"(...) Żeby osłodzić ten kawałek dziegciu przywołam w tym miejscu ducha mojego nieżywego ojca, który w opozycji do mrocznych wizji swoich rodziców powtarzał nader często: “A ja, kochany, wciąż pozostaję niepoprawnym optymistą”. Już wtedy zastanawiałem się co oznacza w tym zdaniu słowo “niepoprawny” i do dzisiaj zachodzę w głowę, bowiem w mojej ponurej opinii (nie stać mnie na inną) każdy optymizm ma w sobie niepoprawność. Jest to niepoprawność “naiwności założeń”. Niepoprawność “niekonsekwencji w wyciąganiu wniosków” (ponieważ przez większośc życia jesteśmy jednak częściej dymani w dupę, zamiast cieszyć się, na przykład, oralem stulecia) Po trzecie wreszcie jest to “niepoprawność beztroski”, bo jak tu się nie martwić co będzie skoro, to co było nie przypomina serialu na TVN, w którym nawet jabłka na stole lśnią światłem odbitym od słońca wpadającego do przestronnego salonu w apartamentowcu w centrum stolicy. (...)"