Weekly Brief 25-31.07.2020

Obrazek posta

(Fot. Wikipedia)

 

COVID-19

W piątkowy wieczór liczba wykrytych przypadków wystąpienia choroby COVID-19 przekroczyła 17,7 miliona; na nowego koronawirusa zmarło ponad 682 tysiące osób; w ostatnich trzech dniach liczba dziennych zachrowań oscylowała wokół 290 tysięcy przypadków.

Niezmiennie najwięcej przypadków notuje się w USA (w sumie ponad 4,7 miliona), Brazylii (niemal 2,7 miliona) i Indiach (1,7 miliona potwierdzonych przypadków wystąpienia COVID-19); w przypadku tych dwóch ostatnich krajów zauważalna jest tendencja rosnąca, notuje się w nich bowiem ponad 50 tysięcy nowych przypadków dziennie.

Jednak i w innych państwach coraz wyraźniej zauważalny jest rosnący trend nowych zachorowań na nowego koronawirusa, który trudno jest nawet nazwać „drugą falą” – bo wtedy trzeba by uznać, że zakończyła się „pierwsza”. Również państwa, które dotychczas relatywnie dobrze radziły sobie z kontrolą pandemii, takie jak Japonia, jak i Australia informują o rekordowych wzrostach zachorowań – w pierwszym przypadku, tylko w czwartek w Tokio zanotowano 366 nowych przypadków; w tym samym dniu australijski stan Victoria informował o 723 nowych przypadkach. Wzrasta również liczba zachorowań w Hiszpanii, w której pomiędzy 31 maja a 9 lipca nie zdarzył się dzień z więcej niż 600 zachorowaniami dziennie, ale w ostatnim tygodniu nie było ani jednej doby w której nie wykryto by mniej niż 2000 nowych zachorowań; rośnie również – choć nie tak znacznie jak w przypadku Hiszpanii – liczba zachorowań we Francji, i Rumunii (w tym ostatnim przypadku ponad 1000 nowych zachorowań dziennie).

Wszystko to ma rzecz jasna bardzo negatywny wpływ na kondycję gospodarek państw dotkniętych koronawirusem. „High frequency data” (dane wysokich częstotliwości, zbierane na przykład dzięki danym ze smartfonów, czy terminali płatniczych) wskazują, że wraz ze wzrostem nowych przypadków wystąpienia COVID-19 znacznie spowolniło odbicie gospodarcze w USA, co dotyczy szczególnie tych gałęzi gospodarki, które są szczególnie narażone na straty wywołane przez pandemię, a więc przemysł rozrywkowy, restauracyjny, hotelarski, itp. O potrzebie wsparcia federalnego dla tych właśnie sektorów wspominał w czwartek szef Rezerwy Federalnej Jerome Powell, apelując o prowadzenie jeszcze bardziej niż dotychczas asertywnej polityki fiskalnej. „Nawet jeżeli powtórne otwarcie gospodarki pójdzie zgodnie z planem, to i tak sektory gospodarki, których funkcjonowanie odbywa się w warunkach zagęszczonej interakcji międzyludzkiej, nie wrócą do normalnego funkcjonowania jeszcze przez dłuższy czas”. Co gorsza, zdaniem Powella, droga do normalnego funkcjonowania gospodarki „jest ekstremalnie niepewna, a środki ostrożności przedsięwzięte w obliczu wzrostu zakażeń zaczynają odciskać swe piętno na aktywności ekonomicznej”. Szczególnie wrażliwy jest sektor małych i średnich przedsiębiorstw (SME); zdaniem 23% z ankietowanych w pierwszej połowie lipca właścicieli SME, prowadzone przez nich firmy zbankrutują w przeciągu 6 miesięcy jeżeli warunki do prowadzenia biznesu nie ulegną poprawie. Jednak i duże firmy raportują o poważnych problemach; Dunkin Donuts dla przykładu zanotowało w drugim kwartale spadek przychodów o 20%.

Nie tylko „high frequency data” sugeruje, że gospodarka USA wyhamowuje po raz kolejny; liczba składanych aplikacji o zasiłek dla bezrobotnych w ostatnich dwóch tygodniach również notuje tendencję wzrostową (w mijającym tygodniu 1,434 miliona nowych wniosków). Wszystko to znajduje swoje odzwierciedlenie w danych opisujących amerykańskie PKB, które w drugim kwartale skurczyło się (w ujęciu rocznym) o 32,9%; wydatki na konsumpcje zmniejszyły się jeszcze bardziej – o 34,6%; wydatki na usługi – o 43,5% (w obydwu przypadkach w ujęciu rocznym).

