"(...) Poza tym godzić się należy z tym, że ktoś nas nieustannie podgląda i jeśli nie jest to Bóg (bo na przykład się w niego nie wierzy) to z całą pewnością jest to ktoś, kto przychodzi do nas z przeszłości, bo nie da się zaczynać od nowa, kiedy się zostawia za sobą zgliszcza. Trzeba te zgliszcza dźwigać. Rzecz w tym, żeby je dźwigać z wdziękiem i wierzyć (inaczej się nie da), że jeszcze coś człowiek przeżyje i wciąż może być wystarczający dla tych, którzy chcą go mieć przy sobie. A jeśli ktoś przychodzi stamtąd gdzie nas już nie ma, to należałoby pozwolić mu być. Niech patrzy. Koniec końców nie będzie inaczej, skoro coś się przeżyło, a "tamto" nie tyle nawet jest w nas, co my w "tym" jesteśmy. Nic w tym złego jeśli zacznie się wierzyć, że to jest dobre. Bo to też jest droga, a iść trzeba. (...)"