Godzina Łaski - świadectwo

Obrazek posta

“W moim sercu od dłuższego czasu tliło się pragnienie, by działać dla Boga. Miałam stałą pracę, wciąż doskonaliłam swoje umiejętności, robiąc różne specjalizacje. Jeździłam na pielgrzymki, pracowałam w mediach katolickich, dzieliłam się dobrymi treściami. Na różne sposoby angażowałam się w życie Kościoła i to dawało mi radość. Wreszcie musiałam zwolnić, bo zaszłam w upragnioną ciążę i ze względów zdrowotnych zawiesiłam pracę. Podczas pandemii trafiłam na Teobańkologię , czasami dołączając na chwilę modlitwy. Po urodzeniu synka czas wypełniały mi typowe dla mam obowiązki, ale pragnienie działania dla Boga wcale nie zmalało, wręcz przeciwnie - stawało się coraz silniejsze wraz z ogarniającą serce wdzięcznością za to, co mam. Gdy synek skończył rok, postanowiłam wysłać CV w związku ze znalezionym w Internecie ogłoszeniem. Chodziło o katolicki projekt, więc byłam pewna, że jest ono adresowane do mnie. Mijały godziny, dni, tygodnie… nikt nie pisał i nie dzwonił.

Nadszedł 8 grudnia. Pamiętam, że udało mi się uśpić synka przed 12:00. Mąż zrobił mi pyszną kawę i postanowiłam spędzić drzemkę malucha w towarzystwie Maryi. Pamiętam, że wysłałam znajomym przypomnienie, że już za chwilę Godzina Łaski i na ekranie telefonu mignęła mi transmisja Teobańkologii. Po chwili odłożyłam telefon i, prosząc Maryję, by mi towarzyszyła, modliłam się słowami, które pamiętam do dziś: “Panie Jezu, dziękuję, że jesteś. Wiesz, że bez Ciebie nie mogę nic. Pomogłeś mi zdobyć różne umiejętności, sama bym nie dała rady. Proszę, zrób z nich użytek na swoją chwałę. Proszę, poprowadź mnie tam, gdzie będę mogła podzielić się tym, co umiem i wiem. A jeśli czegoś nie będę potrafiła, z Twoją pomocą wszystkiego się nauczę, bo Ty uzdalniasz powołanych”. Następnego dnia postanowiłam wysłać swoje zgłoszenie jeszcze raz i niemal od razu (po 11 minutach) dostałam maila z prośbą o rozmowę. Nadawcą była moja obecna przełożona - prawa ręka księdza, którego znałam z Facebooka. Dokładnie w tym samym czasie maila z zaproszeniem na spotkanie otrzymała moja koleżanka z zespołu. Jako że obie jesteśmy mamami, miałyśmy sobie pomagać i się uzupełniać. Bo właśnie tak jest w naszym zespole - gdy jeden nie może, zaraz pojawia się drugi, chętny i gotowy do pomocy. Później dowiedziałyśmy się, że osoba, która zapraszała nas na rozmowę, w związku z ogromem spraw, mimo szczerych chęci, często nie znajduje czasu, by odpisywać na wiadomości. Znalazła go zaraz po Godzinie Łaski. Odpisała tylko na dwa maile - mój i koleżanki. Przypadek? Wierzę w Pana Boga.

Niedługo mija rok od kiedy dołączyłam do zespołu ks. Teodora. Co tu znalazłam? Na pewno miejsce, w którym mogę się rozwijać i uczyć od najlepszych. Widzę, jak Pan Bóg działa w sercach moich koleżanek i kolegów. Podziwiam ich spokój, cierpliwość, życzliwość, chęć niesienia pomocy i nieustanne podsycanie pragnienia działania na chwałę Boga i dla naszych owieczek. Praca w takim miejscu to nie tylko ogromna radość, ale i zaszczyt. Cieszę się, że mogę być częścią społeczności Teobańkologii. I mała prywata: Panie Jezu, dziękuję. A Was, drogie Owieczki, zachęcam w imieniu swoim i zespołu, by dołączyć do nas 8 grudnia. Choćby na chwilę”. Już dziś dołączcie do wydarzenia, by śledzić wszelkie informacje: https://fb.me/e/5VOp6HuCN

.

