Walka z przemocą wobec kobiet, czy ideologią "gender"?

Obrazek posta

 

Parlament Europejski w tym tygodniu opowiedział się za przyjęciem konwencji anty-przemocowej przez Unię Europejską. Za, głosowało 472 eurodeputowanych, przeciwko było 62 europosłów.  Zdecydowana większość europarlamentarzystów uważa, że dzięki konwencji stambulskiej, przyjętej na unijnym poziomie, będzie można skuteczniej walczyć z przemocą seksualną i fizyczną, której jak przypomina niezależna eurodeputowana z Polski, Sylwia Spurek, obecnie wciąż doświadcza co trzecia kobieta w Unii,  czyli ponad 62 mln Europejek!

"To jest dla mnie historyczny moment, bo po tych 4 latach w PE kiedy trzykrotnie pisaliśmy wnioski w sprawie ratyfikacji przez UE, gdy pod lisami podpisało się tez 50 tys osób z Polski, to jest ogromna satysfakcja, i taki bardzo historyczny moment. To jest pewien symbol: UE jest przeciwko przemocy wobec kobiet, przynajmniej w tym zakresie w jakim traktaty na to pozwalają" - mówi Sylwia Spurek.

Sylwia Spurek

 

Raport wzywający państwa członkowskie do ratyfikowania Konwencji Stambulskiej na poziomie całej Unii przygotował polski europoseł Lewicy, Łukasz Kohut.

"Dzięki konwencji stambulskiej kremlowskie standardy, jak na przykład to, że pierwsze pobicie w rodzinie nie jest klasyfikowane jako przemoc, nie mogą zaistnieć. Tolerowanie przemocy, przymykanie oka, zamiatanie pod dywan też jest złem.

Z tego miejsca trzeba chyba zapytać prawicowych hipokrytów, jaka jest wartość rodziny, gdy matka jest poniewierana przez ojca. Jakie dobro religijne jest ważniejsze niż życie  i zdrowie matki i dziecka. Konwencja stambulska to zdrowie i bezpieczeństwo, nie polityka. Musimy nasze mamy, żony, córki i przyjaciółki zabezpieczyć na niebezpieczne rządy populistów, tak w Polsce, jak i w całej Europie" - apelował Kohut przed głosowaniem w Europarlamencie. 

Łukasz Kohut

 

Konwencję anty-przemocową do tej pory podpisało 45 państw Rady Europy, w tym wszystkie kraje Unii, choć tylko 21 z nich dokonało ratyfikacji. Bułgaria, Czechy, Litwa, Łotwa, Słowacja i Węgry wciąz tego nie zrobiły. A Polska choc konwencję ratyfikowała w 2015 roku, to rząd Zjednoczonej Prawicy chce ją wypowiedzieć.

O tym, że Unia Europejska może ratyfikować Konwencję Stambulską bez zgody wszystkich państw członkowskich zadecydował niedawno unijny trybunał sprawiedliwości w Luksemburgu.

Co więcej, decyzja o przyjęciu konwencji na unijnym poziomie, wymaga zgody tylko większości kwalifikowanej, a nie wszystkich unijnych stolic. Dlatego nowe europejskie przepisy, które powstaną na jej bazie będą obowiązywały również te kraje, które jej nie ratyfikowały, albo jak Polska, chcą ją wypowiedzieć.

Konwencja stambulska wskazuje że u źródeł przemocy wobec kobiet może być ich dyskryminacja i nierówne traktowanie. Za przemoc - autorzy raportu Europarlamentu nt. konwencji  uważają też ”brak dostępu do bezpiecznej i legalnej aborcji”. To nie podoba się europejskiej prawicy, która jak Patryk Jaki z Solidarnej Polski, czy rumuński konserwatysta Cristian Terhes, uważa, że  sama konwencja nie ma nic wspólnego z walką z przemocą, a jest raczej narzucaniem lewicowej ideologii „gender”.

"W konwencji znajduje się bardzo wiele potrzebnych przepisów, i gdyby tylko one zostały można by przyjmować dokument jednomyślnie i pewnie miałby szanse być skutecznym, ale wy musicie forsować ideologię - chodzi o zmuszanie wszystkich do uznawania płci społeczno-kulturowej. Nie ma czegoś takiego, nie ma płci kulturowej, jest tylko płeć biologiczna. Dla kobiet ta ideologia kończy się tragediami na przykład w sporcie, pozbawiając szans na zasłużone medale w nierównej konkurencji z mężczyznami i staje się narzędziem dla cwaniaków wchodzących do intymnych miejsc dla kobiet i dziewczynek" - mówił w czasie debaty nt. konwencji w PE, Patryk Jaki. 

Wtórował mu rumuński konserwatysta, Cristian Terhes: 

"By walczyć i zapobiegać przemocy wobec kobiet, musimy najpierw określić to, kto jest kobietą. A ten Parlament nie potrafi tego zrobić. O tym kto jest kobietą, bez względu na wiek, nie decydują odczucia osoby,  ani polityczna większość czy struktura społeczna, jak jest to stwierdzone w tej konwencji. O tym decyduje rzeczywistość biologiczna, anatomiczna i genetyczna, zdecydowanie różna od męskiej. Uznawanie przez prawo, że mężczyzna może być uważany za kobietę to absurd i największe zagrożenie dla kobiet. Mężczyzna może stwierdzić, że jest samochodem, ale to nie oznacza, że zamiast dowodu osobistego dostanie tablicę rejestracyjną. Ideologia "gender" podważa znaczenie kobiet i realizuje marzenia zboczeńców, którzy teraz twierdzą, że są mężczyznami i trafiają do więzień dla kobiet, gdzie je zapładniają. By chronić kobiety musimy najpierw zdefiniować ich tożsamość, która nie zależy od odczuć a od faktów biologicznych, anatomicznych i genetycznych, różniących się od tych, cechujących mężczyzn".

 

Cristian Terhes

 

Sylwia Spurek nie zgadza się z takim rozumieniem i oskarżeniami wobec konwencji stambulskiej. 

"Konwencja pokazuje że narzucanie ról kobietom i mężczyznom prowadzi do patologi, czasami to jest przemoc...Konwencja pokazuje, że musimy dążyć do równości między kobietami i mężczyznami, że stereotypy prowadzą do patologi..Dlatego musimy wprowadzić edukację do szkół.. i tu nie chodzi o  uczenie chłopców chodzenia w spódniczkach, ale na przykład o pokazanie im, że mają prawo płakać".

Z europosłanką Spurek rozmawiam też o omawianej ostatnio w Europarlamencie propozycji uregulowania na unijnym poziomie prostytucji!

Posłuchajcie: 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Zobacz również

Polska "Trucking Girl" w Parlamencie Europejskim!
Bruksela mekką lobbystów!
UE ureguluje sztuczną inteligencję?!

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...