apokalipsa ludzi pracy. valter hugo mãe. Tłumaczenie Michał Lipszyc. Ossolineum, Wrocław 2022. Seria: Z Kraju i ze Świata
Dobre To pisarstwo, bo inne. Nieoczywiste.
Czy świat składa się z małych liter? Jak bardzo szczegóły determinują nasze życie? Gdy rozmawiamy, to czy używamy interpunkcji, jak bardzo zwracamy uwagę na wielkość liter, ale i cyfr?
„Apokalipsa ludzi pracy” składa się z segmentów. Czy wszystkie się zazębiają, czy stanowią jakąkolwiek całość?
Ta proza rodzi pytania. I to jest „gut”. Dobre pisanie musi być pełne wątpliwości, bo gdy pisarka – pisarz wiedzą „wszystko”, to o czym tu gadać?! Czytelnika trzeba zmusić do myślenia, a nie tylko "zaliczania" kolejnej książki!
„Apokalipsa ludzi pracy” nie jest literackim eksperymentem. Raczej to otwarcie (rozwarcie) możliwości (wykorzystywanych już przez wielu), które tkwią w postrzeganiu i oglądaniu świata.
Portugalia jest jak pies, który odnajduje się w święto Republiki. Ukraina jest jak złe sny, nawiedzające bohaterów fabuły. A… święty Piotr jest jak bramkarz w klubie nocnym lub wodzirej lokalu w Ciechocinku.
Kobiety są (w tej narracji) poniżane, chwilami wywyższane, ale bezwzględnie uprzedmiotowione. Mężczyźni udają herosów, a są jak „cienkie Bolki” z fiutkami na wierzchu. Są i cienie męskie, tych którzy męczą się w swoich powłokach. Ukrywają się pod łóżkiem lub skaczą z balkonu na ulice… A kobiety są obok, wciąż troskliwe, oddane, ale załamane, wytrącone... z życiowej równowagi.
***
(Pisząc swoje teksty-często) nadużywam wielkich liter i nawiasów, łamie w ten sposób wiele zasad gramatyki. Z jednej strony to świadome działanie, z drugiej jest w tym Sporo nieuctwa. Jednak jakby na to nie patrzeć, uważam, że z językiem i z konwencjami, zasadami należy „walczyć”. Należy je rozmiękczać.
Literatura nie może być nudna. Umiejętność opowiadania to jedno, a talent do zabawy ze (NIE)zwyczajnością słowa, to drugie.
***
Bardzo, bardzo lubię oniryczność w tej opowieści. Sny karcące, bolące, ale, zwłaszcza gdy główna bohaterka dywaguje i sprzecza się ze świętym Piotrem.
Śmiałem się do łez, gdy kobieta obsztorcowała klucznika bram niebieskich! Te fragmenty są okraszone wulgaryzmami, ale nie dlatego śmieszą. Jest w nich odwzorowanie sceny politycznej. Targowiska.
Ten rejwach jest jednak na pozór tylko zabawny, bo opowieść jest o tym, że złudzenia pozostają złudzeniami, a życie i tak daje nam w kość. Ale – w każdym z nas – jest pragnienie MIŁOŚCI. Ludzka skłonność do bycia potrzebnym Drugiemu jest tu mocno naznaczona, wspaniale rozpisana.
Czyta się „to” jak przypowiastkę jak bajkę z bez... miłego morału (sic!).
Kto pisze po portugalsku, ale także po hiszpańsku, ma w sobie pewną swadę. U tych pisarzy występuje większe wirtuozostwo.
Nie boją się zabawy konwencjami i językiem. Przy okazji „Apokalipsy” dopadło mnie skojarzenie z pisarstwem takich panów jak: Luis Sepulveda, Diego Vargas Gaete czy Eduardo Mendoza, etc.
Swoboda opisywania bólu. Jakby to było takie (k…) oczywiste i proste.
Ludzkie dążenie do szczęścia, literackie rozdrapywanie ran „po swojemu”. Np. w „Przygodzie fryzjera damskiego”… Tam w konwencji kryminału też pod mikroskop są położone ludzkie losy. Tak jak w powieści „noir”, do której zaliczam „Apokalipsę”.
Kto czytał „Chrząszcze na wyginięciu” to gdzieś w tle, a może na wierzchu, również dostrzeże analogię.
Wszędzie matrioszki bólu, nadziei i samotności.
Z posłowia autorstwa Weroniki Murek:
„Niech się zacznie w chwili, gdy Portugalczyk Valter Hugo Lemos przybiera pseudonim valter hugo mãe lub gdy z decyzji o porzuceniu wielkich liter czyni swój znak rozpoznawczy i jedną z cech bodaj najsłynniejszego dzieła swego autorstwa – trylogii małej litery, której częścią jest apokalipsa ludzi pracy.
Portugalia to dobry kraj na eksperymenty podobnego rodzaju, jak się zdaje.
