Na polach Ukrainy umiera właśnie dwudziestowieczny sposób prowadzenia wojny lądowej, z koncentracją do ataku, kolumnami czołgów i dość płytkim frontem oraz zawsze niepełnym rozpoznaniem, gdzie wciąż panuje mgła wojny. Po nieuniknionej przerwie zimowej objawi się już nowy sposób – ten z XXI wieku. Będzie to sposób prowadzenia wojny bardziej pozycyjnej, gdzie trudno o zdecydowany manewr ofensywny, gdzie za to króluje nowoczesna bitwa zwiadowcza i związana z nią dominacja informacyjna, możliwa dzięki powszechnemu użyciu sensorów, w tym tanich dronów. Gdzie manewr masami czołgów na dużą odległość będzie kosztował obie strony wojny bardzo drogo, a wszechobecne sensory oraz ogień precyzyjny umożliwią uderzenia głęboko w ugrupowanie wroga i na jego zaplecze. Gdzie będzie mnóstwo pojedynków artyleryjskich i rakietowych oraz rajdów i akcji dywersyjnych przez w oczywisty sposób porowate linie frontu. No, chyba że Niemcy i Francja „zatroskane” o poziom życia swoich obywateli w obliczu wojny energetycznej i żywnościowej, którą prowadzi Rosja, przymuszą zimą Ukrainę do akceptacji rosyjskiego zwycięstwa i rosyjskich warunków politycznych, które zdominują naszą część Europy.