na mieleniu (papier gorszej jakości), albo na trawieniu chemicznym poprzez gotowanie w roztworze związków siarki (papier lepszy, o wyższej zawartości ligniny). Tam, gdzie papier ma powstać ze słabych jakościowo surowców, spaja się go dodatkiem skrobi. Dotyczy to szczególnie papierów z surowców wtórnych.

Podczas gdy warstwy zewnętrzne walcuje się na gładko i niejednokrotnie barwi oraz pokrywa substancjami mającymi zwiększać ich wytrzymałość oraz odporność na czynniki zewnętrzne, warstwy wewnętrzne faluje się na specjalnych maszynach, wynalezionych bardzo dawno temu do sporządzania … krynolin i innych falistych strojów. W niektórych przypadkach tektury zabezpiecza się dodatkowo środkami bakterio, grzybo i owadobójczymi, laminuje, foliuje, lakieruje, zszywa metalowymi zszywkami, okleja syntetycznymi taśmami, klei warstwowo rozmaitymi klejami, z siatkami wzmacniającymi lub bez, etc. co sprawia, że jak już pisałem – karton kartonowi nierówny.
 

Czy znajomi wiedzą, że przyjmiesz ich kartony po przeprowadzce? ;)


W procesie produkcji kartonu może, ale nie musi, być stosowanych bardzo wiele substancji chemicznych. Warto wiedzieć, że w przemyśle papierniczym używa się ich około trzech tysięcy, z czego dwieście powszechnie. Pulpa z drewna pozostaje jednak zawsze głównym surowcem, a więc z punktu widzenia chemicznego głównym składnikiem kartonu jest zawsze celuloza, niemniej jednak jeżeli chcesz się dowiedzieć więcej o substancjach chemicznych stosowanych w przemyśle papierniczym, zajrzyj tutaj.

W tym miejscu warto poruszyć temat farb, którymi barwi się i drukuje na kartonach (a również w gazetach, często stosowanych w ogrodach jako zamiennik kartonów). W zamierzchłych czasach, farby drukarskie zawierały ołów, stanowiły więc nieznaczne, ale jednak realne, zagrożenie dla zdrowia i życia. Dziś, w większości stosowane są farby bezołowiowe, produkowane głównie z udziałem barwników roślinnych, pochodzących głównie z warzyw. Na to powołują się zwolennicy kartonów mówiąc – nie ma ołowiu, nie ma problemu! Przeciwnicy natomiast twierdzą – poza ołowiem, każdy zadrukowany papier zawiera śladowe ilości innych związków, często nieobojętnych dla zdrowia. I im bardziej kolorowo i bogato karton czy papier zadrukowany, tym zawiera ich więcej. Jest to niewątpliwie prawda, czy ilości te jednak są na tyle duże aby się czegoś obawiać?

W opinii wielu pionierów i sław permakultury, nie ma powodów do obaw, o ile przestrzegamy kilku podstawowych reguł:

- używamy tektury jednorazowo, w bezpośrednim kontakcie z ziemią, przy zakładaniu nowych grządek, leśnych ogrodów czy rabat, w kolejnych latach ściółkując już tylko innymi materiałami,

- używamy wyłącznie kartonów nielaminowanych, z jak najmniejszą ilością nadruków, niebarwionych, po uprzednim usunięciu wszystkich taśm z tworzywa, zszywek z metalu, folii i innych „obcych ciał”,

Taśmy, zszywki, metal, plastik - usuwamy!


- kartony mają niewielki udział w masie tworzonej grządki, przykrywane są solidną ilością biomasy z którą razem będą ulegać dekompozycji.

Stosując się do powyższych zasad minimalizujemy napływ substancji szkodliwych do naszego ogrodu do absolutnego minimum oraz sprawiamy, że te ich niewielkie ilości jakie mogą do niego potencjalnie trafić z kartonami będą „uwięzione” w długich i trwałych łańcuchach kwasów humusowych, albo rozłożone przez mikroorganizmy glebowe, w procesie kompostowania.

