Wojna na Pacyfiku. Część 6: Przebieg działań

Obrazek posta

(Fot. Wikimedia)

 

Ważnym raportem z przeprowadzonych gier strategicznych i koncepcyjnych dotyczących konfliktu USA i Chin na zachodnim Pacyfiku jest dokument wpływowego amerykańskiego instytutu RAND Corporation : „The U.S. – China Military Scorecard. Forces, Geography and the Evolving Balance of Power 1996–2017” z września 2015 roku, który wnikliwie i wszechstronnie podsumowuje dwa różne scenariusze konfrontacji wojskowej USA z Chinami na zachodnim Pacyfiku. Jeden scenariusz dotyczy konfrontacji o Tajwan – 160 kilometrów od wybrzeża Chin, drugi o jedną z wysp w archipelagu Spratly ‒ Thitu, zlokalizowaną na Morzu Południowochińskim, 940 kilometrów od chińskiej wyspy Hajnan. Przeprowadzone symulacje pokazują zmieniającą się przeszłą oraz prognozowaną korelację sił pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Chinami w latach 1996‒2017. Próbuje się w ten sposób „złapać” fundamentalny trend korelacji sił obu mocarstw na zachodnim Pacyfiku, co ma pomóc przewidzieć przyszłość.

 

W raporcie rozpatruje się niezliczone zmienne wpływające na wynik potencjalnego starcia, takie jak: geografia, odległość, czas konfrontacji, miejsce konfrontacji, przebieg konfrontacji, zaangażowane środki bojowe (zmieniające się w latach 1996‒2017), zapasy, zdolności bojowe, zmiany organizacyjne i szkoleniowe itp.

 

Raport podsumowuje wzajemne zdolności wojskowe obu stron w 10 dziedzinach operacyjnych. Został on przygotowany na zlecenie Sił Powietrznych USA wdrażających koncepcję wojny powietrzno-morskiej i w zamierzeniu ma nadać świeżą, bardziej szczegółową dynamikę w eksperckiej dyskusji na temat tworzenia nowej, wielkiej strategii wobec rosnących Chin i chińskich dynamicznie rozwijających się zdolności wojskowych na morzach przybrzeżnych Azji. Przy ocenie wyników gier zastosowano w tym raporcie metodologię opartą na dynamicznym modelowaniu (składającym się z połączenia analizy statystycznej, symulacji Monte Carlo i odpowiednio zmodyfikowanych równań Lanchester). Powyższe metody są szeroko stosowane przez specjalistów cywilnych i wojskowych w świecie zachodnim do symulacji w grach wojennych.

O ile cytowane gry wykazują, że Amerykanie wciąż dysponują przewagami w zakresie kluczowych zdolności wojskowych, o tyle ich przewaga ‒ kiedyś potężna ‒ gwałtownie się kurczy. Okazuje się na przykład, że w obliczu rozwoju lotnictwa Chin oraz ich bliskości wobec obszaru potencjalnego konfliktu amerykańska dominacja w powietrzu nad wodami przybrzeżnymi Azji już de facto nie istnieje. Nie funkcjonuje ona także w zakresie tzw. rozpoznania kosmicznego oraz zdolności do jego zwalczania. Amerykanie mają natomiast wciąż wyraźną przewagę w wojnie podwodnej oraz zdolnościach do wykonywania uderzeń powietrznych na cele lądowe. Zasadniczo w porównaniu systemów bojowych Stany Zjednoczone cieszą się nadal poważną przewagą wojskową. Jednakże Chiny dysponują ogromną przewagą geograficzną i operacyjną, która w dużej mierze eliminuje przewagi technologiczne USA, ponieważ działają blisko własnego terytorium. To powoduje, że Chiny mogą inwestować w systemy czysto bojowe, w „zęby”, a nie w logistyczny „ogon”, który w celu należytej projekcji siły daleko od swoich portów muszą wykonywać Amerykanie.

 

Większość sił zbrojnych USA w początkowej fazie ewentualnego starcia byłaby poza teatrem operacyjnym. Część znajdzie się poza bezpośrednim obszarem oddziaływania kompleksu rozpoznawczo-uderzeniowego Chin celowo, by uniknąć najpoważniejszych strat, a istotna część będzie zajęta globalnymi zadaniami amerykańskiego supermocarstwa.