“W moim sercu od dłuższego czasu tliło się pragnienie, by działać dla Boga. Miałam stałą pracę, wciąż doskonaliłam swoje umiejętności, robiąc różne specjalizacje. Jeździłam na pielgrzymki, pracowałam w mediach katolickich, dzieliłam się dobrymi treściami. Na różne sposoby angażowałam się w życie Kościoła i to dawało mi radość. Wreszcie musiałam zwolnić, bo zaszłam w upragnioną ciążę i ze względów zdrowotnych zawiesiłam pracę. Podczas pandemii trafiłam na Teobańkologię , czasami dołączając na chwilę modlitwy. Po urodzeniu synka czas wypełniały mi typowe dla mam obowiązki, ale pragnienie działania dla Boga wcale nie zmalało, wręcz przeciwnie - stawało się coraz silniejsze wraz z ogarniającą serce wdzięcznością za to, co mam. Gdy synek skończył rok, postanowiłam wysłać CV w związku ze znalezionym w Internecie ogłoszeniem. Chodziło o katolicki projekt, więc byłam pewna, że jest ono adresowane do mnie. Mijały godziny, dni, tygodnie… nikt nie pisał i nie dzwonił.

Nadszedł 8 grudnia. Pamiętam, że udało mi się uśpić synka przed 12:00. Mąż zrobił mi pyszną kawę i postanowiłam spędzić drzemkę malucha w towarzystwie Maryi. Pamiętam, że wysłałam znajomym przypomnienie, że już za chwilę Godzina Łaski i na ekranie telefonu mignęła mi transmisja Teobańkologii. Po chwili odłożyłam telefon i, prosząc Maryję, by mi towarzyszyła, modliłam się słowami, które pamiętam do dziś: “Panie Jezu, dziękuję, że jesteś. Wiesz, że bez Ciebie nie mogę nic. Pomogłeś mi zdobyć różne umiejętności, sama bym nie dała rady. Proszę, zrób z nich użytek na swoją chwałę. Proszę, poprowadź mnie tam, gdzie będę mogła podzielić się tym, co umiem i wiem. A jeśli czegoś nie będę potrafiła, z Twoją pomocą wszystkiego się nauczę, bo Ty uzdalniasz powołanych”. Następnego dnia postanowiłam wysłać swoje zgłoszenie jeszcze raz i niemal od razu (po 11 minutach) dostałam maila z prośbą o rozmowę. Nadawcą była moja obecna przełożona - prawa ręka księdza, którego znałam z Facebooka. Dokładnie w tym samym czasie maila z zaproszeniem na spotkanie otrzymała moja koleżanka z zespołu. Jako że obie jesteśmy mamami, miałyśmy sobie pomagać i się uzupełniać. Bo właśnie tak jest w naszym zespole - gdy jeden nie może, zaraz pojawia się drugi, chętny i gotowy do pomocy. Później dowiedziałyśmy się, że osoba, która zapraszała nas na rozmowę, w związku z ogromem spraw, mimo szczerych chęci, często nie znajduje czasu, by odpisywać na wiadomości. Znalazła go zaraz po Godzinie Łaski. Odpisała tylko na dwa maile - mój i koleżanki. Przypadek? Wierzę w Pana Boga.

Niedługo mija rok od kiedy dołączyłam do zespołu ks. Teodora. Co tu znalazłam? Na pewno miejsce, w którym mogę się rozwijać i uczyć od najlepszych. Widzę, jak Pan Bóg działa w sercach moich koleżanek i kolegów. Podziwiam ich spokój, cierpliwość, życzliwość, chęć niesienia pomocy i nieustanne podsycanie pragnienia działania na chwałę Boga i dla naszych owieczek. Praca w takim miejscu to nie tylko ogromna radość, ale i zaszczyt. Cieszę się, że mogę być częścią społeczności Teobańkologii.
I mała prywata: Panie Jezu, dziękuję.
A Was, drogie Owieczki, zachęcam w imieniu swoim i zespołu, by dołączyć do nas 8 grudnia. Choćby na chwilę”.

Już dziś dołączcie do wydarzenia, by śledzić wszelkie informacje: https://fb.me/e/5VOp6HuCN

.

 

Zobacz również

Wpis o wdzięczności
Świadectwo księdza o potędze kapłaństwa
Post o wdzięczności

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...