„Bądź dobra dla zwierząt” - Monca Isakstuen. Tłumaczenie Iwona Zimnicka. Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2023.
8/10
TO JEST KSIĄŻKA o kobietach, o pokoleniach, o pretensjach, o rozdarciu, o ciągłej walce o rozwój dziecka, którego rodzice postanowili się rozstać. Niby „nic NIEZWYKŁEGO”, a tak naprawdę coś wielkiego, coś, co rodzi milion opinii o nowy życiu. W trójkę; w pojedynkę. Czasami w dwójkę.
Matematyka rozstania. Tata, Mama. Córka i matka matki i lustrzane odbicie babki...
Mama pracuje w bibliotece. Nie ma tłumów znajomości. A „ON"? Od po prostu co drugi tydzień odbiera Anną. Skromne to pisanie. A jednocześnie gęste. Emocje, traumy, walka.
„Człowiek jest zwierzęciem opowiadającym historię” (A. MacIntyre). To prawda, tak samo jako słowa Umberto Eco, że 'człowiek jest ze swej natury zwierzęciem opowiadającym".
I to Tu się dzieje. Wichry, zgodnie ze słowami, które wypowiedział Tzvetan Todorogdy, gdy pisał o „Ludziach opowieściach".
Dawno nie czytałem tak smutnej książki i dawno nie wkurwiła mnie tak bardzo obwoluta z blubrami, Stwierdzenia, że jest to najlepsza fabuła o rozwodzie, to są tanie chwyty niegodne tej wyjątkowej powieści. Prostota uproszczeń.
W norweskich gazetach napisano nawet, że jest to napisane z humorem. Gdzie na której stronie jest ten śmiech, ten flirt? W relacji Karen z matką? Tu nie ma nic śmiesznego. Tu jest retrospekcja, tu są puzzle z dzieciństwa.
Ale jest krótkie podsumowanie, które robi z tej książki wyjątkowy głos oddech westchnienie. Otóż „Goteborgd Posten” pisze krótko i dosadnie „To powieść czarna jak smoła” To jest właśnie to. Smoła. Moje owe ulubione słowo.
Po trzech latach rozpada się małżeństwo. I motto jest takie: "Wiem, Wiem, Wiem To nie jet żaden Konkurs, Ale chcę go wygrać".
Przewrotność tytułu zachwyca, ale mNie sprowadza całej narracji do książki rozżalonej dwudziestoparolatki. To jet rozdarcie matki, córki.
Jest On – Jest Ona – Jest Ono plus matka w tle siostra Książka ułożona z pragnień, wyobrażeń Książka „na czasie”. Boże Narodzenie jest punktem do litanii pretensji matki, jest utyskiwanie, że Anna – córka „Jego i Jej” pierwszy dzień świat spędzi u „Niego”
„ON”, jest ale nie wiemy o nim nic „ON” po prostu jest a „ONA” o „ONO” współistnieją w niedopowiedzianych dąsach, pląsach i fochach.
Zatrzymajmy się na „Nim. To duch — ojciec. To człowiek, do którego bohaterka nie ma żalu, ale jest jej przykro, że Anna dobrze bawi się w jego obecności, dobrze się czuje, dobrze oddycha. Czy to oznacza, że Karen jest złą matką? NIE! Ale wątpliwości pozostają.
Boże Narodzenie zaczyna się a początku października. Bombki, stroiki, wspomnienia. Planowanie. A w tle ciągle ta data, że Anna święta „rozpocznie u niego".
Utyskiwanie, oskarżanie, istny hamletyzm.
Czy wiecie, że gdy dżdżownica zostanie rozpołowiona/rozdarta, to szanse na przeżycie ma tylko ta część, która ma w sobie więcej jedzenia?
Czy wiecie, że rodziny niepełne, rozbite, są jak kawałek dźdźownIcy Każde z rodziców "karmi" dziecko bardziej i bardziej.
Anna — córka, Karen — matka i „on” (nieopisany) to maligna, to smoła!
Rozwody się zdarzają. Ja miałem/przeżyłem trzy. I rozwód jest jak żałoba. Ostatniego rozstania nadal nie rozumiem i nie przyjmuje do wiadomości, a obok są „ONE". Dzieci.
Kiedy mają być w lesie bukowym, a kiedy świerkowym, jak szukanie grzybów. Łazisz i łazisz, by wreszczie znaleźć jednego, drugiego. Takie materialne odpowiedzi.
A co jest z rozwodem? Kiedy u „"U niego”, kiedy u „Mnie"? U „Nas” i co to u „Nas” oznacza?
Ne tak dawno zachęcałem Was do przeczytania powieści „Jak kochać własną córkę". Hila Blum momentami (w momentach) pisze podobnie. O stracie, której nie rozumiemy, której nie chcemy, która wyprowadza nas na manowce.
Monica Isakstuen napisała sny, rozpisała listę zakupów z taśmy, które mkną do kasy.
Monica Isakstuen mocuje się z oddechami własnego dzieciństwa. Wtedy odszedł „ON-tata". Zostały wspomnienia.
Uchwyty. Bibeloty. Poatwrzajace się sny.
I ta ciągłe: Wiem, Wiem, Wiem To nie jet żaden Konkurs, Ale chcę go wygrać".
Książkę przeczytałem 1 listopada. Może anturaż nie ten. Ale to nie jest najlepsza książka o rozwodzie. To jest książka o żałobie i „stanie nieważkości”, w którym pływalną wątpliwości oddycha tożsamość, wzdycha WSZYSTKO.
Trwa ładowanie...