KPO niepotrzebne, KE do wymiany...?

Obrazek posta

 

  W Brukseli rozpoczynają się pierwsze przymiarki do obsady unijnych stanowisk po przyszłorocznych eurowyborach. Choć wiele mówi się o możliwości reelekcji szefowej KE Ursuli von der Leyen, to nie wszystkim taki pomysł się podoba. Przez wstrzymywane KPO, które  jak twierdzi europoseł Karol Karski wcale nie jest Polsce potrzebne,  Niemka raczej nie będzie mogła liczyć na poparcie PiS, choć 4 lata temu je otrzymała.

"Chyba wpuszczono lisa do kurnika - mówi Karol Karski o wyborze Ursuli von der Leyen na stanowisko szefowej KE w 2019 roku. Eurodeputowany dodaje „Jestem ciekaw, jak za kilka lat będziemy pamiętać panią Von der Leyen. Wydaje mi się, że nie sprawdziła się na tym stanowisku; podlega naciskom, pozostaje w systemie uzależnień związanych z jej poprzednią karierą. Jest zbyt głęboko osadzona w tym niemieckim establishmencie i mimo wszystko nie może oderwać się od swojego interesu narodowego, od wpływów które są na nią wywierane…W polityce już tak jest, że jak się raz nie dotrzyma słowa, to potem już nie ma zaufania. Pani Von der Leyen wielokrotnie je dawała, przekazywała informacje polskiemu rządowi, że ona chce, że ona to zrobi, podejmie decyzję, określała daty, a potem się okazywało, że ktoś tam z niemieckich polityków tupnął nogą i pani Von der Leyen wykonywała dyrektywy tożsame z takimi, które są w interesie tych, którzy nie chcą by Polska się rozwija”.

„Komisja Europejska zawiodła wiele razy” - mówi europoseł PiS, ale jego zdaniem Polacy powinni mieć największy żal do jej szefowej za wstrzymywanie wypłat KPO.

„To są obłudnicy: Komisja Europejska, komisarze poszczególni, którzy się tą tematyką zajmują. Mechanizm funduszu odbudowy miał rozkręcić gospodarki państw członkowskich. Natomiast ten fundusz stał się zakładnikiem działań KE mających na celu obalenie polskiego rządu” tłumaczy Karski.

 

 

Według europosła PiS, KPO wcale nie jest niezbędny dla polskiej gospodarki.

„Mówimy o środkach, które nie rzutują na rozwój polskiej gospodarki. Jak kiedyś mówiłem, kiedy leży 20 groszy na ulicy, to trzeba się schylić i je podnieść. Każdy gospodarny rząd powinien się pochylić i podnieść te pieniądze, o ile to się mieści w ogólnej konstrukcji wyrażania zgody na dane rozwiązania, stawiane jako warunki otrzymania tych pieniędzy. Jeśli można by pochylić się i podnieść je, nie podejmując działań godzących w polską suwerenność, to wówczas należy to zrobić. Ale to nie są pieniądze, które rzutują na rozwój gospodarczy Polski. Polska rozwija się mimo tego i to kłuje wszystkich w oczy na około”.

Europoseł PiS nawiązuje również do ostatniej wypowiedzi Manfreda Webera, szefa europejskich chadeków, który w wywiadzie dla niemieckiego dziennika „Frankfurter Allgemeine Zeitung” powiedział: „Budujemy zaporę ogniową przeciwko PiS. Jesteśmy jedyną siłą, która może zastąpić PiS w Polsce i poprowadzić ten kraj z powrotem do Europy”.

„Z pewnością Niemcy są ostatnią nacją, która powinna kogokolwiek pouczać - tłumaczy Karski i dodaje: „Oni mają taki bagaż historii, z tej historii się do tej pory nie rozliczyli, to rozliczenie jest fasadowe. Jeśli w Berlinie nie może stanąć pomnik polskich ofiar II wojny światowej, to jest symboliczne, to budzą się wątpliwości, co do szczerości intencji. Oczywiście reparacje, reparacje to nie jest pojęcie wymyślone dla Niemiec po II wojnie światowej, ale instytucja prawa międzynarodowego, to nie żądania zapłaty kary, tylko równowartości tego, co zostało wówczas zniszczone”.

 

 

Karol Karski przewiduje również, że po wyborach do PE w czerwcu przyszłego roku, Europarlament może mocno skręcić w prawo.

„Może zajść bardzo wiele zmian, tutaj jak w kalejdoskopie wszystko się może zmienić, może się okazać, że ci, którzy dzisiaj mają przewagę w Parlamencie Europejskim, będą mniejszością. Taka zresztą generalnie jest tendencja. Nie cieszy mnie dobry wynik AFD w RFN, ale to jest lepszy wynik od socjalistów SPD, czyli ugrupowania rządzącego, z którego wywodzi się obecny kanclerz Niemiec. Będą wybory w kolejnych państwach. W Szwecji, Hiszpanii, Włoszech to wszystko już się przesuwa w zupełnie inną stronę, niż te ugrupowania, które obecnie rządzą w Parlamencie Europejskim. Ja jestem dobrej myśli. Sądzę, że ten nurt konserwatywny umocni się i w przyszłej kadencji PE będziemy mieli decydujący wpływ na to, co się dzieje. A takie osoby, jak Ursula Von der Leyen będą opowiadać wnukom, jak udało im się wykpić z różnych afer” mówi Karski.

Posłuchajcie podcastu z Karolem Karskim: 

 

 

 

 

Zobacz również

(Nie)skuteczne unijne sankcje...?
Nie ma alternatywy dla zielonej rewolucji w UE?
Asystent europosła nie robi kawy...?

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...