Są jednak w świecie permakultury osoby, które wyznają zasadę, że jeśli się wie, że coś może być szkodliwe, nie ma to prawa wstępu do naszego ogrodu. Każdą bowiem funkcję, a więc i te, jakie pełnią kartony, można zrealizować przy użyciu materiałów całkowicie naturalnych i bezpiecznych. Przykładowo Paul Wheaton jest zdecydowanym przeciwnikiem stosowania kartonów i zamiast nich stosuje on po prostu grube warstwy ściółki.

Drugi zarzut wobec kartonów jest o wiele rzadziej podnoszony i niemal nie słyszy się o nim w polskim Internecie. Chodzi o zły wpływ kartonów na glebę i życie w niej. Przeciwnie, zdecydowana większość osób które stosowały kartony twierdzi, że życie glebowe pod nimi kwitnie, czego dowodem mają być liczne dżdżownice, które łatwo znaleźć zaglądając pod rozłożone kartony.

Spójrzmy na to oczami dr Lindy Chalker-Scott, profesora wydziału ogrodniczego Uniwersytetu Stanu Oregon, autorki popularnych książek przekładających odkrycia naukowe na praktykę ogrodniczą. Jest ona, jak się zapewne domyślacie, przeciwniczką stosowania kartonów w ogrodzie warzywnym, jak również w leśnych ogrodach czy nasadzeniach regeneratywnych. W jej opinii, obecność dżdżownic pod kartonem nie świadczy o tym, że uwielbiają one tam przebywać, ale o tym, że kładąc kartony zniszczyliśmy ich siedlisko i zmusiliśmy je do migracji pod karton.

Autorka wskazuje, że podobnie jak po każdym deszczu dżdżownice wychodzą na powierzchnię z powodu zalania ich korytarzy, tak samo czynią pod kartonem, gdyż ogranicza on wymianę gazową i dopływ tlenu do ich miejsc zamieszkania. Zjawisko to dotyczy jej zdaniem wszystkich żywych stworzeń w glebie – od pierścienic i owadów, przez mikroorganizmy, po korzenie roślin.

Niestety, nasza Pani Profesor nie jest w stanie odnieść się do opinii wskazujących realne przykłady ogrodów, gdzie zastosowanie kartonów zdaje się czynić cuda (Charles Dowding), twierdząc, że nie były one badane przy użyciu poprawnych procedur naukowych i stanowią przykłady anegdotyczne. Nie odnosi się również w konkretny sposób do pytania o to, czy ogród nadal cierpi po kilku miesiącach, gdy kartony już się rozłożą. Pisze, że warto by to zbadać, ale brak na to funduszy. No cóż, Charles Dowding bada to już ponad 10 lat, za swoje ….

Niewątpliwie prawdą są dwie tezy, które głosi Pani Profesor – kartony na pewno sprawiają, że woda deszczowa dostaje się do gleby w sposób nienaturalny (jedynie przez szczeliny, a nie równomiernie) oraz że wymiana gazowa jest utrudniona. Czy jednak ma to znaczenie praktyczne dla wzrostu roślin i mikroflory glebowej? Obawiam się, że nie jesteśmy w stanie na to jednoznacznie odpowiedzieć podpierając się wynikami badań, pozostają nam jedynie dowody anegdotyczne ….

Ja mam dla Was jeszcze jeden dowód na to, że kartony nie są takie złe – wiele osób na świecie prowadzi hodowlę dżdżownic w swoich domach stosując karton jako główne podłoże. Są też tacy, którzy prowadzą eksperymenty z hodowlą dżdżownic wyłącznie podając im karton i wodę. Nie sądzę, aby było to „humanitarne”, ale przytaczam ten fakt po to, aby pokazać, że wyłącznie na kartonie i wodzie dżdżownice potrafią żyć bardzo długo, jak widać na przykład na tym filmie.

