"Fikcje. Dziennik"

Obrazek posta

"(...) W dziewiętnastym stuleciu ludzie w moim wieku uznawani byli za leciwych. Gruźlica dziurawiła im płuca, syfilis żarł narządy i nosy, a zęby mieli popsute od zaniedbań i braku odpowiedniej opieki stomatologicznej. Jednym słowem zużycie materiału biologicznego degradowało ich do poziomu potencjalnych nieboszczyków. Ale wtedy można było to zgonić na ogólnie panujące warunki, a teraz? Nie dość, że mój wiek nie jest jeszcze usprawiedliwieniem dla pojękiwań, to na domiar złego w zasadzie można się leczyć skutecznie. Jest takie zdanie u Dostojewskiego, nie wiem, w której z jego powieści. W tym zdaniu ktoś mówiący do kogoś nazywa sześćdziesięcioletniego faceta “staruszkiem”. Ja pierdolę. Matka znajomego rozwiodła się w tym wieku, ponownie wyszła za mąż i jak mogę przypuszczać wiedzie zadowalające życie płciowe, bo dlaczego by nie. Nie to żebym porównywał swoje czterdzieści sześć wiosen, z metryką matki znajomego, czy nie daj bóg z jej życiem płciowym, ale trzeba przyznać, że wcześnie się u mnie zaczęło. (...)"

Post dostępny tylko dla Patronów

Aby zobaczyć ten materiał musisz być zalogowany

Zostań Patronem Zaloguj się

Zobacz również

"Fikcje. Dziennik"
"Fikcje. Dziennik"
"Fikcje. Dziennik"