"(...) Więc chodzimy z Krzywym po lesie w milczeniu i każdy w swoich myślach zanurzony wdycha zapach iglaków, które się ku nam wdzięczą. Wiatr lekko nimi kołysze i gdyby był tutaj z nami zdawana zmarły Ali powiedziałby z całą pewnością, że ma zarówno na ten las jak i zapach sosen “wyjebane”. Filozofia Aliego, o czym była mowa, nie brała pod uwagę istnienia zjawisk, których istnienie pozbawione jest ściśle określonego sensu. Ali szukał w świecie znaczenia mimo, że deklarował wyraźnie, że go świat nie obchodzi. Szukał sensu skoro go brak sensu wyprowadzał z równowagi. Oznacza to, że nawet abnegat Ali liczył się z tym, że to wszystko dokądś jednak zmierza i z planem lub bez planu, coś miota nami z prawa w lewo, z góry na dół, albo bezładnie szarpiąc nas, żebyśmy przypadkiem nie znaleźli spokoju, którego szukam przez całe życie nie znajdując. Krzywy zdaje się znalazł spokój w swoim podmiejskim szańcu, Ali natomiast ostatecznie sięgnął po spokój wieczny, jeżeli jakaś wieczność istnieje poza tą, którą mamy tutaj “na chwilę”. (...)"