"Fikcje. Dziennik"

Obrazek posta

"(...) - Co to tam wisi przy ołtarzu dziadku? - pytam będąc chłopcem. - To są dary wotywne - odpowiada dziadek - kule i protezy, które oddali w podzięce Matce Boskiej, cudownie uzdrowieni. Dziadek. Lekarz. Co też wiara potrafi w człowieku naobracać. Jak mawiał mój ojciec: “na odwyrtkę”. Mojego ojca, Święta Panienka nie uzdrowiła. Żadnego cudu nie było. Umarł zanim się obejrzeliśmy i wciąż nie żyje. Tak że i Pan Jezus nie zachował się w przypadku mojego zmarłego taty, tak jak postąpił w przypadku, dajmy na to - Łazarza. Bo jak uznał (najwyraźniej), cudowna zamiana wody w wino, niedostatecznie przekonywała uczestników zabawy o jego boskości. Naiwne to i głupe, co tutaj wypisuję. Żadna to pięść wymierzona w teologię, czy nie wiadomo, co jeszcze, ale już tak mam, że kiedy się rozpędzę, to nie potrafię się zatrzymać. Zupełnie jak Święta Inkwizycja. No proszę - znowu to robię. Więc z tymi cudami, to jest jednak bardziej zawracanie dupy niż cokolwiek innego. Ale jak pokazuje przykład mojego dziadka, nawet lekarz medycyny może wierzyć w cuda. Szkoda tylko, że nie jest w stanie ich czynić. Owsiak miałby mniej roboty, a dziecięca onkologia świeciłaby pustkami. Nie wiem czy “dobry Bóg” poradziłby sobie z tą pustką, ale zupełnie mnie to nie obchodzi. Jak niemal wszystko, co Boga dotyczy. Swoją drogą dziwny z niego facet. Morduje, zsyła plagi, sądzi i strąca do piekieł gdzie jego “dzieci” cierpią wieczne katusze - ale pamiętaj człowieku - ten facet cię kocha. Jeżeli to nie jest skraj obłędu, to ja już nie wiem, co to jest (...)"

Post dostępny tylko dla Patronów

Aby zobaczyć ten materiał musisz być zalogowany

Zostań Patronem Zaloguj się

Zobacz również

"Fikcje. Dziennik"
"Fikcje. Dziennik"
"Fikcje. Dziennik"