Weekly Brief 12–18.12.2020

Obrazek posta

(Fot. static.government.ru)

 

SPACE

W środę zakończyła się trwająca już od ponad trzech tygodni misja Chang’e 5. Chińska kapsuła powrotna wylądowała bez zakłóceń, przywożąc na Ziemię około dwóch kilogramów materiału księżycowego. Próbki zostały przetransportowane do Pekinu, gdzie rozpocznie się ich badanie. Sukces tej skomplikowanej misji pokazał wyraźnie, jak zdeterminowani są decydenci z Państwa Środka, aby osiągnąć przewagę nad amerykańską technologią w kosmosie. Należy w tym momencie przytoczyć dwa komentarze, które pojawiły się ze strony amerykańskiej. Pierwszy, zdecydowanie luźniejszy, był autorstwa Elona Muska, który stwierdził, że chińska misja jest imponująca. Drugi natomiast pochodził z ust szefa operacji kosmicznych US Space Force, generała Johna Raymonda. Powiedział on, że Chiny przeszły od zera do „setki” bardzo szybko oraz że pracują nad serią różnych zdolności, które mają zablokować amerykańskie przewagi w kosmosie.

Tempo wyścigu technologicznego jednak nie zwalnia, ponieważ w nocy z soboty na niedzielę Pekin planuje wykonać ostatni w tym roku test rakiety kosmicznej. Long March 8 ma według dostępnych informacji wynieść na orbitę m.in. państwowego satelitę testującego nieznaną technologię, a następnie dokonać pionowego lądowania.

Nie tylko Chiny rozwijają swoje zdolności w przestrzeni kosmicznej. W minionym tygodniu również Rosja znalazła się w centrum amerykańskiej krytyki ze względu na swoje działania. Jak podało w środę dowództwo kosmiczne USA, Rosjanie przeprowadzili test rakiety balistycznej Nudol zdolnej do bezpośredniego uderzenia w satelity znajdujące się na niskiej orbicie ziemskiej. To już kolejny test systemu tego typu wykonany przez Federację Rosyjską. Test nie obejmował uderzenia w obiekt znajdujący się na niskiej orbicie, gdyż tego typu działanie lub sam atak na satelitę oznaczałby stworzenie ogromnej ilości odłamków, które przyczyniłyby się do uszkodzenia i utraty wielu innych satelitów.

 

ROSJA NA BAŁKANACH

Minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow przebywał w minionym tygodniu z wizytą w Bośni i Hercegowinie oraz Serbii. Wizyta, która pierwotnie była planowana na koniec października, została przełożona ze względu na zaistniały wtedy kontakt ministra Ławrowa z osobą chorą na COVID-19. Choć Bośnia i Hercegowina jest federacją rządzoną przez trzyosobowe prezydium, to w trakcie swojej wizyty rosyjski minister zdecydowanie najwięcej czasu poświecił serbskiemu przedstawicielowi w prezydium Miloradowi Dodikowi. Nie jest to dużym zaskoczeniem, ponieważ to właśnie przedstawiciele serbskiej autonomii opowiadają się najmocniej za wzmacnianiem kontaktów z Kremlem oraz są przeciwni rozpoczętemu procesowi akcesji kraju do NATO. Pierwszego dnia wizyty Ławrow spotkał się z Dodikiem na terenie serbskiej części kraju, a podczas oficjalnego spotkania na sali nie było flagi państwowej. Podczas spotkania Ławrow podkreślał również potrzebę pozostania przy niezmienionej wersji porozumienia z Dayton. Całe to wydarzenie wywołało oburzenie muzułmańskiego i chorwackiego członka prezydium, wskutek czego kolejnego dnia zbojkotowali oni oficjalne spotkanie rosyjskiego ministra z prezydium. Już kolejnego dnia, będąc na terenie Serbii, dyplomata skomentował te wydarzenia, stwierdzając, że politycy, którzy zdecydowali się na bojkot, nie są niezależni i działają według czyichś instrukcji. Spotkania z serbskimi politykami odbyły się bez żadnych niespodzianek. Obie strony wielokrotnie podkreślały historyczny wymiar wzajemnej współpracy oraz zapewniały się o dalszych dobrych intencjach. Bałkany są od wieków miejscem, gdzie ścierają się ze sobą interesy Zachodu, Turcji i Rosji. Podczas gdy Unia Europejska jest zajęta wewnętrznymi problemami, a Turcja udziela się na Kaukazie i Morzu Śródziemnym, Rosja wykorzystała moment, aby wzmocnić swoją pozycję w regionie dzięki swoim wpływom w serbskiej sferze oddziaływania. Rozbijanie jedności tak kruchego organizmu państwowego, jakim jest Bośnia i Hercegowina, wydaje się nie być dla Moskwy problemem w obliczu działań podjętych przez tamtejsze władze, zmierzających do włączenia kraju w zachodnie struktury.

