Napływ pieniędzy z Zatoki Perskiej do europejskiej piłki nożnej mocno zatrząsł dotychczasowymi pozycjami klubów. Zawyżane przez zagranicznych inwestorów opłaty transferowe i pensje zawodników w europejskich klubach podkopują równe zasady gry. Hiszpańska liga poprosiła Brukselę o zbadanie katarskich udziałów we francuskim klubie Paris Saint Germain, który dzięki petro-dolarom podpisał kontrakty z najlepszymi zawodnikami i trenerami, na których bez wsparcia Kataru nie mógłby sobie pozwolić. Belgijski klub, Virton wyraził podobne obawy w stosunku do City Football Group, w skład którego wchodzą miedzy innymi francuski Troyes, belgijski Lommel i brytyjski Manchester City, a właścicielami są Zjednoczone Emiraty Arabskie. Jeśli KE uzna, że doszło do złamania przepisów o dotacjach zagranicznych i w efekcie zakłócenia konkurencji poprzez nieuczciwe osłabienie rywali, to może nakazać zwrot finansowego wsparcia albo sprzedaż aktywów w klubie piłkarskim.
„Kluby piłkarskie stają się łatwym kąskiem dla inwestorów i ci inwestorzy w ostatnich latach trochę namieszali na rynku finansowym bo o ile wcześniej klubami zarządzali Europejczycy, czy sponsorzy wywodzący się z danych miast czy krajów, tak teraz obserwujemy od kilku lat napływ inwestorów z Ameryki, którzy zainwestowali w jeden, drugi, trzeci klub w Anglii, oraz szejków z Zatoki Perskiej, którzy również zauważyli, że to dobry model dywersyfikacji swoich funduszy z paliw” tłumaczy Frankowski. To dzięki tym inwestorom, jak przypomina eurodeputowany, francuski klub Paris Saint Germain mógł kupić Neymara czy Mbappe za ponad 200 mln euro. Tymczasem jak przypomina Frankowski, sposób i wymiar finansowania klubów nie powinny zakłócać zasady fair play: „sprzedaż piłkarzy powinna odbywać się na odpowiednim poziomie, tak żeby zarobki piłkarzy w danych klubach nie przekraczały pewnego procentu wynagrodzenia”.
„Jeśli dany klub ma 500 mln budżetu i przekracza te możliwości finansowe fair play to oczywiście będzie miał większe możliwości zwycięstwa” mówi Frankowski. Na szczeście, jak zauważa yły piłkarz „na boisku gra się jedenastu na jedenastu i nie zawsze decydują o wyniku sportowym pieniądze. Niejednokrotnie dochodzi do zwycięstw tych słabiej finansowanych klubów. Ale regulacje trzeba cały czas nadzorować”.
Trybunał Sprawiedliwości UE w Luksemburgu zajmuje się obecnie przepisami UEFA dotyczącymi młodych, początkujących piłkarzy. Zgodnie z przepisami UEFA tylko wychowani w kraju piłkarze miedzy 15 a 21 rokiem życia i szkoleni przez co najmniej trzy sezony przez swój klub lub inny klub ligi krajowej mają zagwarantowane miejsce w składach seniorskich drużyn. To może stawiać ich w korzystniejszej sytuacji od zawodników pochodzących z innych państw członkowskich i łamać zasady o równym dostępie do rynku pracy dla obywateli Unii. Wyrok TSUE w tej sprawie ma zapaść w ciągu najbliższych miesięcy.
„W Polsce też jest przepis o młodzieżowcu, który musi występować w każdym klubie w każdym meczu i w Polsce też wprowadzając ten przepis polski związek piłki nożnej zastanawiał się, czy nie będzie to dyskryminacja młodych, nie mających obywatelstwa polskiego. Na razie wobec przepisów nie było zarzutów, nikt nie zaskarżył tego przepisu, bo nie chodziło o dyskryminowanie innych obywateli, a ułatwienie rozwoju przyszłych reprezentantów Polski” twierdzi Frankowski.
W Parlamencie Europejskim kilka tygodni temu odbyła się debata na temat przemocy i dyskryminacji ze względu na płeć w sporcie. Dyskusję europosłów sprowokował kontrowersyjny pocałunek jednej z piłkarek przez prezesa hiszpańskiej federacji piłkarskiej Luis'a Rubiales'a.
