"(...) literatura bierze się z czytania, natomiast grafomania znajduje swoje źródło w przeświadczeniu, że ma się w sobie tysiące książek, więc po pierwsze na chuj czytać inne, a po drugie koniecznie trzeba się podzielić tymi, które już ma się w głowie. Nic tak nie napędza grafomana jak przekonanie, że ma coś ważnego do powiedzenia. Gorsze od grafomanii jest już tylko jej promowanie, w czym wiodą prym książkowi influencerzy w mediach społecznościowych. Serce mi pęka, kiedy widzę, roześmiane mordki specjalistów od książek z ekscytacją podsuwających potencjalnym czytelnikom tani fast food, wmawiając im, że to zdrowa żywność. Zresztą nie robią tego w złej wierze. Często sami nie wiedzą o czym mówią. Takie czasy. Nie ma na to rady. Serce mi pęka, kiedy się temu przyglądam, bo nic w takim stopniu nie grozi katastrofą jak pielęgnowanie fałszywych przekonań. (...)"