Nawiasem mówiąc, w piątek wygasnąć ma wyceniany na 2,2 biliona dolarów federalny program pomocowy CARES ACT, na mocy którego od kwietnia bezrobotnym w Stanach Zjednoczonych wypłacanych jest 600 dolarów tygodniowo, wypłacane są jednorazowe zasiłki dla wszystkich obywateli USA (o ile zarabiają oni mniej niż 99 tysięcy dolarów rocznie), oraz przekazywane są bezzwrotne pożyczki dla małych przedsiębiorstw. Wraz z malejącymi szansami na uzgodnienie wersji nowego programu, którą zaakceptowali by zarówno Republikanie, jak i Demokraci, republikańska większość w Senacie USA rozważa poddanie pod głosowanie tymczasowej wersji nowego programu, która obejmowałaby jedynie cotygodniowe zasiłki dla bezrobotnych; i tu jednak pojawia się problem, ponieważ przedstawiciele GOP życzyliby sobie, aby kwota owego zasiłku została zmniejszona z 600 do 200 dolarów, na co nie zgadzają się Demokraci. Jest więc wielce prawdopodobne, że z początkiem sierpnia CARES ACT wygaśnie, a w jego miejsce nie zostaną uchwalone nowe programy pomocowe. Wcześniej, bo w ubiegłym tygodniu, wygasło już federalne moratorium na eksmisje.

Zdaje się jednak, że „druga fala” zachorowań na COVID-19 odciśnie swe piętno nie tylko na gospodarce amerykańskiej. Koniec lipca przyniósł falę publikacji – zarówno firm, jak i państw – o wynikach za drugi kwartał 2020 roku; i niestety, w przeciwieństwie do ubiegłotygodniowych wyników PMI, wyniki te nie dają jakichkolwiek powodów do optymizmu. Pomiędzy kwietniem a czerwcem niemiecki PKB skurczył się o 10,1% (w stosunku do pierwszego kwartału bieżącego roku); jest to największy spadek od 1970 roku. Znaczne spadki zanotowano zarówno w przypadku eksportu i importy, a także wydatków konsumpcyjnych, oraz inwestycji przemysłowych. Rząd federalny przewiduje, że spadek PKB w 2020 roku wyniesie 6,3%; rok później niemiecki produkt krajowy brutto urośnie o 5,2%. Niemcy i tak jednak radzą sobie całkiem dobrze (sic!), zarówno na tle innych państw UE, jak i całej eurozony; w analogicznym okresie PKB Włoch zmalało o 12,4%; Francji o 13,8%; Hiszpani o 18,5%, całej strefy euro natomiast o 12,1%. Zdaniem cytowanych przez agencję Reutera analityków, w analogicznym okresie pomiędzy kwietniem a czerwcem gospodarka Japonii skurczyła się aż o 23,9%; japoński rząd przewiduje, że spadek PKB w całym 2020 roku wyniesie około 4,5%.

Financial Times informował natomiast, że produkcja samochodów w Wielkiej Brytanii spadła o 42%, do najniższego poziomu od 1954 roku; porównywalne straty odnotowała także japońska Mazda; sprzedaż samochodów tej firmy spadła w drugim kwartale o 31%.

 

SWIFT

We wtorek światowe media informowały o tezach raportu, przygotowanego przez dział bankowości inwestycyjnej Bank of China. Autorzy raportu (był wśród nich Guan Tao, który był w przeszłości szefem SAFE, chińskiego państwowego regulatora, nadzorującego forex oraz rezerwy walutowe Państwa Środka) postulują konieczność przygotowania się Chin do możliwego odcięcia od dostępu do dolara, oraz systemu SWIFT, nadzorującego i organizującego sieć telekomunikacyjną służącą do przeprowadzania międzynarodowych transakcji bankowych, lub też Clearing House Interbank Payments System (CHIPS), ulokowanej w USA prywatnej izby rozliczeniowej (dla przykładu: w 2015 roku za pośrednictwem CHIPS rozliczanych było 95% międzynarodowych transakcji dolarowych). Raport proponuje rozwinięcie i szersze stosowanie systemu płatności Cross-Border Interbank Payment System (CIPS) do rozliczeń międzynarodowych, w tym z Hongkongiem, czy Makao.

„Solidny cios wymierzony przeciwnikowi może uchronić przed setkami jego uderzeń (…) musimy przygotować się do tego zawczasu: i mentalnie, i praktycznie”.

 

USA VS. CHINY

Obawy Chin mogą okazać się zasadne nawet szybciej, niż mogłoby się wydawać; oto w piątek Sekretarz Stanu USA Mike Pompeo poinformował o nałożeniu sankcji (na podstawie tzw. Ustawy Magnickiego) na firmy i jednostki uznane za winne naruszeń praw człowieka w Sinciangu. Sankcje objąć mają jedną firmę – Xinjiang Production and Construction Corps (XPCC) oraz dwóch przedstawicieli administracji XPCC (byłego sekretarza Partii w XPCC Sun Jinlonga oraz Peng Jiarui, zastępcy sekretarza Partii w XPCC). Nawiasem mówiąc, XPCC sama w sobie jest interesującym fenomenem, który z jednej strony jest SOE (państwowym przedsiębiorstwem), które jednak (co zauważa notatka Departamentu Stanu informująca o nałożeniu sankcji) zorganizowana jest na sposób quasi wojskowy (podzielona jest na dywizje i regimenty) – a więc przypomina tak naprawdę organizację paramilitarną, zarządzając jednocześnie kilkoma miastami w Sinciangu (łącznie z zapewnieniem sił porządkowych, opieki zdrowotnej itp.), oraz odpowiada bezpośrednio przed Pekinem – a nie władzami prowincji.