Zdaje się – mówi mãe – Portugalia krajem, który raczej się opuszcza, niż do niego przyjeżdża. Zdaje się – mówił pisarzowi jego znajomy – że ilekroć tam wracać, człowiek czuje się, „jak gdyby miał osiemset lat zamiast dwudziestu ośmiu”. Zdaje się – to znowu mãe – że Portugalczycy są narodem, który uważa, że pochodzi z Francji i trafił do Portugalii tylko dlatego, że przeszedł przez machinę mającą zrobić z niego Hiszpanów (tytuł, znów małymi literami, powieści mãe: a máquina de fazer espanhóis z 2010 roku)”.
***
Bohaterowie tej opowieści – pracownicy pochodzący z przeciwległych sobie krańców Europy – żyją zawieszeni między historią a niepewną przyszłością, próbując odnaleźć się w teraźniejszości zarówno wtedy, gdy wypełnia ją praca, jak i wówczas, gdy jej brakuje.
Powieść Apokalipsa ludzi pracy to książka cierpka, pełna katastroficznych wizji oraz głęboko zakorzeniona w poczuciu ciasnoty i małości, schyłku i wyczerpania, samotności i niemocy. Podejmując próbę uchwycenia trosk prekariuszy oraz tożsamości Portugalczyków, valter hugo mãe stroni od stygmatyzowania, a obrazy finansowych, społecznych czy osobistych klęsk stają się możliwe do zniesienia dzięki grotesce i humorowi; nawet jeśli ostatecznie dochodzi się do wniosku, że śmiech jest nie na miejscu.
***
Ciąg Dalszy (Weronika Murek):
Bez względu na powyższe bywała też Portugalia miejscem, z którego wywodzili się twórcy radykalnie pomysłowi, skorzy do poszukiwania odrębności poprzez eksperymenty – jasne, nie oni pierwsi – wyróżniający się wyrazistością, a nierzadko także i odwagą. Pessoa w pryzmacie kolejnych utworów, rozszczepiony na poszczególne heteronimy; Saramago bezlitosny (często), zachowawczy (niemal nigdy), mieszający gatunki, plączący wypowiedzi narratora i postaci, wrzucający je jak gdyby w koryto ciemnej, prędkiej rzeki, aby wszystko wydawało się pozbawioną tchu opowieścią: o władzy (bywało), o dyktaturze, o tym, co by się stało, gdyby opowiadającym te historie pozostawić więcej miejsca, żeby mogli zaczerpnąć powietrza.
„Niestrudzony podróżnik, człowiek zajmujący się muzyką, kinem, sztukami wizualnymi i nowymi technologiami, który sam o sobie mówi: «gdybym ze wszystkich sztuk nie wybrał pisania, poświęciłbym się bardziej muzyce albo malowaniu, albo kinematografii, albo teatrowi, albo jakiemuś niesamowitemu projektowi w Afryce albo w innym miejscu, gdzie mógłbym zajmować się ratowaniem życia, bo przede wszystkim interesowało mnie zawsze to, żeby móc pomagać innym i żeby rozumieć, że najważniejsi w moim życiu są zawsze ci Inni»” – w ten sposób opisywał mãe krytyk Perfecto Cuadrado w artykule w „El País”.
***
valter hugo mãe, właśc. Valter Hugo Lemos (1971) – pisarz, muzyk, plastyk. Jeden z najważniejszych współczesnych twórców portugalskich. Autor sześciu powieści, kilkunastu tomów poetyckich oraz książek dla dzieci. Zadebiutował w 1996 roku zbiorem wierszy silencioso corpo de fuga, ale największą sławę przyniosły mu powieści: o remorso de baltazar serapiăo (2006), za którą otrzymał Prémio José Saramago – prestiżową portugalską nagrodę literacką, apokalipsa ludzi pracy (2008) oraz a máquina de fazer espanhóis (2010), uhonorowaną Prémio Oceanos. Jego twórczość przełożono na kilkanaście języków, m.in. na arabski, francuski, hiszpański, islandzki i niemiecki. Apokalipsa ludzi pracy to pierwsza książka mãe, która ukazuje się w języku polskim.
***
A oto co znalazłem w sieci. Jeden z wywiadów z pisarzem, który mnie bardzo uwiódł (*fragment):
Dlaczego jako pseudonim sceniczny wybrałeś słowo „mama”?
Zrozumiałem, że matka, ogólnie rzecz biorąc, będzie istotą ludzką najbardziej zdolną do bezwarunkowej miłości. Poprzez utopię pisarz lub artysta będzie próbował wywołać to samo poczucie bezwarunkowej ochrony dzieła. Zawsze szukamy pracy, która wydaje nam się niezbędna. Oczywiście żadna książka nie będzie warta dziecka, ale każdy marzy o tym, by być tego wartym.
(*W rozmowie z MARILIA KODIC dla „Cult”)
Pisarz, który oddaje się reklamie i muzyce oraz rysunkowi pisze tak jakby żył ze sto lat temu i dlatego to pisarstwo jest tak interesujące, tak trzymające za gardło.
8,5/10
Trwa ładowanie...