 

BIAŁORUŚ

W niedzielę ukazał się wywiad ze Swiatłaną Cichanouską. Oprócz wielu ogólnych stwierdzeń Cichanouska powiedziała, że możliwe, że to Maria Kalesnikowa będzie przyszłym prezydentem Białorusi, a więc w pewnym sensie pominęła Wiktara Babarykę, u którego Kalesnikowa była szefową sztabu. Co zastanawiające, mimo że od jej wyjazdu na Litwę minęło już kilka miesięcy, Cichanouska bardzo ogólnikowo odpowiadała na pytania związane z opuszczeniem przez nią Białorusi. Podczas rozmowy wyraźnie unikała podawania jakichkolwiek nazwisk. Również w minionym tygodniu ukazał się raport grupy iSANS dotyczący sytuacji w białoruskim sektorze siłowym. Publikacja opisuje trwający od kilku miesięcy odpływ pracowników. Według ekspertów najwięcej rezygnacji pojawiło się w sierpniu, po pierwszej, najbardziej brutalnej fali represji. Zgodnie ze stanem na 1 listopada w centralnym komisariacie w Mińsku brakowało 29% pracowników, a ogólna liczba funkcjonariuszy MSW zmniejszyła się o 18%. Ze względu na skomplikowane relacje finansowe nie należy się spodziewać gwałtownego odpływu siłowików; jest to raczej powolny i długotrwały proces. Jednakże nawet w takim wymiarze jest on zdecydowanie nie na rękę obecnej władzy, dla której organy siłowe są jednym z dwóch filarów, na których opiera się ich istnienie.

Potwierdzają to słowa szefa KGB Iwana Tertela, który podczas spotkania z robotnikami już kilkakrotnie strajkujących zakładów Grodno Azot mówił, że dostał polecenie zakończyć protesty w kraju i w związku z tym jego podwładni „będą działać brutalnie, sprawiedliwie, ale brutalnie” – można by powiedzieć, że generał wychodzi ze znanego założenie, iż „sąd sądem, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie”. W trakcie swojego przemówienia Tertel mówił również, że władza szykuje się do gorącej wojny, która ma rozpocząć się wiosną według scenariusza misji humanitarnych.

Tymczasem szefostwo terminalu naftowego w Kłajpedzie poinformowało, że Białoruś wstrzymała przesył produktów naftowych. Takie działanie było już kilka razy zapowiadane przez władze w Mińsku jako sankcje odwetowe skierowane przeciwko Litwie, a od pewnego czasu trwają nawet intensywne negocjacje z rosyjskimi terminalami w Ust-Łudze i Petersburgu. Problemem dla białoruskich władz jest jednak odległość, a co za tym idzie dużo wyższe koszty transportu produktów do rosyjskich portów. Widać jednak, że rosnąca presja objawiająca się rozpoczętymi ostatnio procesami białoruskich siłowików ze strony litewskich władz przyspieszyła podjęcie decyzji o wstrzymaniu przesyłu.

 

BREXIT DEAL?

