KPO - odcinek 783!

Obrazek posta

 

   Historia unijnego funduszu, który został stworzony by pomóc samorządom i przedsiębiorstwom podnieść się po pandemii, w Polsce stała się prawdziwą sagą, której końca wciąż nie widać. Rządzący przekonują, że to Bruksela z powodów politycznych blokuje wypłaty z KPO; opozycja, że to spór w rządzie Zjednoczonej Prawicy wstrzymuje strumień pieniędzy, na którego uruchomieniu jak twierdzą politycy w Brukseli, Unii bardzo zależy. Choć na to, że pieniądze z KPO do Polski popłynął przed wyborami, szans właściwie nie ma, to rząd w Warszawie kilka dni temu złożył wniosek o zwiększenie puli pożyczek dla Polski o dodatkowe 23 mld euro.  To oznacza, że w sumie z KPO Polska może dostać prawie 60 mld euro (22,5 mld euro dotacji oraz około 35 mld euro tanich pożyczek). Ale kiedy te środki popłyną do Polski, tego nikt nie jest w stanie przewidzieć.

„To jest ciekawe, bo politycznie jest wszystko blokowane, a administracja rządowa zachowuje się tak, jakby wszystko szło normalnie, czyli składa wniosek o poszerzoną pożyczkę, zmieniając różne rzeczy w KPO, tak jakby go realizowała, ale go nie realizuje” tłumaczy Jan Olbrycht.

Eurodeputowany PO przekonuje też, że „Niektórzy ministrowie mylą się z prawdą..mówiąc, że niektóre inwestycje są realizowane z KPO. Prawdą jest, że jest plan i ten plan ma swoje pieniądze, ale tych pieniędzy Polska nie ma, więc ministrowie powinni mówić, że próbują realizować pewne elementy z KPO, z naszych pieniędzy”.

 

 

Jan Olbrycht tłumaczy również, że to nie Bruksela blokuje wypłatę środków dla Polski. Polski europoseł przypomina, że szefowa Komisji Europejskiej już w maju 2022 roku była gotowa zatwierdzić KPO i zacząć wypłacać z niego środki Polsce, ale w między czasie Polska postanowiła po raz kolejny zmienić sposoby realizacji praworządnościowych kamieni milowych.

„Ursula von der Leyen przyjechała do Polski zadowolona, że coś uzgodniła z polskim rządem. Tylko, że w czasie wizyty okazało się, że Sejm przegłosuje coś innego niż Ursula von der Leyen uzgodniła z polskim rządem. Ona miała prawo się poczuć kompletnie oszukana. To, że ustawa poszła w innym kierunku, to jako żywo nie jest problem pani von der Leyen, a Sejmu. To, że pan Prezydent poczuł się urażony i uznał, że ten nowy tekst jest niezgodny z jego wcześniejszymi decyzjami i odesłał go do Trybunału Konstytucyjnego spowodowało, że cały proces został zatrzymany”.

Ostatni z wielu sporów wokół KPO utknął w Trybunale Konstytucyjnym, który nie potrafi się zebrać w pełnym składzie, by rozpatrzeć znowelizowaną przez Prezydenta ustawę o sądach, krytykowaną przez ministra sprawiedliwości, i nie w pełni satysfakcjonującą Komisję Europejską, dla której najważniejszym warunkiem wypłaty pieniędzy, czyli tzw. kamieniem milowym jest przywrócenie niezależności polskiemu sądownictwu, w tym umożliwienie sędziom odwołanym przez Izbę Dyscyplinarną, rewizji tych decyzji i powrotu do orzekania.

„Komisja Europejska nie może nic zrobić, nie może niczego zmienić, dopisać. Czeka aż uzgodnienie z polskim rządem, nie zmienione ani o jedną literę stanie się prawem i zostanie wpisane do dziennika ustaw” tłumaczy Olbrycht.

Polski europoseł przekonuje, że impas w sprawie KPO w Polsce nie zostanie jednak zażegnany przed wyborami, bo byłoby to zbyt ryzykowane dla Zjednoczonej Prawicy.

„Jeśli ten wewnętrzny spór się zakończy, to cała sprawa ruszy…Ten, kto blokuje czyli ten który powoduje, że nie wychodzi ten dziennik ustaw przypuszczalnie robi to ze względu na nadchodzące wybory, bo boi się, że będą kłopoty w rządzie, może nastąpić konflikt w rządzie, bo ja nie jestem pewien, czy minister sprawiedliwości jest szczęśliwy z tekstu, który uzgodnił polski rząd. Być może jest tak dalece niezadowolony, że grozi to rozpadem rządu, co jest bardzo niebezpieczne przed wyborami” tłumaczy Olbrycht.

 

 

Eurodeputowany PO przypomina jednak, że „każdy dzień  (bez KPO) to jest dzień stracony! Do połowy 2026 roku mamy do wydania  gdybyśmy wykorzystali wszystkie pożyczki blisko 300 mld złotych! Nowe inwestycje już są niemożliwe, bo to za krótki okres czasu, więc trzeba szybko pracować nad inwestycjami, które już są realizowane, blisko współpracować z samorządami jeśli chodzi o szkoły, szpitale, cyfryzację. To wszystko jest do uratowania, jeśli zapadnie decyzja polityczna wewnątrz środowiska rządzącego w Polsce..Ten pociąg ucieka nam codziennie”.

 

Jan Olbrycht zwraca też uwagę na fakt, że choć Polska nie korzysta wciąż z pieniędzy z KPO, to w ramach unijnego budżetu uczestniczy w spłacaniu KPO innych państw UE.

„Dotacje w ramach KPO spłacamy wszyscy proporcjonalnie do składki budżetowej…Nawet jeśli my tych pieniędzy nie weźmiemy, to też je spłacimy bo to budżet UE będzie je płacić, więc w jakimś sensie my też” tłumaczy Olbrycht.

W Brukseli narasta za to problem z tym, kto i jak ma płacić koszty długu, jaki UE zaciągnęła na rynkach finansowych na rzecz KPO.  Okazało się bowiem, że poo wzroście stop procentowych zwiększyły się one z 15-30 mld euro. Parlament Europejski przekonuje, że unijny budżet nie jest z gumy i kraje członkowskie powinny złożyć się na nieprzewidziane wydatki. Ale unijne stolice, w tym zwłaszcza Warszawa, która z KPO nie zaczęła jeszcze nawet korzystać, nie chcą o tym słyszeć.

„Pytanie, które wszyscy stawiają sobie dziś, to sposób spłacenia tego kredytu, czy ma być z budżetu, czy z dodatkowej składki? Druga dyskusja, która się będzie za chwilę toczyła i będzie też dotyczyła polskiego rządu to, czy tego typu wspólne zadłużanie ma być rozwiązaniem stałym w UE, czy sytuacją jednorazową ” tłumaczy Olbrycht.

Posłuchajcie podcastu i wspierajcie produkcję audycji.

 

 

 

 

 

 

Zobacz również

FitFor55 zakładnikiem wyborów?
Orędzie KE bez Polski?
Unijne prawo jazdy!

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...