Wpływ inauguracji prezydenckiej w USA na notowania giełdowe

Obrazek posta

(Fot. emkinstitute.org)

 

Potwierdza to chociażby fakt, że to właśnie w tym okresie, czyli przed inauguracją i krótko po niej, prezydenci cieszą największym zaufaniem w badaniach opinii publicznej1. W kontekście giełdy należy zadać pytanie, czy ten optymizm podzielają inwestorzy, czyli czy przyczynia się on do zwiększenia liczby zawartych kontraktów na kupno akcji. Czy może, wręcz przeciwnie, niepewność co do dokładnej drogi, którą obierze nowa administracja, przekłada się na strategiczną sprzedaż, a następnie oczekiwanie, aż wyklaruje się, które branże mają potencjał, aby zyskać w nowym rozdaniu kart? Spróbujemy odpowiedzieć również na pytanie, czy akcenty obecne w prezydenckim przemówieniu oddziaływają na wydarzenia na rynkach, a jeśli tak, to w jaki sposób? Zapraszamy do lektury.

 

CO NA TEN TEMAT MÓWIĄ WYKRESY

 

CZYM JEST S&P 500?

SPX, który wszedł w życie w 1957 roku, to podstawowy miernik amerykańskich wahań giełdowych. W jego skład wchodzi 500 przedsiębiorstw o największej kapitalizacji notowanych na New York Stock Exchange. Wartość indeksu obliczana jest ze średniej wagowej kursów przedsiębiorstw. Powoduje to, że spadek wartości akcji firmy o większej kapitalizacji ma większy wpływ na indeks aniżeli spadek cen akcji firmy o niższej kapitalizacji. W ten sposób 10 największych spółek odpowiada za aż 26% kapitalizacji rynkowej indeksu2.

„Musimy chronić nasz rynek przed spustoszeniem ze strony innych krajów, które wytwarzają nasze produkty, kradną nasze firmy i niszczą nasze miejsca pracy”.

Tymi słowami odchodzący amerykański prezydent Donald Trump nawiązał do swojej sztandarowej obietnicy ochrony rodzimych miejsc pracy złożonej podczas przemówienia inauguracyjnego. Protekcjonistyczna retoryka nie zgasiła jednak ekscytacji na Wall Street, gdzie wskaźnik Dow Jones zyskał 95 punktów. Przemówienie Trumpa zostało na giełdach odebrane zdecydowanie lepiej niż to udzielone przez jego poprzednika, Baracka Obamę. O ile w wypadku wystąpienia republikanina indeks S&P wzrósł o 0,34%, stracił on 5,28% w dniu inauguracji Obamy. Podobnie sprawa miała się w wypadku pierwszego wystąpienia prezydenckiego Billa Clintona, kiedy to S&P spadł o 0,4%, a także Ronalda Reagana, gdy odnotował stratę w wysokości 2,02%. Jak się okazuje, dzień inauguracji prezydenckiej zwykle łączy się ze spadkami na giełdzie.

 

JAK INTERPRETOWAĆ TEN TREND?

By odpowiedzieć na to pytanie, warto zwrócić uwagę na jedną intrygującą zależność. O ile prawdą jest, że S&P tradycyjnie notuje stratę wraz z inauguracją nowego prezydenta, o tyle sprawa ma się zupełnie inaczej, gdy spojrzymy na dane odnośnie do inauguracji na drugą kadencję. Rynek zachowuje się wtedy o wiele spokojniej, a wahania są niewielkie. I tak w dniu inauguracji na drugą kadencję George’a Busha indeks spadł o zaledwie 0,78%, w wypadku Billa Clintona wzrósł o 0,07%, a przy okazji reelekcji Ronalda Reagana wzrósł o 2,28%. Jednym z możliwych wytłumaczeń jest to, że inwestorzy, zaznajomieni już dość dobrze z ideologią urzędującej głowy państwa, nie spodziewają się przerwania istniejących trendów, więc zakładają się wyłącznie o to, czy powtórka ostatnich czterech lat je wzmocni lub osłabi. Taki stan rzeczy prowadzi do stosunkowo niewielkich fluktuacji na giełdzie.

