„Ja się tem nie martwił. Pracował ja toporem, rozpalał ogień, ja szczęśliwy – może i śmierć mi pisana i już widać koniec, ale przecież nigdy nie spodziewał się ja żyć wiecznie, a tu przynajmniej żyć będę może i tak krótko, ale to na własnych, wolnych zasadach”. Te niejednoznaczne słowa zapisane w pamiętniku Konrada Wilgemowicza Widucha wydają się dobrze oddawać naturę niepoddającego się łatwym ocenom głównego bohatera najnowszej, nieoczywistej i często trudnej, powieści Szczepana Twardocha „Chołod” (2022, 434 s.).