Jak informuje wspomniana wyżej nota prasowa, w rezultacie nałożenia sankcji, aktywa należące do XPCC i dwóch z jej urzędników, która znajduje się w USA, lub jest kontrolowana przez obywateli tego kraju zostały zamrożone, a więc nie mogą zostać wytransferowane, przekazane . Nie ma natomiast informacji o nałożeniu – lub groźbie nałożenia – sankcji na banki, które obsługiwały ww. podmioty.

 

TAJWAN

We wtorek rzecznik prasowy tajwańskiego MON-u podkreślił, że jego kraj ma nadzieje na zaproszenie do uczestnictwa w charakterze obserwatora w odbywających się co dwa lata manewrach RIMPAC, których organizatorem i „gospodarzem” są Stany Zjednoczone. Nadzieje na odpowiedź pozytywną dało Tajpej przyjęty w ubiegłym tygodniu NDAA (National Defense Authorization Act), który zawierał zapisy zachęcające Waszyngton do zaproszenia Tajwanu do uczestnictwa w RIMPAC.

 

NOWA ZELANDIA

We wtorek Wellington poinformowało o zawieszeniu obowiązywania traktatu ekstradycyjnego z Hongkongiem; Nowa Zelandia zdecydowała się także na ograniczenie sprzedaży artykułów podwójnego zastosowania, i opublikowała ostrzeżenia dla swoich obywateli, planujących odwiedzić SAR . Wellington dołącza więc do pozostałych czterech państw grupy Pięciorga Oczu, które na taki ruch zdecydowały się już wcześniej (co ciekawe, USA na razie oznajmiły jedynie taki zamiar).

Tego samego dnia Chiny poinformowały, że Hongkong także zawiesi obowiązywanie umów ekstradycyjnych z Wielką Brytanią, Kanadą i Australią; decyzję tę oznajmił rzecznik chińskiego MSZ-u Wang Wenbin.

 

AUSTRALIA

W poniedziałek i wtorek w Waszyngtonie miały miejsce coroczne – trzydzieste już – konsultacje ministerialne pomiędzy Australią a Stanami Zjednoczonymi, nazywane skrótowo AUSMIN. W rozmowach wzięli udział Sekretarz Stanu USA Mike Pompeo, Sekretarz Obrony Mark Esper, oraz ich australijscy odpowiednicy – Minister Spraw Zagranicznych Marise Payne oraz Minister Obrony Linda Reynolds. I o ile w Waszyngtonie z pewnością oczekiwano, że Australia kontynuować będzie obraną kilka miesięcy temu ścieżkę nieubłaganej konfrontacji z Chinami, prowadzoną pod auspicjami Waszyngtonu, to można odnieść wrażenie, że pozycję Canberry najlepiej opisuje anglojęzyczne wyrażenie „mixed signals”. Z jednej strony bowiem Australia obiema rękoma podpisała się pod stanowiskiem Waszyngtonu, dotyczącym roszczeń Chin na Morzu Południowochińskim, Stany mają również sfinansować budowę „oszałamiająco ogromnego” składu paliwa w strategicznie ważnym mieście portowym Darwin w północnej Australii; Reynolds poinformowała również, że oba kraje podpisały porozumienie o „współpracy obronnej, oraz priorytetach wojskowych na Indo-pacyfiku”, która ma „zdefiniować najbliższą dekadę kooperacji wojskowej pomiędzy Waszyngtonem a Canberrą” (której szczegóły są jednak na razie niejawne). Z drugiej jednak strony podczas wspólnej konferencji prasowej Payne dość bezpośrednio dała do zrozumienia, że Australia nie zamierza przyjmować postawy bezwarunkowego posłuszeństwa wobec amerykańskiej polityki względem Chin. Payne stwierdziła mianowicie, że „ Australia samodzielnie definiuje swoją politykę (…) podejmujemy własne decyzje, sami dokonujemy oceny, co leży w interesie narodowym Australii, i co poprawia naszą sytuację bezpieczeństwa, wzrostu gospodarczego, co chroni nasze wartości. To my kształtujemy naszą politykę względem Chin (…) Nasze relacje z Chinami są dla nas ważne, i nie zamierzamy pozwolić sobie na ich zniszczenie. W wielu przypadkach wartości w które wierzymy my i Stany Zjednoczone są takie same – ale podejmujemy decyzje samodzielnie, w oparciu o nasz interes narodowy”. Nie jest to retoryka typowa dla Payne, która znana jest raczej z ostrożnych i dyplomatycznych wypowiedzi.

Również minister Reynolds dość ostrożnie wypowiadała się na temat potencjalnego zwiększenia zaangażowania Marynarki Wojennej Australii w operacje FONOPS na Morzu Południowochińskim. Według doniesień mediów, Waszyngton miał w ostatnim czasie wywierać silne naciski na Canberrę w tej właśnie sprawie; oględna odpowiedź Reynolds wskazuje, że Australia unika jednoznacznych deklaracji.