Odpady dla jednych, skarby dla innych ... ;)


Na wszelki jednak wypadek, jak niekorzystne zjawiska związane ze stosowaniem kartonów minimalizować? Warto wiedzieć, że im karton mniej gładki, tym jest lepiej przepuszczalny dla wody i powietrza, nie stosujmy więc nigdy kartonów laminowanych, a ze wszystkich dostępnych wybierajmy te, które są najbardziej szorstkie, czy tak? Otóż nie jestem przekonany – te najbardziej szorstkie są zwykle z surowca z recyclingu, a jak wiemy jest to najbardziej zanieczyszczony surowiec ….

Podsumowując, możemy chyba wyróżnić cztery główne szkoły w kwestii kartonów. Głoszą one, że :

- karton jest świetny i już, używajcie śmiało!

- karton jest świetny, gdyż tłumi chwasty, ale może zawierać substancje szkodliwe - korzyści jednak przeważają nad ryzykiem, więc używamy go bez obaw,

- karton ma wiele wad i powinien być używany tylko wtedy, gdy nie ma innych opcji – używamy okazyjnie i tylko gdy musimy,

- karton to samo zło i nie ma dla niego miejsca w permakulturowym ogrodzie!

Jaka jest więc konkluzja płynąca z tego artykułu, która szkoła ma rację? W mojej opinii wygrać powinna szkoła zdroworozsądkowa, która lokuje się gdzieś pomiędzy drugą a trzecią opinią powyżej.

Jaką powierzchnię można by tym wyściółkować? ;)


Ja ująłbym to tak:

Jeżeli masz wystarczającą ilość innych materiałów mogących z powodzeniem zastąpić karton w pełnieniu jego funkcji w Twoim ogrodzie, korzystaj z nich w pierwszej kolejności. Jeżeli natomiast masz dostęp do sporych ilości kartonu, a brakuje Ci materiałów bardziej naturalnych, używaj kartonu tam, gdzie jest to konieczne, bez nadmiernej obawy o jakość gleby, plonów i zdrowie konsumentów.

Dodam jeszcze, że w moim ogrodzie, o czym w sumie rzadko się mówi, najwięcej kartonu trafia nie na grządki, a na ścieżki. Tam, po przysypaniu cieniutką warstwą zrębek lub piasku ich obecność sprawia, że nie panoszą się chwasty, a z czasem powstaje żyzne podłoże w którym odnaleźć można korzenie wielu roślin z grządek. Czerpią one ze ścieżek wodę i składniki odżywcze, a dodatkowo jeszcze na ścieżkach rosną jadalne grzyby, które karton i zrębki uwielbiają. 

Nie bójmy się więc kartonów, ale stosujmy je z umiarem - miłego ściółkowania!

PS. Na zdjęciu zamieszczonym w artykule, najmniej zanieczyszczeń ma karton oznaczony 1, zawierający 80%  papierowej masy drzewnej. Karton numer dwa wykonano z włókien z recyclingu i skrobi. Najwięcej zanieczyszczeń i najmniejszą trwałość ma karton numer 3, wyprodukowany w całości z makulatury.

PSS. Charles Dowding właśnie dodał wpis o utrzymaniu krawędzi w ogrodzie przy użyciu kartonów - minimum 30 cm pomiędzy grządką a trawnikiem układane jesienią :)

Może być zdjęciem przedstawiającym przyroda


 

Artykuł powstał dzięki wsparciu udzielonemu za pośrednictwem witryny https://patronite.pl/Permisie

Patroni Artykułu:
Mariusz
Patron Anonimowy
Patron Anonimowy
Patron Anonimowy
Patron Anonimowy
Patron Anonimowy
Patron Anonimowy
Patron Anonimowy
Patron Anonimowy
Patron Anonimowy
Patron Anonimowy
Patron Anonimowy
Patron Anonimowy
Patron Anonimowy
Patron Anonimowy
Patron Anonimowy
Patron Anonimowy
Patron Anonimowy
Patron Anonimowy
Patron Anonimowy
Patron Anonimowy
Patron Anonimowy
Patron Anonimowy

Dziękuję!

 

Zobacz również

Nawóz który może zrobić każdy - uzupełnienie.
Felieton na koniec roku - dlaczego musimy odejść
Ogród pełen mikroorganizmów.

Komentarze (2)

Trwa ładowanie...