W drodze do oblężonego miasta

Obrazek posta

(Fot. pxhere.com)

 

To znaczy, mówiąc precyzyjnie, oprócz mnie lecą jeszcze Albert Świdziński i Igor Janke. Na miejscu dołączy do nas Nicholas Myers. Niestety z powodu covidowej kwarantanny w kraju musiał pozostać Marek Budzisz. Wielka szkoda. Tango down.

Mamy w planie spędzić w DC i okolicach prawie dwa tygodnie. Weźmiemy udział w serii spotkań, rozmów i debat, z których będziemy zdawać Państwu na bieżąco relację; mam nadzieję, że codziennie. Postaramy się sprostać temu zadaniu – w końcu bilety w pierwszym rzędzie na spektakl walki o panowanie nad światem to nie bagatela…

 

Będą zatem instytucje, think tanki, rozmowy z ludźmi mającymi wiedzę o wojnie, jej naturze i charakterze. Głównym tematem będzie Armia Nowego Wzoru i to z jej powodu zostaliśmy zaproszeni, względnie z jej powodu staraliśmy się o takie spotkania. Cel – skonfrontować nasze pomysły i szczegółowe rozwiązania.

 

Wirtualnie już odbyliśmy kilka konsultacji w sprawie Armii Nowego Wzoru, m.in. w US Army War College, z dyrektorem Strategic Multilayer Assessment w Pentagonie, a także osobiście w Bukareszcie podczas wielogodzinnej sesji z byłym dowódcą US Army w Europie gen. Benem Hodgesem. Pochlebne opinie skutkowały organizacją spotkań na miejscu, w Waszyngtonie i okolicach, oraz kilku dodatkowych, planowanych wirtualnie.

Lecimy w czasie bardzo szczególnym. Lada dzień może wybuchnąć wojna o Ukrainę, która będzie najważniejszą wojną w Europie po 1945 roku. Wojna ta zmiotłaby system bezpieczeństwa europejskiego i postawiłaby Polskę przed egzystencjalnym wyzwaniem obecności agresywnych Rosjan na naszych granicach.

 

Już niedługo przekonamy się naocznie, jaki panuje nastrój w stolicy USA. Oczami stratega Waszyngton musi być niczym oblężone miasto, do którego codziennie przybywają kurierzy z wieściami z odległej Eurazji, gdzieś z kresów oceanicznego imperium, żądając pomocy, wojska, wsparcia w siłowych przecież negocjacjach o status bezpieczeństwa i o sprawczość w relacjach z Rosją, Chinami tudzież Iranem, że nie wspomnę o rozlicznych pomniejszych konfliktach i napięciach czy o tlącej się wojnie z terrorem.

 

Posłańcy i ich mocodawcy domagają się od amerykańskiego imperium gwarancji trwania świata transatlantyckiego, utrzymania spoistości NATO, pełnej niepodległości Ukrainy, zabezpieczenia słabych wojskowo sojuszników na wschodniej flance NATO, bezdyskusyjnego wsparcia Tajwanu czy wreszcie wielopoziomowego wsparcia w licznych sprawach na Bliskim Wschodzie. Pożar za pożarem, oczekiwania i żądania, zagrożenia i kumulujące się ryzyko czynią pax Americana coraz bardziej chwiejnym gmachem w zmieniającej się strukturze świata.

 

Ogromne kontynentalne serce Eurazji stanowią Chiny, Rosja i Iran oraz ich sojusznicy, względnie ziemie niczyje oddalone od oceanu światowego i amerykańskiej floty. Każdy by się bał ich połączonej siły i determinacji, zjednoczonej wolą złamania dotychczasowego układu z Amerykanami na szczycie. Zajrzymy Amerykanom w oczy i zobaczymy, czy się boją.

 

Zapewne do Waszyngtonu napływają także informacje z wnętrza Ameryki: nieład finansowy i fiskalny, kryzysy klasy średniej, rosnąca inflacja, brak politycznej zgody co do kształtu kontraktu społecznego w USA i nowego modelu gospodarczo-rozwojowego, który miał zapewnić Amerykanom przyszłość. Rozpatrzymy się również w tych sprawach. Już przed przylotem nasi amerykańscy rozmówcy sygnalizowali, że polaryzacja społeczna w Ameryce się pogłębia, nawet wśród osób zajmujących się strategią, wojskiem, projekcją siły i tymi wszystkimi, wydawałoby się, niezmiennymi i niezależnymi od sporów tożsamościowych atrybutami polityki zagranicznej i bezpieczeństwa USA.