„Świat piłkarski poczuł się zgorszony, bo w świecie sportu, gdzie dominuje zdrowa rywalizacja, równość, i tolerancja Rubiales zaprezentował przeciwieństwo ideałów tego sportu, do których staramy się dążyć. Jako posłowie do PE przeprowadziliśmy taką debatę, by wyciągnąć wnioski, żeby tego typu sytuacje nie miały więcej miejsca..” tłumaczy Frankowski
W czasie debaty unijna komisarz Elisa Ferreira przypominała o obowiązku i roli, jaką odgrywa sport w krzewieniu wzorowych postaw i wartości w europejskim społeczeństwie.
„Przemoc i dyskryminacja ze względu na płeć nie mają miejsca w Europie - ani na naszych ulicach, ani w naszych domach, ani w naszych biurach, ani na naszych stadionach. Komisja jest zdecydowanym obrońcą i promotorem równości płci we wszystkich sferach życia, a sport nie może być tu wyjątkiem. Europa jest kolebką piłki nożnej, miejscem, w którym wynaleziono jej zasady, a dziś główną wizytówką tego sportu na całym świecie...Z pełnym poszanowaniem autonomii sposobu zarządzania i organizacji sportu, uważam, że federacje sportowe mają do odegrania kluczową rolę w zapewnieniu poszanowania wartości sportowych i europejskich, a także prawa europejskiego...Sport może być potężnym środowiskiem do inspirowania zmian w postawach i eliminowania uprzedzeń związanych z płcią i innych stereotypów” mówiła Ferreira.
Parlament Europejski jak przekonuje eurodeputowany Frankowski ma również swoje jasne stanowisko na temat zakazu udziału sportowców z Rosji czy Białorusi w igrzyskach olimpijskich.
„Jako były sportowiec i piłkarz wiem ile sportowcy z Rosji czy Białorusi zostawiają potu na treningu, żeby zakwalifikować się do igrzysk olimpijskich. Ale jako UE mamy moralny obowiązek wobec Ukrainy by żaden medal nie równoważył tej tragedii. Tym bardziej, że dyktatorzy: Putin Łukaszenka wykorzystują sport, to ich narzędzie polityczne. Dlatego w PE uważamy, że należy wykluczyć sportowców z Białorusi i Rosji z rywalizacji. Przygotowaliśmy petycje, namawiamy przywódców 27, wysłaliśmy też list podpisany przez ponad 100 europosłów do szefa MKOL Thomasa Bacha, ale wciąż nie dostaliśmy odpowiedzi choć upłynęło już kilka miesięcy” przyznaje Frankowski.
A co eurodeputowany PO i były sportowiec myśli o propozycji Prezydenta RP, Andrzeja Dudy by igrzyska olimpijskie zorganizować w Polsce?
„To łakomy kąsek wyborczy. Wiemy doskonale jak wiele trzeba wydać by zorganizować olimpiadę, ok 30 mld dolarów kosztowały igrzyska w Tokio i były tańsze niż w Pekinie, gdzie wydano na ten cel 45 mld. To blisko połowa budżetu rocznego Polski, nie jesteśmy gotowi na tego typu wydatki, zwłaszcza że nowy rząd musi zacząć sprzątanie bałaganu bo tej partii, którą teraz żegnamy. Nie chce mi się wierzyć, że ktoś będzie chciał kontynuować rozmowy o tych igrzyskach w nowym rządzie” zapewnia Frankowski. .
Czy były piłkarz w Brukseli nie tęskni za boiskiem?
„Kariera sportowca ma swój etap i on u mnie skończył się w wieku 38 lat. Mam nadzieję, że dobrze wykonuję swój europoselski mandat. Podoba mi się ta praca, choć oczywiście tak, jak na boisku decyzje trzeba było podejmować błyskawicznie, chcąc strzelić gola, tak tutaj w PE żeby osiągnąć pewien sukces negocjacyjny trzeba również grać w drużynie, ale mieć dużo cierpliwości” tłumaczy Frankowski.
Cierpliwości polskim kibicom zaczyna ostatnio brakować do „biało-czerwonych”. Według eurodeputowanego i byłego piłkarza
„Problem leży w głowach, bo niejednokrotnie ci dobrzy piłkarze, którzy na Zachodzie świetnie występują w swoich klubach: Zieliński w Neapolu, Malik w Juventusie, przyjeżdżając i grając w dla polskich barw nie potrafią udźwignąć tej koszulki z orzełkiem na piersi. To jest bolesne bo niejednokrotnie obserwuje ich grających znacznie słabiej niż w barwach klubowych. Trzeba zastanowić się, jak w tych młodszych kolegach wyzwolić te umiejętności i pozwolić im grać na tym samym, europejskim poziomie, jaki reprezentują na co dzień w swoich klubach” tłumaczy Frankowski.
Posłuchajcie podcastu i wspierajcie jego produkcję:
Trwa ładowanie...