Lojalnie przypominamy jednak Australijczykom (podobnie jak zapewne uczynił to w prywatnych rozmowach Sekretarz Pompeo), że w realiach rywalizacji hegemonicznej – szczególnie, jeżeli znajduje się w samym jej środku – nie ma miejsca na „mixed signals”.

 

UK VS CHINY

Potwierdziły się pogłoski, jakoby Chiny miały zadecydować o niehonorowaniu paszportów BNO (British National Overseas), które Wielka Brytania miałaby wydać ponad trzem milionom Specjalnego Regionu Administracyjnego. Zdaniem Asia Times, Chiny mają również rozważać pozbawienie obywatelstwa posiadaczy paszportów BNO, którzy musieliby wybrać pomiędzy tym właśnie dokumentem, a chińskim obywatelstwem.

Ambasador Chin w Wielkiej Brytanii Liu Xiaoming stwierdził w czwartek, że ponieważ „Wielka Brytania naruszyła swoje zobowiązania dotyczące BNO, musimy podjąć kroki zmierzające w kierunku odmowy uznania BNO jako ważnego dokumentu umożliwiającego przekraczanie granic”.

Liu wygłosił tezę TĄ podczas konferencji prasowej, której tematem były relacje na linii Pekin – Londyn, a której omówieniu warto poświęcić parę zdań, ponieważ zawierała ona wiele godnych odnotowania stwierdzeń.

Jak na wstępie zaznaczył Jego Ekscelencja, celem konferencji była odpowiedź na pytanie, dlaczego relacje pomiędzy Chinami a Wielką Brytanią uległy tak drastycznej zmianie. Udzielając na nie odpowiedzi, Liu podkreślił podstawowe zasady, którymi jego zdaniem rządzi się polityka zagraniczna Państwa Środka; były to:

– wzajemny szacunek do suwerenności i integralności terytorialnej;

– zasada nieingerowania w wewnętrzne sprawy państw trzecich;

– równość;

– obopólna korzyść.

Ambasador podkreślił, że Chiny nigdy nie ingerowały w wewnętrzne sprawy innych państw – i oczekują tego samego w zamian. Liu zauważył także, że w ostatnim czasie Wielka Brytania „nagminnie łamała” owe zasady, przede wszystkim na tle Sinciangu i Hongkongu.

Zdaniem ambasadora ChRL w Londynie, dążenie do pokojowego rozwoju pozostaje niepodlegającym dyskusji celem strategicznym Chin, które „nigdy nie próbowały, i nigdy nie będą próbować eksportować swojego modelu (…) nie chcemy nikogo zastępować, ani nikomu grozić”. „Niestety, dodał Liu, niektórzy brytyjscy politycy kultywują Zimnowojenną mentalność, powtarzając antychińskie opinie wygłaszane w Wielkiej Brytanii i poza nią”. Co najciekawsze, przynajmniej zdaniem autora Weekly Brief, ambasador Liu, odnosząc się do niedawnej decyzji Downing 10, wykluczającej Huawei ze współtworzenia sieci 5G, stwierdził że „w kwestii nie chodzi o to, jak Wielka Brytania postrzega, i zachowuje się wobec chińskiej firmy, a o to, jak postrzega i zachowuje się wobec Chin. Czy postrzega Chiny jako partnera, czy jako wroga? Jako przyjazne państwo, czy raczej państwo potencjalnie wrogie?”

„Gospodarki Chin i Wielkiej Brytanii są w znacznym stopniu komplementarne, i głęboko ze sobą zintegrowane. Obie strony wiele na tej kooperacji zyskały. Tego rodzaju obopólna korzyść nie powinna być postrzegana poprzez pryzmat jednowymiarowych porównań tego, kto zyskuje więcej, kto jest bardziej od kogo zależny, czy też tego, „kto wykorzystuje kogo”, stwierdził Liu, dodając, że „kiedy pandemia się zakończy, a Brexit stanie się faktem, zaistnieje perspektywa niezmierzonej współpracy pomiędzy Wielką Brytanią a Chinami w zakresie handlu, usług finansowych, nauki i technologii (…) trudno wyobrazić sobie koncept „Globalnej Wielkiej Brytanii”, w której nie ma miejsca na współpracę z Chinami. „Decoupling od Chin oznacza „decoupling” od możliwości, wzrostu gospodarczego i przyszłości”.

