Rycerzy trzech,
Maćko, Zbyszko i Juuuurand na oko pleszczaty.
Ech plaszczaty
Doskwiera nam pech
Gdyż się nam wszystkim Jagienka podoba,
Ach podoba
Zwalczcie tę chuć, bo historia inne wam cele wyznacza,
Ach wyznacza
Musimy knuć, jak się Krzyżaków nam pozbyć,
Być, być, być …
- Zbyszko. Oj nie dobrze, nie dobrze panowie, na zamku się dzieje. Jagna znowu szaleje.
- Jurand. Yfuhdzysz juuuun ysz khynyu
-Maćko. W rzeczy samej. Jakiś demon w nią wstąpił, jako rzecze pan Jurand. Może by, jakie egzorcyzma zamówić?
- Jagienka/ A wy lenie jeszcze nie skończyliście szorować tych okien? Toż to wstyd będzie przed Krzyżakami. Niby chrześcijański dom, a na Wielkanoc okna zafajdane.
- Maćko. Jaguś, Jagusia. My już ręce mniętkie jak pupcia niemowlęcia od tej wody. Toż te ręce tyle wody od Bożego Narodzenia nie widziały, co przez te dwa ostatnie dni. Miej litość. Toż to jakieś choroby przyjdzie się nam nabawić.
- Jurand. Uhy….fafle hafi …
- Jagienka. W wy milczcie Jurandzie. Nie dość, żeście pleszczaty na oko, to przez te brudne szyby nie zauważycie nadejścia krzyżackich podjazdów. O tym, że z znikąd pomocy przy wieszaniu firanek to ja nie wspomnę.
-Zbyszko. Ależ, co mówisz Jagusia. My chętnie podniesiemy cię na ramionach.
-Jagienka. Świntuchy. Wam tylko jedno w głowie. A ja nie wiem, jakie na święta mam wybrać zasłony. Co na stół postawić, czym gości nakarmić i czym ich napoić. Chociaż z tym ostatnim to pewnie jakimś cudownym trafem, pewnie jakieś ukryte flaszki się znajdą.
Brać mi się za szorowanie okien i ściąganie pajęczyn z kątów
-Zbyszko. Jak to? Pajęczyny też? Ale ja się boję pająków. Wolę już stawać z krzyżackimi psubratami na udeptanej ziemi niż pająki ganiać. A jak mnie zapajęczynują?
- Jurand. Uhy….fafle hawi….ysz ak am
-Jagienka. Maćko…nie wstyd wam w takim żyć brudzie? Przyjedzie kwiat rycerstwa i co zobaczą? Syf i malarię!!! Wszędzie kurz, pajęczyny, okna na dwa palce błotem zachlapane!!!!
-Maćko. Eeeee…zaraz kwiat. Ot stare pierniki na świąteczną wyżerkę. A jak dom bez pajęczyn? A jak się zatnę przy goleniu to, z czego okłady zrobię?
- Jagienka. A kiedy wy się ostatnio goliliście? Pewnie trzy niedziele wstecz, ale wielkanocne. Brać te szmaty w garści i ruszać do porządków. Okna mają błyszczeć, pająki precz z kątów a i wam trochę kąpieli się przyda. Może już pola zrzucić te bożonarodzeniowe gacie w reniferki.
-Zbyszko. Teraz będziemy chodzić w tych z kurczaczkami? Jejku, oby nikt mnie w nich nie zobaczył. Wstyd na cała okolicę.
-Jagienka. Jak skończycie, to jeszcze sałatka do uciapania czeka. I żeby znowu żaden nie wrzucał mi kolczugi do prania z białymi.
-Zbyszko. Jaguś, to może podniosę cię na ramionach do tych firan?
-Jagienka. Jak żeś taki chętny, to bierz Macka i te żyrandole wypucujcie mi zaraz. Zwariować można z tymi chłopami!!!
-Maćko. Oooooooooo….zaraz takie przekleństwa…toż my nie chłopy!!!! My są rycerze?
-Wszyscy w pokoju i za oknem. Panowie….miecze w dłoń i gońmy naszą Jagnę
- Jagienka. Bo zaraz ścierą ja was pogonię!!!! Brać się do roboty, bo święta już tuż tuż. A tu tyle jeszcze sprzątania..
-Maćko. Zbyszku….A to Odkupiciel nie zmartwychwstanie jak będą brudne okna?
-Zbyszko. Sam nie wiem… no to pany…szmaty w dłoń i hajda na pająki
- wszyscy - Ąki…ąki…ąki ..
Trwa ładowanie...