W weekend udało mi się złapać pewnego producenta z pewnej telewizji. Powiedział, że mój pitch jest już na tyle dobry, że mogę się zacząć rozglądać za właściwą osobą (właściwym producentem). Obiecał pomóc nawiązać kontakt.
Zanim to zrobię, muszę przełożyć tę część pitcha, którą robiłem po polsku, na język Szekspira.
Zajmie to zapewne dwa - trzy dni z poprawkami.
Trzymajcie kciuki. Uprzedzono mnie, że nawet jeśli by taki projekt wypalił, jego realizacja zajmie parę lat.
No cóż, w zawód twórcy wpisane jest czekanie. Tymczasem, chociaż głowa ciężka i jakoś nieskora do wysiłku, trzeba się z tym zmierzyć.
Miłego poniedziałku!
Trwa ładowanie...