A propos Hongkongu – w czwartek władze Hongkongu poinformowały o odmowie rejestracji dwunastu pro-demokratycznych kandydatów w wyborach do hongkońskiej Rady Legislatywnej (LegCo); wśród nich znaleźli się politycy obecnie zasiadający w LegCo, w tym Dennis Kwok, czy Alvin Yeung Ngok-kiu, oraz aktywista Joshua Wong. Decyzję wydano na podstawie nowej ustawy o bezpieczeństwie narodowym, powodem dla jej wydania były wypowiedzi wzywające do nałożenia sankcji na Pekin, których wykluczeni mieli udzielać w ostatnich miesiącach. Nawiasem mówiąc, dzień po ogłoszeniu dyskwalifikacji opozycjonistów, szefowa hongkońskiej administracji Carrie Lam poinformowała, że zaplanowane pierwotnie na wrzesień wybory zostaną przełożone o rok; powodem decyzji ma być wzrost zachorowań na COVID-19 (dziesięć dni pod rząd z ponad setką zachorowań) w SAR. Oznacza to, że zachodzi konieczność wydłużenia kadencji LegCo – jak zaznaczyła Lam, ostateczne rozwiązanie tego problemu musi przedstawić Komitet Stały OZPL. Decyzja spotkała się z natychmiastowym potępieniem przez Waszyngton; rzeczniczka Białego Domu stwierdziła, że jest to „najnowszy jedynie przykład łamania złożonych przez Pekin obietnic, oraz decyzja, która podważa demokratyczny ustrój Hongkongu, który legł u podstaw jego zamożności i dobrobytu”. Złośliwi komentatorzy – znajdujący się w USA – zauważyli natychmiast zaskakującą konwergencję pomiędzy decyzją Lam, a sugestiami Donalda Trumpa, który sugerował w czwartek, że wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych również powinny zostać przełożone. Dodajmy, że kilka godzin później Niemcy poinformowały o zawieszeniu traktatu ekstradycyjnego z Hongkongiem; opublikowany w piątek komunikat niemieckiego MSZ stwierdza, że „decyzja o wykluczeniu dwunastu przedstawicieli opozycji i przełożeniu wyborów jest kolejnym przekładem naruszeń praw obywateli Honkongu; w świetle ostatnich wydarzeń zadecydowaliśmy o zawieszeniu umowy ekstradycyjnej z Hongkongiem”.

Również w piątek (czasu polskiego) hongkońska policja poinformowała o wystawieniu listu gończego za Nathanem Lawem (przebywa obecnie w Wielkiej Brytanii) i pięcioma innymi aktywistami (z których jeden znajduje się na terytorium USA, posiada również amerykański – a nie chiński – paszport. Pozostali przebywają min. na terytorium Holandii i Wielkiej Brytanii); podobnie jak w przypadku niedoszłych kandydatów do LegCo powodem jest złamanie nowo ustanowionego prawa o bezpieczeństwie narodowym; zdaniem cytowanych przez South China Morning Post oficerów policji SAR, są oni podejrzewani o podżeganie do secesji oraz współpracę z zagranicznymi rządami, mającą na celu stworzenie zagrożenia dla bezpieczeństwa narodowego.

Zarówno dla relacji Chin i świata anglosaskiego, jak i dla Hongkongu nie ma już powrotu do starych, dobrych czasów. Point de reveries, messieurs!

 

HUAWEI

Departament Telekomunikacji Indii rekomendował w środę wykluczenie chińskich dostawców sprzętu telekomunikacyjnego, takich jak ZTE i Huawei, z uczestnictwa w tworzeniu sieci 5G w tym kraju.

Niemiecki oddział Huawei zaapelował tymczasem do rządu federalnego o niewykluczanie sprzętu telekomunikacyjnego oferowanego przez tę firmę z infrastruktury sieci 5G. Reuters informuje także, że w obawie o możliwy zakaz Deutsche Telekom planuje szybszą rozbudowę infrastruktury sieci komórkowych piątej generacji, stosując najwyraźniej metodę faktów dokonanych.

Huawei tymczasem, pomimo wszelkich kłód rzucanych firmie tej pod nogi przez rząd USA, została właśnie największym producentem telefonów komórkowych na świecie, detronizując koreańskiego Samsunga. O ile pozbawienie dostępu do systemu Android i aplikacji sprzedawanych przez sklep Google z pewnością miało wpływ na sprzedaż smartfonów firmy z Shenzen poza Chinami (w drugim kwartale sprzedaż telefonów Huawei spadła o 33%), to w samym Państwie Środka Huawei kontroluje już ponad 70% rynku telefonów komórkowych.

 

ARMENIA VS. AZERBEJDŻAN

W poniedziałek o walkach na armeńsko-azerskiej granicy rozmawiali Władimir Putin oraz Recep Erdogan. Zdaniem agencji TASS, z prośbą o zorganizowanie rozmowy, której wynikiem miała być zgodna opinia obydwu stron, że „nie ma alternatywy dla politycznego i dyplomatycznego rozwiązania problemu Górskiego Karabachu”, wyszła strona turecka. Pierwszego sierpnia rozpoczną się azersko-tureckie manewry wojskowe, w których wezmą udział między innymi tureckie helikoptery uderzeniowe.

