Spośród wszystkich znanych mi opracowań i esejów poświęconych „Wojnie peloponeskiej” to właśnie kilka wersów Herberta wydaje się najlepiej oddawać istotę tej książki. Nie chodzi tylko o to, że Tukidydes nie rozwodził się na własny temat, nie bronił swego imienia przed potomnymi – jedynym trybunałem, który mógłby jeszcze być w stanie oddać mu sprawiedliwość…