A oto cały mój urobek po "wielkim, czterodniowym sztormie" :) Całe 21,5 grama, w tym największy 1,25 :) O tym, że bursztynu tym razem nie będzie pisałem w komentarzach już w zeszłym tygodniu. Pisałem również dlaczego tak uważam i niestety... sprawdziło się.
Próby łowienia, tutaj na środkowym wybrzeżu, wiele osób podejmowało już wczoraj w Jarosławcu. Po patyk trzeba było wchodzić bardzo głęboko. Niektórych fala przykrywała z głową, więc nie dla wszystkich ta zabawa. Ja bez suchara, to nie mam co startować ;) Więc nawet się nie ruszyłem. Efekty? Jakieś legendy o mitycznej 5-cio dekówce i 6-cio dekówce, a tak to sama drobnica w niewielkich ilościach. Bursztyny max 10-15 gram. Dziś rano kawałek dalej (przy rzeczce) też ściganie plamy. Efekty jeszcze marniejsze a to wszystko na 20 chłopa jeszcze trzeba podzielić ;)
W Ustce podobnie. Wielka plama w okolicach Perły, w którą mewy biły od wczoraj okazała się być złożona prawie z samych liści i leśnej ściółki. O tym też już wczoraj pisałem w komentarzach :) Dziś podchodziło to wszystko do brzegu i odchodziło w morze co jakiś czas. Materiału tony a bursztynu w tym "jak na lekarstwo". I dosłownie i w przenośni. Dosłownie, bo sama najdrobniejsza frakcja czyli topik i drobna sieczka. Kawałki max 1-2 gramy. Czyli w sam raz na kadzidło czy nalewkę ;) A w przenośni, bo "tyle co kotek napłakał" czyli prawie wcale.
Jeszcze w Rowach pojawiła się mała plamka, którą dwóch chłopaków wyjęło w całości na brzeg w niecałe dwie godziny. Tu już faktycznie był patyk, ale bardzo drobny. Największe kawałki nie przekraczały rozmiarami zapalniczki a zdecydowana większość wielkości żwirku do kuwety ;) Tutaj również sama drobnica się pokazała i również w niewielkich ilościach. I to w tym właśnie materiale wygrzebałem swoją garstkę - parafrazując tytuł kryminału Pani Jadowskiej - "Garstkę z Ustki". Mam nadzieję, że się nie obrazi, jeśli kiedykolwiek to przeczyta :)
Czy mogłem tego bursztynu mieć więcej tym razem? Na pewno. Gdybym gonił od wczoraj od Jarosławca po Rowy, przez Ustkę i Orzechowo pewnie z 5 albo i 10 razy tyle by się uzbierało tej drobnicy. Ale tym razem wolałem poświęcić te dni na pracę nad filmem dla Was o prognozowaniu wysypów. Bo robię i robię i skończyć nie mogę. I jeszcze chwilę mi to zajmie, bo produkcja nawet prostych animacji (a te do wytłumaczenia pewnych fizycznych zjawisk zachodzących w morzu uważam za niezbędne) zajmuje mi strasznie dużo czasu :( Ostatnio jedną z nich, na przykład, trwającą 15 sekund robiłem przez trzy dni. Więc pięknie proszę, wytrzymajcie jeszcze chwilę. Myślę, że będzie warto :) Wszystkiego dobrego :)
PS: Ale widoki zapierają dech w piersiach :) Plaże przyprószone śniegiem, pełnia, wschód księżyca nad tym wszystkim pośród dramatycznie przetaczających się chmur. Wszystko wysrebrzone nieziemskim światłem. Magia jak z obrazów Turnera :)
Trwa ładowanie...