 

BIAŁORUŚ VS. GRUPA WAGNERA

W środę białoruskie media poinformowały o zatrzymaniu 33 najemników z ”Grupy Wagnera” (zdaniem szefa białoruskiego KGB, Walerego Wakulczyka, nie ma żadnych wątpliwości, że mężczyźni byli zatrudnieni w tej właśnie firmie). Zatrzymanie 32 z nich miało mieć miejsce o 5:30 nad ranem 29 lipca, w jednym z ośrodków wypoczynkowych znajdujących się pod Mińskiem; jeden został aresztowany w południowo-wschodniej części kraju. Grupa zatrzymana pod Mińskiem miała, obok bagaży podręcznych, dysponować również ciężkimi walizami – nie podano jednak do publicznej wiadomości, co miało się w owych kufrach znajdować. Według informacji podanych przez sekretarza białoruskiej Rady Bezpieczeństwa, Andreja Rawkowa, wśród najemników mieli znajdować się min. saperzy, snajperzy, specjaliści od IT; grupa miała znaleźć się w Mińsku już w ubiegły piątek. Wielu z nich miało wcześniej realizować misje dla Grupy Wagnera we wschodniej Ukrainie. Co więcej, na Białorusi ma znajdować się „200 bojowników, których celem ma być destabilizacja sytuacji w kraju podczas nadchodzących wyborów prezydenckich”; nie ma informacji, co dzieje się z pozostałymi 167 najemnikami. Białoruski MSZ wezwał na dywanik ambasadorów Rosji i Ukrainy (ambasador tej ostatniej został wezwany z uwagi na fakt, że 14 zatrzymanych miało przebywać wcześniej na terytorium Donbasu). Nawiasem mówiąc, władze w Kijowie wstępnie wyraziły zainteresowanie możliwą ekstradycją tych z najemników, którzy dysponują ukraińskim obywatelstwem. Służby graniczne obu państw mają podpisać protokół dotyczący ułatwień w wymianie informacji, a ambasador Białorusi w Kijowie omawiał ze stroną Ukraińską możliwą wizytę prezydenta Zełenskiego w Grodnie w dniach 8-9 października.

Rawkow stwierdził również, ze Moskwa nie informowała Mińska o możliwym przyjeździe lub tranzycie  najemników przez białoruskie terytorium – to ostatnie ważne jest w kontekście prób wyjaśnienia, dlaczego właściwie najemnicy znaleźli się na terytorium Białorusi. Istnieje bowiem teoria, że wagnerowcy byli na Białorusi „przejazdem”, w drodze do Libii, Sudanu, czy Syrii, czego z kolei przyczyną miało być odwołanie lotów z Rosji, związane z pandemią COVID-19. To nie wyjaśnia natomiast, co „bojcy” robili w ośrodku wczasowym pod Mińskiem, do którego przenieśli się z hotelu, który znajdował się w białoruskiej stolicy.

Wraz z opublikowaniem informacji, białoruska agencja informacyjna opublikowała również personalia (imię, nazwisko, data urodzenia) podejrzanych mężczyzn. W środowe popołudnie prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenko zwołał pilne zgromadzenie białoruskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Po spotkaniu prezydent Łukaszenko zaapelował do Moskwy o „szczerość (…) jeżeli są winni, musimy znaleźć sposób na pozwolenie im na wyjście z tego z twarzą; jeżeli są niewinni, nie zamierzamy rzucać kalumnii na przyjazny nam kraj”.

Wkrótce potem Mińsk poinformował o wzmocnieniu obecności sił bezpieczeństwa na granicach kraju. Służby graniczne mają być gotowe, aby przeciwdziałać „wszelkim nielegalnym działaniom, które mogą zagrażać bezpieczeństwu granic”. Zaprowadzono także dodatkowe środki bezpieczeństwa na imprezach masowych – a że do imprez masowych zaliczają się rzecz jasna również wiece wyborcze, sytuacja staje się jeszcze ciekawsza. W czwartek przed 9 rano do siedziby białoruskiej komisji wyborczej wezwano wszystkich kontrkandydatów Łukaszenki. Na spotkaniu kandydaci dowiedzieli się między innymi o wprowadzeniu kontroli i bramek na wiecach politycznych oraz o możliwym ograniczeniu funkcjonowania internetu. Taki krok może uniemożliwić opozycji weryfikację głosowania ponieważ alternatywny wobec rządowego system liczenia głosów opiera się właśnie o komunikację za pośrednictwem internetu. Kilka godzin na wiecu Swietłany Cichanouskiej w Mińsku pojawiło się kilkadziesiąt tysięcy osób. Na wiecach kolejny raz pojawił się polski akcent; koniec spotkania odśpiewano przetłumaczoną na rosyjski piosenkę „Mury” Jacka Kaczmarskiego.

W czwartek pojawiły się informacje, jakoby białoruskie wojsko zaczęło rozmieszczać posterunki wzdłuż liczącej ponad 600 kilometrów trasy szybkiego ruchu M1, biegnącej od granicy z Rosją (M1 przebiega przez Bramę Smoleńską), omijającą Mińsk obwodnicą, aż po granicę z Polską w Brześciu.  W białoruskich mediach społecznościowych pojawiły się też filmiki dokumentujące gromadzenie się jednostek sił specjalnych podlegających pod MSW.

