UE zaorze polskie rolnictwo ?

Obrazek posta

 

Zbigniew Kuźmiuk tłumaczy, że nie należy mieć złudzeń, iż unijne embargo zostanie przedłużone. Już sam fakt, że zostało wprowadzone w maju, jest natomiast jego zdaniem pozytywnym sygnałem.

„To już jest wyjątek od reguły. Wcześniej zakaz wwozu, jeśli był podejmowany, dotyczył wszystkich 27 krajów. To jest ewenement, że pozostałe 22 kraje zgodziły się, by takie łamane rozwiązanie zostało zastosowane. Zakaz został przedłużony raz. Teraz ta nasza argumentacje przestaje działać, bo pozostałe kraje zakładają, że z tym problemem powinniśmy sobie już dać radę” tłumaczy Kuźmiuk.

Dlatego według europosła PiS dojdzie zgodnie z deklaracją 5 państw, których embargo dotyczy, do wprowadzenia indywidualnych blokad tych zbóż na swoim terytorium.

„Nie ulega wątpliwości, że polityka handlowa jest polityką wspólną więc decyzje powinny zapadać na poziomie unijnym, ale w traktacie są zapisy mówiące o tym, że w nadzwyczajnych sytuacjach, gdy zagrożony jest rynek kraju członkowskiego, taki zakaz wwozu może być wprowadzony indywidualnie. Rozumiem, że to może spowodować spór między KE a krajem członkowskim, mam nadzieję 5 krajami członkowskimi, który być może zakończy się w TSUE, ale poczekamy, zobaczymy” przekonuje Kuźmiuk.

 

Europoseł PiS zwraca uwagę na nierówne traktowanie krajów, które walczą o przedłużenie embarga.

„Unia Europejska od 3 lat dyskutuje o problemach, jakie dla rolników w 27 krajach może stworzyć umowa z Mercosur-em. Chodzi o nadwyżkę importu produktów rolnych z tych krajów rzędu 2 mld euro. Tymczasem w przeciągu paru miesięcy do samej Polski wpłynęło parę milionów ton ukraińskiego zboża i oczekiwano, że Polska załatwi ten problem sama”  tłumaczy Kuźmiuk.

Polski eurodeputowany uważa również, że strona ukraińska niewystarczająco angażuje się  w rozwiązanie problemu z tranzytem zboża.

„Jeśli jakiś przedsiębiorca ukraiński chce sprzedać zboże do kraju afrykańskiego, to gdyby ten system działał po stronie ukraińskiej, to powinien pokazać fakturę tranzytu spod Kijowa do Kairu i fakturę ubezpieczenia tego transportu. Ciężar sprawdzenia tych dokumentów, ich wiarygodności leży po stronie ukraińskiej. Gdyby Ukraina wywiązywała się z tych obowiązków, to nie trzeba by było tego kontrolować. Po stronie ukraińskiej nie ma takich gwarancji, dlatego my musimy tego fizycznie pilnować”  tłumaczy Kuźmiuk.

Europoseł PiS przyznaje jednak, że prawdziwy problem polega na tym iż „koszty przewozu zboża do krajów afrykańskich przewyższają wartość tego zboża, dlatego muszą pojawić się instytucje, które do tych przewozów dopłacą”.

Kijów  już wyliczył, że musiałoby to być od 20-40 euro do tony zboża. Takie dopłaty uchroniłyby też ukraińskich rolników przed niesprawiedliwą konkurencją z rosyjskim, tańszym ziarnem, pozbawionym kosztów związanych z transportem do portów. Ale gdy takie rozwiązanie przedstawił w ubiegłym tygodniu w Europarlamencie komisarz ds. rolnictwa, Janusz Wojciechowski, rzeczniczka KE chwilę później poinformowała, że to "jedynie prywatna propozycja komisarza z Polski, a nie oferta uzgodniona w Brukseli".

„W grę wchodzą duże pieniądze, w pełnej wersji mówi się o 600 mln euro, w okrojonej o 300 mln. I tych pieniędzy trzeba poszukać w budżecie UE. Być może wykroić tę sumę z tych 50 mld przeznaczonych dla Ukrainy w zmodyfikowanym budżecie UE”  mówi Kuźmiuk.