 

W celu zapobieżenia zniszczeniu w okresie rosnącego napięcia poprzedzającego konflikt i w oparciu o dane wywiadowcze najważniejsze okręty muszą wyjść poza zasięg bojowy sił rakietowych i lotnictwa Chin, aczkolwiek – w wypadku napięcia w regionie – sojusznicy wymagaliby ich obecności. Brak obecności mógłby być poczytany za kapitulację, co mogłoby uruchomić prochińskie kalkulacje polityczne w regionie, również wśród sojuszników. Paradoksalnie, co korzystne politycznie, może zaszkodzić wojskowo, gdyż jednostki i okręty w wysuniętych bazach mogą zostać zniszczone w początkowych minutach i godzinach wojny.

Wyznaczone wcześniej konkretne okręty muszą wyjść z portów na z góry wyznaczone stacje bojowe. Okręty podwodne zajmą stanowiska bojowe wzdłuż archipelagu Riukiu i Luzon oraz wewnątrz pierwszego łańcucha wysp, przecinając chińskie linie komunikacyjne w możliwie największej bliskości portów. Jednostki walki cybernetycznej i elektromagnetycznej natychmiast muszą przystąpić do działania. Dynamiczne zmiany w domenie cybernetycznej powodują, że trzeba je co jakiś czas „mapować” przed „gorącym”, „fizycznym” konfliktem, by w odpowiednim momencie uderzyć w słabe punkty. Z tej perspektywy widać, że konflikt cybernetyczny poprzedzi konflikt zbrojny i będzie probierzem nadchodzącej eskalacji.

 

Siły USA muszą pozostać w gotowości, by przetrwać początkowy atak i w miarę możliwości ograniczyć straty własne. W koncepcji wojny powietrzno-morskiej proponuje się szczegółowe rozwiązania, takie jak: poprawienie systemów ostrzegania oraz aktywnych i pasywnych systemów obronnych, przygotowanie zapasów, umocnienie najważniejszych elementów baz (schrony, bunkry), opracowanie procedur naprawczych dla baz i lotnisk, przygotowanie samolotów do uderzeń lotniczych, przebazowanie na zaplecze kluczowych elementów systemu (w tym na pamiętające II wojnę światową lotniska na Tinian, Saipan i Palau), rozproszenie sił i środków oraz logistyki.

 

Podstawowym zadaniem będzie ochrona dużych okrętów nawodnych przed atakiem chińskim wynikającym ze zdolności A2AD. Na chiński system zdolności niszczenia okrętów na morzu składają się: możliwość obserwacji poza linią horyzontu, rakiety balistyczne i manewrujące oraz flota podwodna. O ile jeszcze w 1996 roku amerykańskie okręty mogły bezkarnie pływać w bezpośredniej bliskości wybrzeża i portów chińskich, o tyle obecnie jest to wykluczone, również na dalszych odległościach. Chińskie zdolności A2AD do zwalczania floty USA mają charakter wielowymiarowy i to samo w sobie stanowi trudność. W ich skład wchodzą: wojna minowa, wojna podwodna, lotnictwo oraz rakiety balistyczne i manewrujące. Te rozliczne zagrożenia, zwalczanie i przeciwdziałanie, które są inne dla każdej z tych zdolności, bardzo komplikują Stanom Zjednoczonym operacje morskie.

Poważnym wyzwaniem jest stała obserwacja poza linią horyzontu floty USA, rozproszonej na siedmiu milionach kilometrów kwadratowych pomiędzy wyspą Hajnan a Morzem Żółtym. Połączenie specjalistycznych radarów oraz satelitów daje Chinom obraz świadomości sytuacyjnej w czasie rzeczywistym o przekazywanie danych do systemów uderzeniowych. Cały system wykrywania, identyfikowania, namierzenia, naprowadzania i kontroli pouderzeniowej nazywa się w żargonie wojskowym „kill chain”. Amerykanie pracują teraz nad metodą przerwania tej sekwencji, tak by nie tracić okrętów w początkowej fazie wojny.

W ramach wypychania floty USA z mórz przybrzeżnych Chińczycy wprowadzili po 1996 roku nowe systemy bojowe, mające zapewnić wymagane zdolności A2AD wobec floty i lotnictwa USA. Wśród nich pojawiły się nowe okręty podwodne produkcji rosyjskiej i własnej (klasy Kilo 877, Kilo 636, Song, Yuan, Jin, Shang), nowe niszczyciele z systemami obserwacji poza linię horyzontu (klasy Sovremenny), nowe okręty walki powietrznej (klasy Luyang I, II i III), nowe satelity wojskowe (klasy Ziyuan), nowe samoloty IV generacji zdolne do zwalczania celów lądowych i morskich poza linią widoczności (Su-30MK2), nowe satelity szpiegowskie (klasy Yaogan I), własne samoloty obserwacji powietrznej i naziemnej radarowej AWACS (KJ-200 AEW), nowy potężny naziemny system radarowy poza linię horyzontu w Xiangfan, wykorzystujący odbicia fal w jonosferze, satelity wywiadu elektronicznego ELINT (klasy Yaogan 9), flota dronów powietrznych zapewniających łączność i świadomość sytuacyjną.