Tego samego dnia rosyjskie ministerstwo spraw zagranicznych poinformowało, że rosyjscy obywatele zatrzymani na Białorusi „byli w drodze do Stambułu”, o czym Mińsk powinien wiedzieć, jako, że dysponuje wszelkimi dokumentami potwierdzającymi ów tranzyt. Ambasador Federacji Rosyjskiej w Mińsku poinformował natomiast, że zatrzymani spóźnili się na samolot, i to właśnie jest przyczyną ich przedłużonej wizyty na Białorusi.

Trudno jednoznacznie określić, jak ludzie Wagnera mieliby zdestabilizować sytuację. Zdaniem Nowej Gazety, ”nie było wśród nich ludzi zdolnych do przeprowadzenia operacji specjalnych (jak zabicie, czy pojmanie Łukaszneki), ekspertów od kontroli tłumu, dywersji, czy wojny psychologicznej – którzy przydatni mogliby się okazać w przypadku zaistnienia „kryterium ulicznego”. Zdaniem gazety, wygląda to tak, jakby na Białorusi znalazł się po prostu pluton piechoty – co jest siłą nieadekwatną do ewentualnego zorganizowania na Białorusi „przewrotu”.

 

WSZYSCY VS WSZYSCY W LIBII

Na terenie Libii trwają przygotowania do walk o Syrtę. Niemal codziennie na kontrolowanym przez siły GNA lotnisku Al-Watiya lądują tureckie samoloty transportowe. Również siły LNA otrzymują zagraniczne wsparcie; jak poinformował AFRICOM, w ostatnim czasie Rosja zwiększyła ilość dostaw dostarczanych swoim najemnikom oraz jednostkom generała Haftara. Armia podległa generałowi rozpoczęła również budowę umocnień wzdłuż drogi łączącej Syrtę z bazą lotniczą na południu miasta.

Jeden z istotnych zagranicznych graczy biorących udział w konflikcie, Egipt w ostatnich dniach podjął szereg działań, które sytuują go na miejscu jednego z bardziej aktywnych państw w regionie. W jednym ze swoich przemówień prezydent As-Sisi zapowiedział, że kraj musi się skonsolidować ponieważ czekają go zagrożenia bezpieczeństwa „których nigdy wcześniej nie doświadczył”. W czwartek agencja Anadolu poinformowała o rozmieszczeniu w Syrii, w pobliżu miejscowości Saraqib 150 egipskich żołnierzy, którzy mają za zadanie wspierać siły prezydenta Asada.

 

EUCOM

Tymczasem w środę, 29 lipca, na porannym briefingu w Pentagonie, Sekretarz Obrony USA Mark Esper przedstawił szczegóły planowanego – i mającego nastąpić wkrótce, bo proces ma rozpocząć się „niezwłocznie”, w przeciągu kilku tygodni – wycofania części amerykańskich żołnierzy  (niemal 12 tysięcy, a nie 9, jak początkowo informowano) z Niemiec. Warto dodać, że proces „rewizji” i oceny postawy militarnej ma dotyczyć nie tylko EUCOMU, ale również innych połączonych dowództw wojsk USA na świecie. Trzeba odnotować, że spośród 11900 żołnierzy, którzy opuszczą Niemcy, ponad połowa (dokładnie 6400) zostanie relokowana z powrotem na terytorium Stanów Zjednoczonych; 5600 pozostanie w Europie. Do USA powróci między innymi 2 regiment kawalerii; lukę po nim wypełnić mają rotacje innych jednostek wyposażonych w wozy bojowe Stryker, które mają zostać rozlokowane w „rejonie Morza Czarnego”. Ze Stuttgartu do belgijskiego miast Mons trafi natomiast dowództwo EUCOM i SOCEUR (Special Operations Command Europe); z Niemiec do Włoch przeniesiona zostanie eskadra myśliwców F-16 (zdaniem Espera, pozwoli to na poprawienie zdolności USA w Basenie Morza Czarnego). Zdolności do przerzucania wojsk w rejon basenu Morza Czarnego („Południowowschodniej flanki Sojuszu) padały podczas briefingu wielokrotnie – w przeciwieństwie do flanki „Północnowschodniej”.

Do Polski natomiast może trafić część przynajmniej dowództwa piątego korpusu, reaktywowanego w lutym br. Jak liczące nieco ponad 600 żołnierzy dowództwo V Korpusu ulokowane zostanie nad Wisłą „jeżeli Warszawa podpisze umowę o współpracy wojskowej, i o współdzieleniu kosztów stacjonowania, do czego się wcześniej zobowiązała”. Sekretarz Obrony USA dodał, że „mogą się pojawić możliwości przeniesienia dodatkowych zasobów do Polski lub państw bałtyckich”. Generał Ted Wolters, dowódca EUCOM (który także brał udział w konferencji, obok Espera i zastępcy Szefa Połączonych Szefów Sztabów generała Johna Hytena) stwierdził, że większy nacisk na rotacyjną obecność pozwoli Waszyngtonowi na przerzut wojsk do Polski, „w tym na północny wschód, w pobliże państw Bałtyckich”.

