"(...) Pięć książek miałem o śmierci. Co tam - pięć. Siedem. Wszystkie, które dotychczas wydałem. Nie bez powodu. Bo kiedy się z czymś droczysz i przekomarzasz, to wracasz do tego. A to dlatego, że z przekomarzania się, najczęściej niewiele wynika i stoi się w miejscu. Teraz staram się zmienić optykę i przywyknąć do myśli, że nie ma na to rady i nie da się tego kontrolować. Nie wiadomo kiedy i po co. Masz raka i pytasz: dlaczego ja? Twoje dziecko choruje, ty pytasz: dlaczego ono? Umiera ktoś bliski, albo bomby spadają ludziom na głowy, pytasz: dlaczego oni? A dlaczego by nie? Być może to jest nie do przyjęcia, ale tak to musi wyglądać i wygląda. Jak dupa zza krzaka. Banał i ostateczność, które idą pod rękę. Z tym chyba najtrudniej. Bo “kultura Zachodnia” nieustannie szuka sensu, podczas gdy “Wschód” nie zawraca sobie nim głowy. “Wschód” rozumie, że sensu nie ma. “Wschód” dzięki temu ma spokój. “Wschód” się godzi. (...)"