Najbardziej niebezpieczne dla USA są jednak okręty podwodne. Rakiety balistyczne, będące nowością technologiczną i mogące razić lotniskowce znajdujące się w ruchu na pełnym morzu, są mimo wszystko mniej niebezpieczne. Niemniej jednak system AEGIS funkcjonujący na kilkudziesięciu niszczycielach i krążownikach US Navy, na którym oparta jest obrona powietrzna całej floty USA, nie był projektowany pod obronę balistyczną i jego skuteczność wobec ataków rakietami balistycznymi, zwłaszcza zmasowanymi, saturacyjnymi, jest de facto nieznana.

 

W symulacji RAND Corporation okazało się, że w pierwszym tygodniu wojny w scenariuszu tajwańskim Chiny mają przewagę w wojnie morskiej, jeśli chodzi o zwalczanie okrętów nawodnych przeciwnika, a w scenariuszu wojny o wyspy Spratly panuje w tej dziedzinie mniej więcej równowaga.

 

Przy obecnym stanie technologii nie jest możliwe intensywne bronienie baz systemami antyrakietowymi, gdyż atak saturacyjny spowodowałby szybkie wyczerpanie zasobów obronnych. Zapewne zatem tylko określone, najważniejsze instalacje, systemy dowodzenia i stacje radarowe będą punktowo bronione. Symulacje wojenne dotyczące ataku balistycznego na bazę Kadena w Japonii przeprowadzone przez RAND Corporation dowodzą, że nawet mała liczba celnych ataków rakietami balistycznymi eliminuje bazę operacji wojskowych na kilka początkowych krytycznych dni konfliktu, a skoordynowany i intensywny atak może ją wyeliminować na wiele tygodni. W odniesieniu do bazy sił powietrznych USA Kadena na Okinawie symulacje RAND Corporation pozwalają przewidzieć, że wystarczy 36 chińskich rakiet balistycznych z subamunicją do niszczenia pasów startowych, by wyłączyć to potężne lotnisko na cztery dni dla lotnictwa taktycznego i na 11 dla samolotów cystern, które wymagają dłuższych i szerszych pasów. To przełożyłoby się na brak możliwości wspierania w krytycznych początkowych dniach wojny tej położonej blisko Chin bazy, na przykład w trakcie bitwy powietrznej nad Tajwanem (czy to przez myśliwce, czy tankowce dla samolotów startujących z lotniskowców pływających poza zasięgiem chińskich zdolności A2AD). Jeszcze większe szkody mogą być wyrządzone samolotom gęsto zaparkowanym na lotnisku. Do tego należy dodać możliwość ataku rakietami manewrującymi w cele punktowe, w szczególności w hangary oraz magazyny amunicyjne. To poważne niebezpieczeństwo dla lotnictwa USA może zredukować jedynie przełom technologiczny, taki jaki ma szansę stworzyć wprowadzenie broni kierowanych energią.

Podobne ograniczenie odnosi się do opisywanego w raporcie RAND Corporation scenariusza dotyczącego wysp Spratly. Lotnictwo USA używałoby dwóch lotnisk na Filipinach (Tambler i Antonio Bautista) oraz lotnisk cywilnych na Mindanao, lecz są to lotniska małe, które łatwo zniszczyć nawet niewielką salwą rakiet manewrujących, odpalanych z bombowców H-6. Między innymi dlatego Chiny budują pasy startowe na sztucznych wyspach na Morzu Południowochińskim. Chodzi o to, by stamtąd mogły startować samoloty myśliwskie zapewniające bombowcom przenoszącym rakiety manewrujące osłonę powietrzną. Bez lotnisk na sztucznych wyspach byłoby to niemożliwe ze względu na zbyt krótki zasięg myśliwców chińskich, który znacząco wpływa na możliwość wykonania zadania przez bombowce wykonujące uderzenia na bazy i instalacje USA w regionie. Przyszły rozwój broni kierowanej energią, jak lasery, może zmienić ten stan rzeczy.