Można zatem wyprowadzić przypuszczenie, że to nie zmiana głowy państwa wpływa negatywnie na rynki, ale zmiana doktryny, według której rządzone są Stany Zjednoczone. By potwierdzić to przypuszczenie, musimy cofnąć się do sytuacji, w której następcą urzędującego prezydenta miał zostać ktoś z tej samej partii. Stało się tak ostatni raz w roku 1989, gdy Ronalda Reagana zastąpił George H.W. Bush. W dniu objęcia przez niego urzędu S&P skurczył się minimalnie o 0,09%, ale podczas tygodnia inauguracyjnego zaliczył solidny wzrost o 0,47%. Obaj panowie popierali założenia konserwatywnej polityki fiskalnej, skupione wokół deregulacji i stymulowania wzrostu gospodarczego. Mimo pojawiających się różnic ideologicznych – na przykład Bush podchodził do kwestii obniżania podatków mniej entuzjastycznie niż jego poprzednik (wystarczy wspomnieć, że podczas prawyborów w 1980 roku nazwał pomysły gospodarcze Reagana voodoo-ekonomią, sugerując, że nie mają one żadnego związku z rzeczywistością) – w dniu inauguracji jego prezydentura była przez inwestorów postrzegana jako powtórka ostatnich ośmiu lat, co przyczyniło się do spokojnej reakcji rynków na zmianę głównego lokatora Białego Domu.

 

CZY TREŚĆ PRZEMÓWIENIA INAUGURACYJNEGO WPŁYWA NA RYNKI?

Inauguracja prezydentury Donalda Trumpa była pod pewnymi względami rewolucyjna, ponieważ zaznaczyła zmianę paradygmatu w zakresie podejścia Stanów Zjednoczonych do tematyki handlu międzynarodowego. Słowa: „Zdejmiemy naszych obywateli z zasiłków i przywrócimy ich do pracy, odbudujemy nasz kraj amerykańskimi rękami i amerykańską siłą roboczą. Będziemy przestrzegać dwóch prostych zasad: kupuj amerykańskie i zatrudniaj Amerykanów”6 zostały odebrane jako zapowiedzi renegocjacji NAFTA (North American Free Trade Agreement) i TPP (Trans-Pacific Partnership), które Trump uważał za przyczyny masowego outsourcingu miejsc pracy. Według niego, taki stan rzeczy miał szkodzić wielu sektorom rodzimej gospodarki, zwłaszcza w mniej zamożnych stanach, których populacja stanowiła lwią część jego elektoratu.

Jaki więc wpływ wywarło przemówienie inauguracyjne Donalda Trumpa? Z pewnością zmusiło inwestorów do zadania sobie pytania, jak poważnie zamierza on podejść do swoich zapowiedzi oraz jak efektywny będzie w ich realizacji. Z perspektywy czasu można uczciwie ocenić, że osiągnął swoje cele co najwyżej połowicznie; podstawy, na których oparta była NAFTA, wciąż obowiązują w ramach USMCA. Skłamałby jednak ten, kto nazwałby ten przebieg wydarzeń niespodziewanym. Nigdy nie było tajemnicą, że zdecydowana większość zasiadających w Kongresie republikanów i demokratów sprzeciwiała się protekcjonizmowi oraz próbom redefiniowania zasad handlu międzynarodowego. Trump objął urząd prezydenta z niewielką większością republikańską w Senacie, składającą się w dużej mierze z polityków, którzy otwarcie potępiali jego poglądy podczas prawyborów. Uważni obserwatorzy mogli być więc pewni, że nowy przywódca nie posiada kapitału politycznego niezbędnego do realizacji swoich najbardziej ambitnych celów. Taki stan rzeczy doprowadził do wzrostu na rynkach.

Zupełnie inną sytuację parlamentarną zastał Barack Obama, który po objęciu urzędu prezydenta mógł cieszyć się większością 60 w Senacie, co umożliwiało jego partii uchwalanie legislacji bez konieczności kompromisu z opozycją. Obama zawarł w swoim przemówieniu inauguracyjnym obietnice redystrybucji majątku, regulacji rynku usług zdrowotnych i rewolucji w energetyce7, które był w stanie spełnić. W przeciwieństwie do Trumpa wstępował na urząd z dużym kapitałem politycznym, a jego rewolucyjne zapowiedzi należało traktować poważnie. Klarowne było też, które grupy społeczne zyskają, a które stracą na wprowadzanych przez Obamę rozwiązaniach. O ile redystrybucja majątku jest kluczowa w kontekście utrzymania długoterminowego wzrostu gospodarczego, w krótkim okresie często prowadzi do spadku optymizmu bogatszych graczy rynkowych, którzy podchodzą do niej, delikatnie mówiąc, mało entuzjastycznie. Dlatego też po przemówieniu Obamy nastąpiła wyprzedaż akcji, która przyczyniła się do zniżki S&P 500 o 5,23%.

