Krówka
„Człowiekiem Roku 2019” w Chile został pies. Uliczny, bezpański kundel o imieniu „El Vaquita”, co w tłumaczeniu znaczy „Krówka”. A dokładnie „Mała krowa rodzaju męskiego”.
Rok 2019 roku w Chile był burzliwy. W październiku doszło do masowych protestów ulicznych. Pierwsze były wynikiem nagłego wzrostu cen biletów za przejazd metrem w stolicy kraju Santiago, potem ruszyła reszta: ludzi wkurzyła korupcja, wysokie koszty utrzymania, bezrobocie absolwentów uniwersytetów i machlojki przy prywatyzacji. Zamieszki rozprzestrzeniły się na wszystkie regiony kraju. Były bardzo burzliwe, dochodziło do zniszczeń samochodów, rabunku w sklepach. Chile nie znało takich protestów od czasów Allende. Protestowała głównie młodzież. Tłumy studentów defilowały ulicami miast z transparentami i rewolucyjnymi hasłami na ustach. Władze użyły policji i armii.
Teraz na moment skok w bok. W wielu miejscowościach Chile grasują sfory bezpańskich psów. Nikt się nimi specjalnie nie przejmuje. Są kolorytem, częścią obyczaju. Szwendają się po ulicach, żebrzą, stają się mistrzami w trudnej sztuce przetrwania. Niektóre zostają przygarnięte przez ludzi, ale wkrótce dają dyla ku wolności – z natury wolą być niczyje.
El Vaquita był jednym z nich. Łaciaty jak krowa kundel w mieście Antofagasta. Ku zaskoczeniu wszystkich upodobał sobie protesty i manifestacje. Zaczął brać w nich udział, szedł w tłumie zamaskowanych studentów, stawał w pierwszym szeregu tuż przed nosem uzbrojonych policjantów, warczał na nich i szczekał, potrafił zaatakować i walczyć w obronie zatrzymywanego protestującego. Stał się ulubieńcem rebeliantów i zarazem żywą maskotką - symbolem sprzeciwu. Brał udział we wszystkich zamieszkach w mieście, aż do dnia, gdy został postrzelony i ranny.
Jedne źródła twierdzą, że został trafiony pociskiem gumowym, inne że śrutem, tak czy inaczej El Vaquita pilnie potrzebował ratunku. Niestety, nie pozwalał sobie go udzielić. Nie dawał się schwytać i zaprowadzić do weterynarza. Umykał, wyślizgiwał się z rąk, potem leżał skulony w zaułkach, widać było, że czuł się coraz gorzej, krwawił, a jednak wciąż uciekał. Wtedy studenci wpadli na szalony pomysł.
Na dzień 2 stycznia 2020 zwołali rozwieszonymi na mieście plakatami (patrz foto) fikcyjną demonstrację, której celem było skuszenie El Vaquity, by się do nich przyłączył i dalej do wspólnego marszu. Demonstracja miała udać się... do kliniki weterynaryjnej i zaprowadzić tam El Vaquitę! I to się udało! 🚶🏻🚶♂️🚶🏻♀️🐕🦺🦮
Tłum się zgromadził, El Vaquita przyczłapał, ludzie ruszyli, przeszli kilometr, tłumnie weszli na dziedziniec weterynaryjnej kliniki, a pies z nimi... - i tu się poddał. Weterynarze natychmiast się nim zajęli. Błyskawicznie został przebadany, przeszedł operację i wkrótce wrócił do zdrowia.
Przez kilka dni rekonwalescencji mieszkał w domu chwilowych ludzkich opiekunów, ale wyraźnie marzył o powrocie na ulicę. W końcu został wypuszczony na ulicę i wrócił do siebie. Dziś nadal jest symbolem protestów, dokarmiany, głaskany i wciąż wolny.
:)
ZH
Trwa ładowanie...