Parlament Europejski przyjął w tym tygodniu rezolucję, w której potępił „korzystanie z oprogramowania szpiegującego Pegasus, w celu inwigilacji i zastraszenia opozycji politycznej, uciszania krytycznych mediów i manipulowania wyborami”. Eurodeputowani wskazali, że do takich nielegalnych działań dochodziło między innymi w Polsce, na Węgrzech, Cyprze, w Hiszpanii i Grecji. Rezolucja powstała na bazie raportu, który przez ostatnie 14 miesięcy tworzyła spec-komisja Europarlamentu ds. Pegasusa. Jej członkowie ustalili, że szpiegowskie oprogramowanie posiada conajmniej 14 unijnych państw. W pracach komisji PEGA uczestniczył eurodeputowany PO, Andrzej Halicki.
„W trzech krajach 3 wykorzystanie Pegasusa na pewno wymaga uwagi prawnej: na Węgrzech, gdzie od 2018 Pegasusem inwigilowana była duża część dziennikarzy, w Hiszpanii, gdzie podsłuchiwano Katalończyków, którzy chcieli swojego niezależnego państwa, i w Polsce, gdzie podsłuchowano Krzystzof Brejzę, szefa komitetu wyborczego KO, profesorów, adwokatów, w tym adwokata Donalda Tuska (przyp. Roman Giertych). Tylko w przypadku dwóch krajów, Polski i Węgier twórca oprogramowania NSO, biorąc pod uwagę skale inwigilacji odebrał koncesje, choć udzielił ich ponad 100.
Polska była też jedynym krajem, w którym spec-komisja PE spotkała się z odmową spotkania z polskim rządem i polskimi instytucjami publicznymi i to w przypadku rządzących w Warszawie nie zdarzyło się pierwszy raz” - przekonuje eurodeputowany PO.
W rezolucji europosłowie stwierdzają, że nadużywanie Pegasusa w Polsce to kolejna odsłona „kryzysu praworządności w kraju, który rozpoczął się w 2015 roku i zniszczył niezależne mechanizmy nadzoru”. Europarlamentarzyści obawiają się też, że kolejne wybory w Polsce mogą nie być rzetelne z powodu inwigilacji przeciwników politycznych.
Dlatego apelują, by rząd w Warszawie przywrócił pełną niezależność sądownictwa i wszystkich organów kontrolnych. Pilne ich zdaniem jest na przykład wprowadzenie losowego systemu przydzielania spraw sędziom rozpatrującym wnioski o inwigilację i zaprzestanie obecnych praktyk, w których takie sprawy trafiają do„zaprzyjaźnionych” ze służbami sędziów.
„Wniosek do sądu o nadzór operacyjny i postanowienie sądu o takim nadzorze, powinny zawierać jasne uzasadnienie i wskazanie środków technicznych, które zostaną do niego wykorzystane. Osoba podlegająca kontroli musi też po fakcie zostać o tym poinformowana” - tłumaczą w rezolucji eurodeputowani.
Wnioski do jakich doszła spec komisja ds. Pegasusa eurodeputowani partii rządzących w Polsce, w tym Beata Kempa z Suwerennej Polski uważają za fałszywe.
„Celem tej komisji nigdy nie było sformułowanie obiektywnych celów i sugestii legislacyjny dlatego, że w kwestii bezpieczeństwa narodowego komisja nie ma prerogatyw legislacyjnych. Ce był wyłącznie by uderzyć w Polskę, Węgry…Bezpieczeństwo naszych obywateli w czasie gdy toczy się wojna na Ukrainie jest naszym celem nadrzędnym i tego się trzymajmy” - tłumaczy Beata Kempa.
Eurodeputowani wzywają polską Prokuraturę, pod przewodnictwem Zbigniewa Ziobry do wszczęcia dochodzeń w sprawie nadużyć związanych z wykorzystaniem Pegasusa.
Europarlament zaleca też, by Polska uchyliła przepisy kodeksu postępowania karnego, które dopuszczają dowody uzyskane z naruszeniem przepisów postępowania, a nawet za pomocą czynu zabronionego.
Europosłowie chcą by Komisja Europejska w trybie pilnym oceniła polskie prawa o zwalczaniu przestępczości (w tym za pomocą inwigilacji) pod kątem unijnych wymogów co do zbierania i przetwarzania danych i wszczęła w tej sprawie postępowania o naruszenie unijnego prawa, jeśli uzna, że są ku temu podstawy.