 

JAKI PŁYNIE Z TEGO WNIOSEK?

Chcąc przewidzieć zachowanie rynków w czasie inauguracji, musimy rozważyć szereg czynników. Do najważniejszych zaliczają się ideologia, którą w swoich działaniach kieruje się nowy przywódca, odpowiedzi na pytania o to, czy jego propozycje stanowią kontynuację obecnego stanu rzeczy, czy zmianę paradygmatu, czy może on liczyć na poparcie w realizacji swoich założeń w Kongresie, czy jest człowiekiem umiejącym skutecznie poruszać się po waszyngtońskiej szachownicy i finalnie, czy podchodzi do swoich założeń poważnie, a jego motywacją do zdobycia urzędu była chęć wprowadzenia rzeczywistych zmian, a nie tylko zostania prezydentem. To one stanowią, obok samej treści inauguracyjnego przemówienia, najważniejsze drogowskazy dla inwestorów handlujących podczas ceremonii zaprzysiężenia. By ocenić, jak zachowają się rynki, musimy wziąć je wszystkie pod uwagę.

Na przykład obecny prezydent elekt, Joe Biden, jest kandydatem, który zawarł w swojej platformie wiele postulatów o naturze redystrybucyjnej8, radykalniejszych niż te proponowane przez Baracka Obamę. Wchodzi on do Białego Domu z mniejszym kapitałem politycznym niż jego były szef, będzie dysponował jednocyfrową większością w Izbie Reprezentantów i w najlepszym razie remisem w Senacie. Biden jest jednak doświadczonym politykiem, który w Kongresie spędził prawie połowę swojego życia i może się pochwalić legislacyjnymi osiągnięciami. Fascynujące będzie przekonać się, jak rynki zareagują na rozpoczęcie czterech lat jego prezydentury.

 

ŹRÓDŁA

  1. https://projects.fivethirtyeight.com/trump-approval-ratings/

  2. https://www.spglobal.com/spdji/en/indices/equity/sp-500/

  3. https://web.archive.org/web/20170508123505/https://money.cnn.com/2017/01/20/investing/stock-market-trump-inauguration-day/

  4. https://m.benzinga.com/article/8899048

  5. https://br.reuters.com/article/us-usa-trump-inauguration-stocks-factbox-idUSKBN1542TW

  6. https://www.whitehouse.gov/briefings-statements/the-inaugural-address/

  7. https://obamawhitehouse.archives.gov/blog/2009/01/21/president-barack-obamas-inaugural-address

  8. https://inequality.org/great-divide/the-biden-tax-plan-the-more-progressives-look-the-more-progressives-like/

 

Strategy&Future publikuje wybrane teksty naszych subskrybentów kierując się wagą podejmowanych w nich tematów. Wszelkie prywatne opinie autorów tych tekstów, zamieszczane obecnie lub w przeszłości w innych miejscach, przedstawiają jedynie poglądy poszczególnych autorów, nie zaś wspólne stanowisko autora i Strategy&Future.

 

Autor

Jan Bartkowiak i Milan Wojcieszek

Jan Bartkowiak jest uczniem trzeciej klasy II LO w Poznaniu o profilu matury międzynarodowej, a także laureatem ogólnopolskich olimpiad ekonomicznych i historycznych. Ponadto realizuje projekty w ramach organizacji takich jak: Our Future Foundation, Poznań High School Moot Court czy też Malta Festival. Interesuje się ekonomią, historią i filozofią.
Milan Wojcieszek jest uczniem III klasy liceum ASSA we Wrocławiu, asystentem posła Krzysztofa Mieszkowskiego, współtwórcą projektu LAF oraz założycielem 2020 election fandom. Interesuje się polityką, geoekonomią oraz historią.

Jan Bartkowiak Milan Wojcieszek USA Now We Know - wasze eseje w S&F

Zobacz również

Reminiscencje z Donbasu
Etapy dojrzewania
Jacek Bartosiak i zespół S&F rozmawiają o potencjalnej wojnie o Tajwan. Kto zyskuje? Kto t...

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...