Legion Wschodni pod naszą kontrolą, złożony z Białorusinów i Ukraińców, mógłby być świetnym instrumentem odnowionej polityki jagiellońskiej. Ale nie będzie. Aktywna polityka wschodnia państwa polskiego w obliczu trwającej skalowalnej wojny światowej wołałaby o naszych „lisowczyków”, o białoruskie legiony szkolone w Polsce czy „kozaczyznę rejestrową”, ale nie woła, bo aktywnej polityki na wschodzie nie było, nie ma i nie ma na nią realnych widoków. Iluzja amerykańskiego prymatu podlana błogim sosem rzekomego bezpieczeństwa z racji bycia częścią Unii Europejskiej pozbawia nasze elity zdolności do myślenia w szerszych kategoriach. To jest właśnie nasza ukochana III Rzeczpospolita. Państwo dane nam przez system światowy w latach 1989–1991, ze wszystkim wynikającego z tego nadania dobrymi skutkami, ale też pozbawione większej samodzielności.