Maluch rośnie zdrowo, ma apetyt, przybiera na wadze. Ma jeszcze zamknięte oczka, ale sadząc z wyglądu, powinien je już otwierać. Być może wygląda tylko na starszego, ale był dobrze odżywiony gdy do mnie trafił. Może jest o wiele młodszy, tylko duży bo mama dobrze karmiła i miała dużo pokarmu. Oczywiście nie obeszło się bez domysłów. Bo może on nie ma gałek ocznych i jest ślepy i dlatego matka go wyniosła z gniazda. Tylko w takim przypadku nie karmiłaby go od początku i pewnie już dawno by nie żył. Takie różne domysły mi chodzą po głowie. Człowiek chyba sam sobie wyszukuje problemy, ale to wszystko dlatego, że tyle już tych kalekich i niepełnosprawnych jeży oglądałam, że teraz to już na zimne dmucham. Dzieciak miał zatrzymanie moczu, nie potrafił zrobić siusiu . Maluszek miał ogromny, twardy pęcherz, a pomimo to nie sikał. Zabrakło mamy. Normalnie to właśnie mama pomaga dzieciom się załatwiać, liżąc ich brzuszki i masując je języczkiem. Gdy mamy nie ma, czasem może dojść do tragedii, zwłaszcza u chłopczyków. Na szczęście wystarczyło kilkugodzinne masowanie brzuszka i w końcu nasikał tyle, że kapało ze stołu zabiegowego na podłogę. Obeszło się bez leków i bez nakłuwania pęcherza. Czekam z niecierpliwością aż otworzy oczka. A póki co, maluch je, a potem najedzony, śpi słodko schowany pod krówkę, która wyniańczyła już niejeden miot jeżowych niemowlaków, zastępując im mamę, która nie wróciła do gniazda.
Maluch dostał na imię Cacek.
Trwa ładowanie...