Zdaniem Espera zmiany w strukturze i dyslokacji wojsk USA, w tym rzecz jasna wycofanie z powrotem na terytorium CONUS mają spełniać pięć funkcji: wzmocnić potencjał odstraszania Rosji, wzmocnić NATO, uspokoić sojuszników USA, poprawić elastyczność strategiczna USA i europejskiego dowództwa Stanów Zjednoczonych, oraz zadbać o członków personelu wojskowego USA ora ich rodzin. Część z tych celów zostanie prawdopodobnie osiągnięta.

Kończąc omówienie wystąpienia Espera, warto wspomnieć o pytaniu, zadanym mu przez koreańskiego dziennikarza, który chciał dowiedzieć się, czy prawdziwe są sugestie, jakoby żołnierze przeniesieni z Niemiec mieli trafić na Indo-Pacyfik. I o ile Esper nie odpowiedział na to pytanie jednoznacznie twierdząco (oznajmił jedynie, że ewentualne decyzje mogą zostać podjęte podczas przeglądu struktur INDOPACOM-u), to zauważył również, że „koniec końców może tak być; chodzi nam przecież o zwiększenie strategicznej elastyczności”.

Kończąc, dodajmy, że w piątek przed południem ambasador USA w Polsce, JE Georgette Mosbacher poinformowała w tweecie, że sukcesem zakończyły się negocjacje nad Wspólną Deklaracją Współpracy Obronnej (Enhanced Defense Cooperation Agreement, EDCA).

 

KOSMOS

W czwartek z przylądka Canaveral wystartowała amerykańska rakieta Atlas 5 której celem jest dostarczenie łazika badawczego na powierzchnię Marsa. Łazik o nazwie Perseverance jest oparty na konstrukcji poprzedniego łazika, Curiosity, która została dodatkowo wyposażona w większą przestrzeń do gromadzenia próbek oraz małych rozmiarów helikopter o nazwie Ingenuity. Ważący 1,8 kg wiropłat będzie pierwszą tego typu maszyną testowaną na powierzchni Marsa. Wyniki testów mają posłużyć rozwojowi potencjalnych misji załogowych oraz wydobywaniu surowców z powierzchni czerwonej planety.

Kilka dni temu swojego łazika na Marsa wysłały również Chiny. Jest to pierwsza międzyplanetarna misja kosmiczna prowadzona samodzielnie przez chińską agencję. Start rakiety Long March 5 odbył się bez zakłóceń natomiast w odróżnieniu od misji amerykańskiej nie jest znana data lądowania chińskiego łazika na powierzchni Marsa (Perseverance wyląduje 18 lutego). Łazik Tianwen-1 waży 240 kg i będzie prowadził badania przez 90 dni. Porównując zaawansowanie technologiczne obydwóch misji należy zwrócić uwagę na dane dotyczące lądowania obu pojazdów. Teren lądowania łazika Perseverance został określony jako 25 na 20 kilometrów, a tymczasem łazik Tianwen-1 wyląduje w granicach obszaru wyznaczonego na 100 na 20 kilometrów.

Z kolei w poniedziałek w Wiedniu doszło do spotkania przedstawicieli Rosji i USA w ramach formatu Space Security Exchange. Spotkanie dotyczyło wykształcenia wspólnie uznawanych norm i zachowań w kwestii działań na orbicie Ziemi. Ma to bez wątpienia związek z ujawnionymi przez USA ostatnio informacjami o przeprowadzeniu przez Rosję ponad dwa tygodnie temu testów broni antysatelitarnej.

 

BUŁGARIA

W Bułgarii od ponad 20 dni trwają nieprzerwanie protesty przeciwko premierowi Bojko Borisowi oraz jego gabinetowi. Mimo zmiany czterech ministrów, w tym ministrów spraw wewnętrznych i gospodarki, protestujący nie zmienili swoich żądań i wciąż domagają się ustąpienia całego rządu z premierem na czele. Premier Borisow zapowiedział, że nie ustąpi ze stanowiska, a jedyną metodą na zmianę władzy są zaplanowane na marzec przyszłego roku wybory. Również opozycja parlamentarna nie zdołała odwołać gabinetu, który przetrwał przeprowadzone w zeszłym tygodniu głosowanie o wotum nieufności. Ponieważ protesty nie przynoszą skutków część demonstrantów kilka dni temu utworzyła miasteczka namiotowe na głównych skrzyżowaniach w stolicy paraliżując ruch samochodowy w całym mieście.

 

Autor

Albert Świdziński

Dyrektor analiz w Strategy&Future.

 

Albert Świdziński Weekly Brief

Zobacz również

Kronika burzliwych czasów – Białoruś. Część 2
Widziane z zachodniego Limitrofu. Sprawy wojskowe na Wschodzie. Przegląd za okres 24.07-31...
Weekly Brief 18–24.07.2020 (Podcast)

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...