 

Niezależnie od tego należy się liczyć z bardzo poważnymi stratami w bazach USA w Japonii; być może uderzenia sięgną też bazy na wyspie Guam. Należy założyć, że operowanie z tych baz będzie przynajmniej w początkowym okresie bardzo ograniczone. Siły USA skoncentrują się na przetrwaniu uderzeń początkowych.

 

W tym więc zakresie założenia i rekomendacje koncepcji wydają się zasadne i skupione na najważniejszym zadaniu, jakim jest przetrwanie początku wojny. Rozsądne jest także skoncentrowanie się na pasywnych metodach ograniczania zniszczeń wobec ograniczeń technologicznych i kosztowych.

Najważniejszą częścią działań przeciwko Chinom będzie prowadzenie i wygranie nowoczesnej bitwy zwiadowczej, a zatem zniszczenie lub zredukowanie chińskiego systemu rozpoznawczo-uderzeniowego tak, żeby Chiny nie widziały „w głąb” oraz nie mogły uderzać „w głąb” na cele w pierwszym i drugim łańcuchu wysp, czyli na bazy, porty oraz okręty USA i sojuszników. Wygrywanie bitwy zwiadowczej poprzez rolowanie chińskiej świadomości sytuacyjnej na polu bitwy coraz dalej w kierunku Chin pozwoli na przesuwanie środków bojowych, okrętów i platform uderzeniowych coraz bliżej przeciwnika, co umożliwi zintensyfikowanie kampanii wojennej poprzez na przykład wprowadzenie do walki lotnictwa pokładowego, pozostającego w początkowej fazie poza zasięgiem chińskiego kompleksu rozpoznawczo-uderzeniowego, a zatem także poza własnym zasięgiem bojowym.

Analitycy w Stanach Zjednoczonych są zaniepokojeni rozwojem chińskiego systemu zintegrowanej obrony powietrznej. System składa się głównie z wyrzutni dalekiego zasięgu, do 200 kilometrów, jest mobilny, a chińscy operatorzy trenują ukrywanie się i zastawianie pułapek na samoloty uderzeniowe. Jest on sprzęgnięty z nowymi samolotami przewagi powietrznej oraz nowoczesnym systemem rozpoznania, opartym na chińskich samolotach wczesnego ostrzegania klasy AWACS. Co prawda w ciągu ostatnich lat lotnictwo amerykańskie, poza dysponowaniem technologią stealth oraz zdolnościami prowadzenia walki elektronicznej, rozwinęło zdolności do atakowania celów poza linią widzialności i z oddalenia (stand-off), a także udoskonala asortyment amunicji precyzyjnej, jednak symulacja wojenna przeprowadzona przez RAND Corporation, mająca na celu ocenę zdolności do penetracji chińskiej obrony powietrznej, wykazała, że na wysokości Tajwanu ryzyko strat dla sił lotniczych USA jest bardzo duże.

 

Według scenariusza nad wyspami Spratly dużo łatwej było Amerykanom przeprowadzać operacje bojowe z powodu mniejszej liczby celów naziemnych przy zawsze ograniczonej liczbie amerykańskich uderzeniowych samolotów klasy stealth i stand off oraz ze względu na odległość od Chin właściwych, co przekłada się na ograniczoną obecność myśliwców chińskich nad wyspami i samym akwenem.

 

Symulacje natomiast dowodzą, że w obu scenariuszach (tajwańskim i nad Morzem Południowochińskim) Amerykanie będą w stanie zbombardować lotniska chińskie i wyłączyć je z działania na co najmniej tydzień. Przy dłuższym konflikcie jednak pojawiłby się problem z uzupełnianiem amunicji precyzyjnej, bez której amerykańskie szanse gwałtownie maleją. Sama decyzja co do uderzeń lotniczych wewnątrz Chin właściwych, i grożąca temu eskalacja, będzie musiała być podjęta po poważnym namyśle na najwyższym szczeblu politycznym. Należy zawsze pamiętać, że Chiny nie byłyby łatwym celem ze względu na nowoczesny, zintegrowany system obrony powietrznej, ale także środki pasywne, takie jak bunkry, tunele, schrony w górach.