W środę Ursula von der Leyen przedstawiła członkom Parlamentu Europejskiego aktualny stan negocjacji pomiędzy Unią Europejską a Wielką Brytanią. Według przewodniczącej na ten moment istnieje droga, bardzo wąska droga, do porozumienia między stronami. Nie można określić, czy porozumienie zostanie zawarte, czy też nie, ale oba państwa uzgodniły już większość różniących je kwestii – mówiła von der Leyen. Najtrudniejsza pozostaje wciąż kwestia dotycząca rybołówstwa i dostępu do obszarów połowowych. Jak stwierdziła komisarz, momentami ta kwestia zdaje się wręcz niemożliwa do rozwiązania. Wydaje się więc, że w tym roku odliczanie do północy może nie być tak radosne dla mieszkańców Zjednoczonego Królestwa. Swego rodzaju drugim fortepianem, na którym stara się grać brytyjska dyplomacja, są negocjacje handlowe z Waszyngtonem. Choć do USA trafia około 13% brytyjskiego eksportu, a amerykańskie produkty odpowiadają za 10% importu na Wyspy, to rządowi w Londynie zależy na uzgodnieniu umowy ułatwiającej handel między oboma państwami. Aby uzyskać takie porozumienie i przekonać odchodzącą już administrację w Białym Domu do podpisania umowy, Wielka Brytania zadeklarowała chęć wycofania się z unijnej polityki wspierania koncernu Airbus kosztem amerykańskiego Boeinga. Jednakże zgodnie ze słowami przedstawiciela Stanów Zjednoczonych ds. handlu krok ten nie jest traktowany przez Waszyngton jako ustępstwo, gdyż będąc poza UE, Wielka Brytania straci władzę do stosowania takiej polityki. Zamiast tego USA chcą, aby Londyn poczynił ustępstwa w obszarze handlu stalą i aluminium, który był elementem osobnej potyczki handlowej między USA a Unią Europejską.

 

FORMOZA SIĘ ZBROI

W czwartek Stany Zjednoczone zezwoliły na sprzedaż Tajwanowi cyfrowych sonarów które mają zostać użyte w programie budowy nowych tajwańskich okrętów podowodnych. Obok sonarów, Tajwan będzie musiał pozyskać od zagranicznych dostawców również silniki diesla, torpedy, posiki rakietowe, oraz zintegrowany system zarządzania walką – wszystkie te elementy zostały uznane przez tajwański MON za niemożliwe do wyprodukowania lokalnie.

We wtorek natomiast prezydent Tsai Ing-wen przyjęła pierwszą, również stworzoną przez tajwański przemysł, korwetę rakietową. Korweta klasy Tuo-Chiang jest wyposażona w pociski HF-2, pociski średniego zasięgu HF-3 i dwa systemy wystrzeliwania torped Mk 32 SVTT. Nowe korwety zostały zresztą nazwane, zabójcami lotniskowców. Okręty tej klasy wejdą do oficjalnej służby w marynarce wojennej w lipcu przyszłego roku.

 

USA RATUJĄ GOSPODARKĘ

W piątek amerykańscy kongresmeni przegłosowali w obu izbach ustawę przedłużającą o kolejne dwa dni tymczasowe finansowanie administracji, czym zapobiegli znanemu nam dobrze z poprzednich lat zamknięciu całej urzędniczej machiny. Choć projekt budżetu na przyszły rok jest już prawie w pełni gotowy, to jego przyjęcie wstrzymuje inna ustawa. Kongresmeni wraz z budżetem chcą przyjąć kolejny pakiet ratujący amerykańską gospodarkę i dali sobie na to czas do niedzieli. Aktualny projekt nie zakłada tak hojnych dodatków jak jego marcowy poprzednik; na przykład bezpośrednie wypłaty dla gospodarstw domowych wyniosą 600 dolarów zamiast 1200, jak miało to miejsce na wiosnę. Z kolei federalny dodatek ma wynieść 300 dolarów tygodniowo. Pakiet pomocowy jest jednak bardzo potrzebny, na co wskazują ostatnie dane dotyczące bezrobocia. Opublikowane dane z zeszłego tygodnia pokazują, że po pierwszy zasiłek dla bezrobotnych zgłosiło się 885 tysięcy ludzi. Dodatkowo po pomoc z federalnego programu pandemicznej pomocy dla bezrobotnych zgłosiło się w tym tygodniu kolejne 455 tysięcy Amerykanów, a osób stale korzystających z programu jest już 5,5 miliona. Wydaje się więc, że w obecnej sytuacji Stany Zjednoczone nie mają innego wyjścia i są skazane na dalsze korzystanie z pakietów socjalnych.

 

Autor

Albert Świdziński

Dyrektor analiz w Strategy&Future.

 

Białoruś Kosmos Albert Świdziński Polska&Europa Rosja USA Weekly Brief

Zobacz również

Weekly Brief 19-25.12.2020
Iluzja wolnej Białorusi
Starcie mocarstw – Jacek Bartosiak i Bartłomiej Radziejewski o tym, jak powinna wyglądać a...

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...