Zmęczenie

Obrazek posta

Wczoraj podjąłem decyzję, że w związku z patologicznym zmęczeniem, które jest moim wrogiem od wielu, wielu, wieeeelu dni (tygodni, miesięcy, lat), muszę iść do lekarza. Więc dzisiaj poszedłem, po raz pierwszy w zasadzie od ponad dwudziestu lat. Okazał się nim kolega z akademika, który, studentem będąc, miał ksywkę "Gonzo", o czym mi ochoczo przypomniał, ledwo mnie zobaczył. Świat jest mały. 

Opowiedziałem mu o swoich objawach, zlecił mi badania, przepisał lek na "re..." coś tam. Zapomniałem. Reenergetyzację? Repobudzenie? Reaktywizację? Coś jakby lekko antydepresyjnego. Po osiemnastej dzisiaj będę mógł zobaczyć wyniki online, a lekarstwo odbiorę w aptece jutro.

Poprosiłem też o sprawdzenie stężenia testosteronu. Może po prostu przechodzę andropauzę? 

Tymczasem sprawdzania korekty tajemniczej powieści ciąg dalszy. Dlaczego redaktorki nie rozumieją prostej rzeczy?

"Roześmiała się Zuzanna" to zdanie, którego szyk należy oczywiście przestawić. Ale:

"- Co ty opowiadasz? - Roześmiała się Zuzanna" to fraza, w której drugiego zdania nie należy ruszać.

Tymczasem sztywny redaktorski umysł w czambuł poprawia mi takie rzeczy niezależnie od kontekstu. Więc tylko zagryzam zęby w kolejnym akcie tragikomedii pt. "Kto znowu próbuje mi zepsuć robotę?!".

Rebis poprosił o blurb do książki "Gamedec: Love & Hate". Czyli robią już oprawę. Aha, dla tych, co nie wiedzą: "blurb" to ten tekst na czwartej stronie okładki.

Spod przymkniętych znużeniem powiek pozdrawiam Was, drodzy Parafianie. Znaczy Patroni. 

I krok po kroku. Byle by nie patrzeć w dół drabiny. Czy tam w górę.

Zobacz również

Piszę!
Tak zwana izolacja
Międzynarodowy Dzień Pisarza

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...