 

Ale ukraińskie zboże to nie jedyna „bolączka” polskich rolników. Tuż przed wakacyjną przerwą, w lipcu Parlament Europejski przyjął przepisy, które po raz pierwszy zobowiązują kraje członkowskie już nie tylko do ochrony, ale również do odbudowy przyrody.  Nowe zasady oznaczają, że do końca tej dekady 20% terenów lądowych i morskich w UE trzeba będzie odbudować.

Zdaniem polskich władz nowe przepisy o odbudowie przyrody mogą pozbawić polskich rolników 700 tys hektarów użytków, a 62 tysiące gospodarstw rolnych ulegnie likwidacji.

„Pan Timmermans mówi: wprowadzimy rozporządzenie, które nakaże każdemu krajowi posiadać ileś tam mokradeł. Czyli trzeba je odtwarzać i macie to zrobić za własne pieniądze. Rozumiem, że państwo tego nie zrobi, tylko przerzuci to na rolników, którzy mają tereny, które były odwadniane, więc to nie są dobre rozwiązania, to droga donikąd” przekonuje Kuźmiuk.

 

 

Były unijny komisarz ds. Klimatu (Frans Timmermans wziął urlop w KE by ubiegać się o tekę premiera w holenderskich wyborach) zapewnia jednak, że rolnicy będą mogli liczyć na wsparcie finansowe i technologiczne przy wprowadzaniu przepisów o odbudowie zasobów przyrodniczych.

„Musimy motywować naszych rolników, zapewniać, że nie pozostawimy ich samych, a będziemy pomagać finansowo i wspierać przy wprowadzaniu nowych technologii zapewniających ochronę przyrody, bo to jest przyszłość rolnictwa! Wiem, że wielu rolników w to nie wierzy, bo już teraz są pod wielką presją finansową dlatego to do nas należy zagwarantowanie im takiego wsparcia, które sprawi, że nie tylko oni, ale również ich dzieci i wnuki będą mogły uprawiać ziemię” tłumaczył unijny komisarz ds. Klimatu ogłaszając propozycje nowych przepisów o odbudowie przyrody.

Timmermans obiecał też pomóc rolnikom w spełnieniu innych wymogów, które chce narzucić im Unia:  ograniczeniu stosowania pestycydów o połowę, do końca tej dekady.

Zdaniem Kuźmiuka bardziej ekologiczne rolnictwo nie jest złym pomysłem, ale to rolnicy powinni sami się na nie decydować.

„W Polsce zostały już wprowadzane eko-schematy roślinne, zwierzęce, które są nakierowane na gospodarstwa mniejsze (są dla nich ograniczenia obszarowe). Jeśli ktoś chce stosować dodatkowe praktyki w rolnictwie o charakterze ekologicznym, to państwo polskie jest gotowe mu za te praktyki zapłacić z unijnych i polskich pieniędzy. Za to nie dofinansowujemy już tak mocno, jak do tej pory rolnej produkcji przemysłowej. Rolnicy wieloobszarowi mają tylko te podstawowe dopłaty i muszą radzić sobie sami” tłumaczy Kuźmiuk.

 

Polski europoseł przekonuje również, że narzucenie wymogu ograniczenia stosowania pestycydów o 50% wszystkim rolnikom nie jest sprawiedliwe, bo w części krajów już stosuje się dużo mniej nawozów, niż w innych.

„Te zasady zastosowane jednakowo w każdym kraju spowodują katastrofę. W wielu krajach rolnictwo jest dużo bardziej uprzemysłowione niż w innych.  Holandia używa 10 razy więcej pestycydów niż Polska… Jeśli mielibyśmy redukować, to do tego samego poziomu na hektar w każdym kraju członkowskim. Wtedy to byłby mechanizm sprawiedliwy” tłumaczy Zbigniew Kuźmiuk.

Posłuchajcie rozmowy z polskim eurodeputowanym PiS:

 

 

I wspierajcie produkcję audycji na:

 

https://patronite.pl/dorotabawolek

 

 

 

Zobacz również

Meta, Twitter, TikTok pod kontrolą Brukseli!
KPO - odcinek 783!
Orędzie KE bez Polski?

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...