Kiedy dziś rano siedziałem na lotnisku we Frankfurcie w oczekiwaniu na samolot do USA, zobaczyłem w wiadomościach, że prezydent Francji Emmanuel Macron wybiera się Moskwy na rozmowy z Rosjanami. Oczywiście, jak to Francuz, przebąkiwał coś o zaproponowaniu Rosji „udziału” w nowym ładzie europejskim. Tak, wiem, że takie słowa nie padły. Ale zapewniam Państwa – o to w tej mowie Macrona chodzi. Partia kontynentalna, która po „wylogowaniu się” Brytyjczyków z kontynentu wskutek brexitu ma łatwiejsze zadanie, lubi o sobie myśleć, że reprezentuje „zwolenników pokoju” na kontynencie i dlatego optuje za „naturalnym” wprzęgnięciem Rosji do nowego ładu bezpieczeństwa i postępującego za nim obowiązkowo ładu ekonomicznego.

Partia kontynentalna rośnie zatem w Europie w siłę pomimo werbalnych haseł liderów o trwaniu NATO i świata atlantyckiego, co jest politycznie i emocjonalnie na użytek opinii publicznej wygodne. Interesy kontynentalnych państw zachodniej Europy mówią jednak co innego.

 

Zwolennicy opcji kontynentalnej marzą o Europie od Lizbony do Władywostoku (a zatem potencjalnie silnej dzięki Rosji), zwłaszcza w obliczu coraz bardziej potężnych Chin, które cieniem się kładą na przyszłości Eurazji. Europa może się bać, że bez Rosji nie poradzi sobie z Chinami, a Amerykanie i tak kiedyś odejdą, mają zresztą własne interesy, nietożsame przecież z europejskimi.

 

W ich oczach odległe morskie imperium USA „destabilizuje” Europę, zakłócając święty spokój i handel, zresztą przy wydatnym wsparciu „małych państw” Europy Środkowo-Wschodniej, które nie chcą myśleć o żadnym pakcie kontynentalnym, a to utrudnia lub nawet uniemożliwia porozumienie Francji, Niemiec i biznesu zachodniej Europy z Rosją.

Czasy niby nowe, ale rachunki geopolityczne dla państw naszego regionu jednak te same. Skonfrontujemy te spostrzeżenia z uwagami naszych rozmówców i posłuchamy, co Amerykanie mają zamiar z tym zrobić. Wysłanie 1700 żołnierzy na Podkarpacie to za mało. Potrzebne są pieniądze, innowacje, dużo większe zaangażowanie wojskowe w regionie. Inaczej Rosja dostanie od zachodniej Europy to, co chce, łamiąc ład, zwłaszcza jeśli Amerykanie będą musieli odejść na Pacyfik albo godzić się z koncesjami dla Moskwy w Europie. Ciekawe, co w razie niezdecydowania przywództwa amerykańskiego w tej sprawie zrobią Chiny z Tajwanem…

Nie zazdroszczę Amerykanom tylu wyzwań naraz. Ale dla Polski oznacza to jeszcze większe niebezpieczeństwo. Dlatego robiliśmy Armię Nowego Wzoru. Miał to być sygnał, że taki – dajmy na to – Macron nie może sobie ustalać ładu na wchodzie kontynentu bez Polski. Oczywiście jest bardzo późno, nie chcę w tym tekście dywagować, czy w Polsce w ogóle można coś takiego wdrożyć (to temat na oddzielną debatę). Ale taka jest istota użyteczności instrumentu polityki zagranicznej, jakim jest nowoczesna siła zbrojna wpływająca na rachunek równowagi sił w Europie.

Będziemy zdawać Państwu sprawozdanie z oblężonej stolicy broniącego się imperium. Jesteśmy bardzo ciekawi, co zobaczymy i co usłyszymy.

 

Autor

Jacek Bartosiak

Założyciel i właściciel Strategy&Future, autor książek „Pacyfik i Eurazja. O wojnie”, wydanej w 2016 roku, traktującej o nadchodzącej rywalizacji wielkich mocarstw w Eurazji i o potencjalnej wojnie na zachodnim Pacyfiku, „Rzeczpospolita między lądem a morzem. O wojnie i pokoju”, wydanej w 2018 roku, i „Przeszłość jest prologiem" z roku 2019.

 

Jacek Bartosiak ANW S&F Hero Świat USA

Zobacz również

Jacek Bartosiak i zespół S&F o wojnie na Ukrainie, stan na niedzielę rano, 27 lutego 2022 ...
Ukraińska broń atomowa, wielki kryzys energetyczny i „najlepsze miejsce na świecie”
Jacek Bartosiak i Jacek Komuda o twierdzach i zamkach Rzeczypospolitej (Wideo)

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...