"(...) Bo zasadniczo problem miastka nie polega na tym, że miastko ma trudny charakter. Miastko po prostu go nie ma. Co do trudnego charakteru - przyznaję - jestem w posiadaniu tego cuda i muszę powiedzieć, że nie żyje się z nim lekko. Ale warto z nim żyć, chociażby dla tej ulgi, którą się odczuwa, kiedy już się powie to, co się chciało powiedzieć. Coś czego inni raczej nie powiedzą, chociaż często dokładnie to samo w nich siedzi. Brakuje mi rozsądku. To prawda. Zawsze miałem problem z tym żeby przynależeć, więc nie czułem żalu z wykluczenia mnie w podstawówce z Towarzystwa Przyjaźni Polsko - Radzieckiej. Teraz też go nie czuję. Czuję natomiast niesmak. Jeśli nie wprost - mdłości. (...)"