(Nie)skuteczne unijne sankcje...?

Obrazek posta

 

Po ostatniej inwazji Rosji na Ukrainę, EU przyjęła 11 pakietów sankcji, którymi doprowadziła do ograniczenia 49% rosyjskiego eksportu do UE i 58% importu rosyjskich towarów do 27 państw członkowskich. Ale choć sankcje są pieczołowicie wypracowywane i wymagają od unijnych stolic wielu kompromisów, bo uderzają również w europejskie firmy, to jak przyznaje polski dyplomat Andrzej Sadoś, uczestniczący w tych negocjacjach, ograniczenia handlowe nałożone na Moskwę są często obchodzone. W nielegalnym procederze biorą udział kraje trzecie, które towary z unijnych list sankcyjnych przekazują Moskwie. 

Chodzi między innymi o Turcję, Kazachstan, Armenię, czy Chiny, gdzie zaobserwowano olbrzymi wzrost importu unijnych produktów, których nie można sprzedawać bezpośrednio do Rosji, ale trafiają tam właśnie przez kraje pośredniczące w nielegalnym handlu. Mowa nie tylko o telefonach komórkowych, komputerach i elektronice, ale również dronach czy mikro-czipach wykorzystywanych w celach wojskowych. Dlatego sprzedaż wrażliwych towarów i technologii podwójnego zastosowania do krajów trzecich, objęto w ostatnim pakiecie sankcji ograniczeniami.

Na opublikowane przez ukraińskie władze liście firm współpracujących z Rosją, najwięcej przedsiębiorstw określonych jako "sponsorzy wojny" jest z: Grecji, Francji, Chin, Grecji i Węgier. Ateny i Budapeszt właśnie z powodu tych, ich zdaniem niesłusznych  oskarżeń długo blokowały przyjęcie 11. pakietu sankcji. Grecja ustąpiła dopiero gdy z niechlubnej listy wykręslono jej 5 firm transportowych.

Budapeszt, choć na sankcje się wreszcie zgodził to teraz blokuje kolejną pomoc wojskową dla Ukrainy, bo na liście wciąż znajduje się węgierski bank OTP,z którego usług w Rosji korzysta ponad 2 mln klientów.

Stały Przedstawiciel RP przy UE, Andrzej Sadoś tłumaczy, że nie tylko Węgry blokują sankcje. Interesy swoich przedsiębiorców nad losy wojny w Ukrainie przekłada również Belgia, od miesięcy sprzeciwiając się wprowadzeniu zakazu diamentów sprowadzanych z Rosji, które szlifierzy  i handlarze szlachetnymi kamieniami z Antwerpii następnie zamieniają w bajeczną, choć stworzoną z "krwawych diamentów" biżuterię, sprzedawaną na cały świecie.

Polski dyplomata opowiada też o kulisach negocjacji sankcji.

Posłuchajcie: 

 

Zobacz również

Eko-terror czy eko-troska Brukseli?
Migrant też człowiek!
Brakujące unijne pieniądze...

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...