"(...) Nie twierdzę, że śmierć chomika to jest wydarzenie niewarte odnotowania. Mimo to, kiedy widzę pod felietonem na ten temat ponad 1400 lajków, a pod tekstem o kobiecie prześladowanej w związku z zażyciem przez nią tabletki wczesnoporonnej, lajków jest 80 - zastanawiam się, co wydarzyło się na moim profilu, kiedy nie było mnie tam przez trzy miesiące. Zdaję sobie sprawę z działania algorytmu (zajmuję się tym również zawodowo) tym niemniej skoro znajduję 1400 reakcji pod martwym chomikiem to okazuje się, że jednak ktoś czyta to, co człowiek napisze. Najwyraźniej przestaję rozumieć medium jakim jest fejsbuk i po raz kolejny (foch za fochem) poddaję głębokiej analizie sens mojej tutaj obecności. Co oczywiście jest żenujące i sam to czuję, mimo wszystko pytam siebie po wielokroć - do kogo to wszystko mówię? W ogóle mam wrażenie, że brakuje mi w tym serca, albo po prostu straciłem “wyczucie”. (...)"