Wydaje się, że założenia koncepcji wojny powietrzno-morskiej w tym zakresie mogą być zbyt ambitne i nie odpowiadać realiom pola walki. Nie da się chyba bowiem wykonać zadania neutralizacji tak ogromnej liczby celów krytycznych w Chinach kontynentalnych z obecnie istniejącymi w relacji do potencjału bojowego Chin i geografii teatru działań zbrojnych siłami zbrojnymi USA. Amerykanie mają za mało samolotów stealth, w szczególności bombowców dalekiego zasięgu przenoszących duże wagomiary środków bojowych. Samoloty nowej generacji F-22 i F-35 mają zbyt krótki zasięg, co ogranicza ich możliwości bojowe na olbrzymich dystansach zachodniego Pacyfiku. Dla przykładu ocenia się, że z powodu geografii regionu i tyranii dystansu na zachodnim Pacyfiku Amerykanie będą mieli poważne problemy z zapewnieniem przewagi powietrznej nad Tajwanem w razie wojny z Chinami. W celu wywalczenia takiej przewagi Amerykanie będą musieli polegać na lotnictwie startującym z odległej od Tajwanu bazy Andersen na wyspie Guam, gdyż jedynie ta baza powietrzna będzie względnie mało narażona na prewencyjny atak rakietami balistycznymi lub manewrującymi ze strony Chin. Wszystkie bowiem bazy USA w Japonii: Kadena, Futenma, Iwakuni i Misawa są bezpośrednio zagrożone zniszczeniem. Baza Misawa jest notabene jedyną w pełni umocnioną, ale leży jedynie 1000 kilometrów od Chin i 2700 od Tajwanu. A zatem scenariusz zakładający, że operacje powietrzne nad Tajwanem zależą przede wszystkim od bazy na Guam, jest bardzo prawdopodobny, jako że lotnictwo pokładowe na lotniskowcach nie zastąpi sił powietrznych Tajwanu ani sił powietrznych USA, będzie bowiem zmuszone pozostawać poza zasięgiem chińskiego kompleksu rozpoznawczo-uderzeniowego, w innym wypadku poważnie ryzykując zatopienie lotniskowców. Shlapak wylicza, że siły powietrzne Tajwanu mogą wygenerować dziennie 650 wylotów bojowych ze swoich 317 myśliwców wielozadaniowych, a samoloty z pięciu (w optymistycznym założeniu) lotniskowców USA mogą wygenerować 550 wylotów. Oczywiście lotnictwo USA dysponuje na razie przewagą technologiczną nad lotnictwem Chin, ale będzie działać w przewadze liczebnej przeciwnika dysponującego taktyczną elastycznością i operującego z blisko położonych baz własnych.

Zresztą tylko F-22 i dopiero wchodzące do służby F-35 mają istotną przewagę jakościową nad samolotami chińskimi. Gons przyjmuje, że baza powietrzna Andersen na Guam może przyjąć 250 myśliwców i zapewnić działania dla czterech‒pięciu eskadr samolotów bojowych. Dla F-22 misja wywalczenia przewagi powietrznej nad Tajwanem wymaga dwóch tankowań w powietrzu w obie strony lotu, w tym jednego 1800 kilometrów od bazy na Guam. Baza może działać 22 dni bez uzupełnień. Lot F-22 na Tajwan trwa trzy i pół godziny, godzinę i piętnaście minut trwa patrol bojowy nad Tajwanem i trzy i pół godziny powrót do bazy. Te ograniczenia wynikające z tyranii dystansu, konieczności długich przelotów, tankowania w powietrzu i całej organizacji operacji lotniczych powodują, że praktycznie jedynie sześć samolotów F-22 może jednocześnie i stale patrolować przestrzeń powietrzną nad Tajwanem. Przy założeniu, że położona na japońskiej Okinawie baza Kadena nie została wyłączona uderzeniem prewencyjnym, mogłaby ona zapewnić stałą obecność 12 myśliwców przewagi powietrznej F-22 nad Tajwanem. To pokazuje, jak skromne są to liczby i jak bardzo geografia Pacyfiku wpływa na zdolności projekcji siły wojskowej. Pewnym rozwiązaniem tych problemów operacyjnych dla Amerykanów może być możliwość korzystania z wielkiej liczby lotnisk cywilnych w Japonii. Podpisane w kwietniu 2015 roku pomiędzy USA a Japonią porozumienie dotyczące założeń współpracy obronnej tych krajów wydaje się przewidywać możliwość wspólnego korzystania z lotnisk i infrastruktury.