Europosłowie apelują też do władz Polski o pilne wdrożenie unijnej dyrektywy policyjnej, z czym rząd PiS zwleka od wielu miesięcy.
„Powodów jest wiele, pierwszy to nonszalancja, bałagan, bo nie rozumiem jaka może być polityczna intencja. Chodzi o resort siłowy, zarządzany z ideologiczną, anty-europejska intencją, działamy sami a nie pod dyktando czyjeś, to nie nonszalancja tylko świadoma zasada odrzucania czegoś, co nie jest moje.
Dyrektywa policyjna UE zapewniłaby to, że obywatel byłby bezpieczny. Polska Policja jest powołana do ochrony obywateli, tylko czy dziś chroni obywatela? Za to bardzo często używana jest do ochrony parti, instytucji czasem niezgodnie z prawem do manifestacji albo przeciwko manifestantom..Nie mam wrażenia, że polskie kobiety przy policjancie, gdy jest manifestacja mogą się czuć bezpiecznie” - przekonuje Andrzej Halicki.
W rezolucji eurodeputowani wzywają KE do doprecyzowania unijnych przepisów regulujących wykorzystywanie i handel programami inwigilującymi w kontekście praw człowieka i ochrony prywatności w cyfrowym świecie. Chcą by jasno określono, że po takie narzędzia unijne stolice mogą sięgać tylko w wyjątkowych przypadkach w określonym z góry celu i w ograniczonym czasie.
Zanim się to stanie, autorzy raportu na temat inwigilacji obywateli Pegasusem, jak Holenderka Sophie int’Veld wzywają unijne rządy, by nie czekając na nowe przepisy, zaczęły już podejmować odpowiednie działania, rezygnując z nielegalnych inwigilacyjnych praktyk.
„W żadnym z państw, które skrytykowaliśmy nie zostało przeprowadzone odpowiednie dochodzenie sądowe, parlamentarne czy policyjne. W żadnym z nich nie rzucono więcej światła na temat tych nielegalnych praktyk, nie zajęto się niezgodną z prawem sprzedażą tych oprogramowań, żadne licencje eksportowe nie zostały wycofane” - mówi Sophie int’Veld.
Europosłowie apelują też o stworzenie europejskiego centrum nadzorującego cyber -bezpieczeństwo, wzorem kanadyjskiego Citizen Lab, które jako pierwsze ostrzegło Europejczyków przed nielegalnym używaniem Pegasusa.
„My nie mamy nie tylko jako Europa jakiegoś wspólnego centrum kryzysowego, nie mamy nawet jako Europa centrum zbierania danych o incydentach cyfrowych.
Dziś jesteśmy zależni od zewnętrznych instytucji które mogą nam pomóc w bezpieczeństwie. Gdzie się mieści Citizen Lab? W Toronto. NSO to instytucja izraelska. To nie znaczy, że nie mamy potencjału europejskiego, żeby to posiadać. Zarówno technologicznie, jak i organizacyjnie jesteśmy do tego zdolni, potrzeba tylko woli politycznej.
Potrzeba chwili pokazuje, że są narzędzia, jak jest polityczna wola to wszystko można. Od tego są prawnicy żeby to udowodnili, że można. „LexTusk” jest najlepszym tego dowodem. Komisja Europejska w ciagu 3 dni wszczęła procedurę, Parlament Europejki zareagował w ciągu dwóch dni i wezwał Rade UE do zaprezentowania stanowiska. To się odbywało w ciągu godzin. Uczymy się na błędach. Żeby UE była skuteczna musi działać na zasadzie silnej woli politycznej i działać na zasadzie wspólnoty, która te cele polityczne rozumie.
Ja nie jestem zwolennikiem iluś debat na ten sam temat. Ja jestem przeciwnikiem mówienia o wszystkim na raz, ale rzeczywiście tych problemów namnożyło się bardzo dużo. To nie są debaty o Polsce, tylko o źle działającej władzy. To są debaty przeciwko złej władzy, przeciwko PiS-owi. To nie jest coś, co jest powodem do nazywania PiS-u tu ofiarą, powtarzania takich tez, że jesteśmy tu stawiani pod ścianą, chłopcem do bicia, jesteśmy tu w Brukseli w mniejszości to się nie możemy bronić. W Polsce to oni wygrali i oni powinni w interesie całego społeczeństwa sprawować te władzę należycie, a nie naruszając podstawowe zasady i czując się bezkarnym. Na tym polega ten problem” - tłumaczy Halicki.
Posłuchajcie podcastu:
Trwa ładowanie...