Tymczasem siły powietrzne Chin (PLAAF) mają do dyspozycji ponad 300 nowoczesnych samolotów Su-27, a będą w posiadaniu dodatkowo ponad 200 samolotów czwartej generacji różnych typów: Su-30 i J-11. Lotnictwo morskie Chin dodatkowo będzie dysponowało setką samolotów Su-27. Według danych przekazanych przez Departament Obrony USA już w 2012 roku na lotniskach Chin kontynentalnych w pobliżu Tajwanu, w promieniu bojowym bez konieczności tankowania w powietrzu znajdowało się 500 samolotów bojowych Chin. Zasięg bojowy myśliwca Su-27 to 1630 kilometrów. Jest zatem wystarczający do patrolowania przestrzeni powietrznej nad Tajwanem bez dodatkowego tankowania przy wykorzystaniu 41 dostępnych lotnisk w promieniu 930 kilometrów od Tajwanu. Oblicza się, że same Su-27 mogą wygenerować 690 wylotów dziennie, co daje jednoczesną i stałą obecność 36 Su-27 nad Tajwanem. O ile F-22 jest bezsprzecznie najlepszym samolotem myśliwskim na świecie i do tego dysponującym technologią stealth, to taka dysproporcja liczbowa (36 do 6) podaje w wątpliwość możliwość dominacji amerykańskiej nad Tajwanem. Zwłaszcza że Chińczycy mogą posłać do walki też starsze wersje myśliwców, co również będzie zajmować amerykańskie samoloty i powodować zużywanie ich rakiet. Jednocześnie Chińczycy będą mogli zaatakować amerykańskie samoloty cysterny i samoloty wczesnego naprowadzania AWACS, co uniemożliwi w ogóle operacje nad Tajwanem, oraz co jakiś czas wykonywać uderzenia rakietowe na lotniska w regionie, komplikując i tak wyciągnięte z powodu tyranii dystansu linie logistyczne oraz możliwość generowania wylotów bojowych. Do tego Chińczycy noszą się z zamiarem wprowadzenia do linii nowej generacji samolotów – J-31 i J-20. To wszystko skłania do stwierdzenia, że Amerykanie mogą przegrać bitwę powietrzną nad Tajwanem, a założenia koncepcji wojny powietrzno-morskiej, zakładające łatwe przejście do operacji oślepiania rozpoznawczo-uderzeniowego systemu Chin, są zbyt optymistyczne.

 

Symulacja bitwy powietrznej nad wyspami Spratly na Morzu Południowochińskim wypada dla USA korzystniej niż symulacja bitwy nad Tajwanem, gdyż Chińczycy także zmuszeni są operować daleko od swoich baz (ponad 900 kilometrów od bazy na wyspie Hajnan). Jednakże i Amerykanie muszą borykać się z problemami, a dominacja powietrzna, przede wszystkim z powodu geografii regionu, przychodzi im z największym trudem.

 

Innymi słowy, na podstawie symulacji RAND Corporation oraz innych analiz można wysnuć wniosek, iż wynik bitwy powietrznej nad morzami przybrzeżnymi i wyspami pierwszego łańcucha w Azji jest niepewny i co do zasady Amerykanie nie będą w stanie zapewnić pełnej, całodobowej kontroli przestrzeni powietrznej nad obszarem walki. To z kolei przekładać się może na wyniki starć lądowych na wyspach oraz na morzu w pierwszym łańcuchu wysp, gdzie bez amerykańskiego lotnictwa może być trudno przeciwstawić się desantom i flocie Chin. Z taką sytuacją Amerykanie nie mieli do czynienia właściwie od lat 1943‒1944, gdy niemiecka Luftwaffe potrafiła przeciwstawiać się dominacji lotnictwa anglosaskiego nad zachodnią Europą.

 

Autor

Jacek Bartosiak

Założyciel i właściciel Strategy&Future, autor książek „Pacyfik i Eurazja. O wojnie”, wydanej w 2016 roku, traktującej o nadchodzącej rywalizacji wielkich mocarstw w Eurazji i o potencjalnej wojnie na zachodnim Pacyfiku, „Rzeczpospolita między lądem a morzem. O wojnie i pokoju”, wydanej w 2018 roku, i „Przeszłość jest prologiem" z roku 2019.

 

Jacek Bartosiak

Zobacz również

Wizyta sekretarza stanu USA Mike’a Pompeo w Polsce (Podcast)
Widziane z zachodniego Limitrofu. Sprawy wojskowe na Wschodzie. Przegląd za okres 30.07-08...
Weekly Brief 1–7.08.2020

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...