Kronika burzliwych czasów – Białoruś. Część 2

Obrazek posta

Wiec poparcia dla Swietłany Cichanouskiej i wspólnej kampanii sztabu, 30 lipca 2020 roku, Mińsk (fot. Wikipedia)

 

2.08

Kampania Swietłany Cichanouskiej nie słabnie, a można nawet powiedzieć, że rosną tłumy gromadzące się na jej wiecach. Wcześniej przychodziło na nie około trzech procent mieszkańców danej miejscowości, co było i tak historycznym rekordem, zważywszy, że wiece odbywają się w dni powszednie, w czasie pracy, a władze utrudniają w nich uczestnictwo. Obecnie możemy mówić o tym, że rośnie liczba uczestników – w Baranowiczach (180 tysięcy mieszkańców) było, jak się ocenia, siedem tysięcy osób, choć zdaniem niektórych obserwatorów mogło być nawet osiem tysięcy, w Brześciu (350 tysięcy mieszkańców) było 20 tysięcy osób, jednak rekord frekwencyjny został pobity w niewielkiej Berezie (29 tysięcy mieszkańców), gdzie na wiec przyszło z pewnością więcej niźli 10 procent mieszkańców. Na ten ostatni mityng nie dotarła sama kandydatka, bo, jak poinformowano, jej sztab otrzymał wiadomość o przygotowywanej przez władze prowokacji. Nie zmieniło to nastawienia zgromadzonych ludzi.

Wczoraj obchodzono na Białorusi (podobnie zresztą jak w Rosji) Dzień Wojsk Powietrznodesantowych i, na co zwrócili uwagę niektórzy dziennikarze, w wiecu Cichanouskiej w Brześciu masowo uczestniczyli byli żołnierze tej formacji. W wystąpieniu samej kandydatki nie zabrakło apeli do ludzi w mundurach. Powiedziała ona: „Jesteście naszymi obrońcami, naszymi bohaterami. Jesteście częścią armii, a kiedy armia służy ludziom, ludzie są jej niezmiernie wdzięczni. Chcemy szanować naszą armię. Postępujcie tak, abyśmy byli z was dumni”. Warto też w związku z tym odnotować pojawiające się na łamach mediów spekulacje, że armia nie wystąpi „przeciw narodowi”, a Łukaszenka swoją polityką szykuje dla siebie „scenariusz rumuński”.

Sama kandydatka udzieliła dużego wywiadu politycznego rosyjskiemu portalowi Lenta. Warto zwrócić uwagę na kilka istotnych deklaracji. Powtórzyła ona swoje wcześniejsze zapowiedzi przywrócenia konstytucji z 1994 roku i wolę przeprowadzenia w czasie pierwszego półrocza swoich rządów nowych wyborów prezydenckich. Novum jest jej jasna deklaracja, w myśl której Białorusi nie jest potrzebna integracja z Rosją ani wspólne państwo, a idealną orientacją geostrategiczną jest dobra współpraca ze wszystkimi sąsiadami. Warto też odnotować, że Cichanouska nie odpowiedziała w sposób klarowny, do kogo należy Krym, nie wiedziała, co oznacza termin „dekomunizacja”, oraz jest przekonana, iż władza sfałszuje wybory, a walka nie skończy się 9 sierpnia, co można uznać za zapowiedź kontynuacji akcji protestacyjnej.

Kampania Aleksandra Łukaszenki nie ma dynamiki, a organizowane spotkania przebiegają przy niskiej frekwencji. Podobnie zresztą jak kampania Anny Kanapackiej, uznawanej za polityka „przyjaznego” Łukaszence, choć deklaratywnie opozycyjnego i opowiadającego się za integracją Białorusi z Zachodem. Białoruskie media poinformowały również o tym, że zapowiedziane pierwotnie orędzie Aleksandra Łukaszenki do narodu wygłaszane przed obiema izbami parlamentu nie odbędzie się w dniu dzisiejszym. Natalia Ejsmont, sekretarz prasowy Łukaszenki, zapowiedziała, że będzie ono miało miejsce 4 sierpnia. Jednak decyzja o przeniesieniu wystąpienia Łukaszenki znów ożywiła dyskusje na temat stanu jego zdrowia, tym bardziej że w opublikowanej relacji filmowej z jego spotkania w jednostce wojsk powietrznodesantowych widać, jak w trakcie swego wystąpienia zdejmuje krawat, co przez niektórych odczytywane jest jako świadectwo jego złego stanu.

Pojawił się oficjalny komunikat Centralnej Komisji Wyborczej, w którym odrzuca ona, o co zabiegali, deklarując nawet finansowanie przedsięwzięcia, zwolennicy opozycji, możliwość umieszczenia kamer w komisjach wyborczych i transmitowania głosowania online. Równocześnie przedstawiciele białoruskich dziennikarzy informują, że władze nie wydają akredytacji zagranicznym korespondentom chcącym przyjechać do Mińska, co jest ich zdaniem potwierdzeniem tezy, iż Łukaszenka i jego ekipa przygotowują się do fałszerstwa wyborczego na masową skalę. To, że taki kierunek obrały białoruskie władze, mają też potwierdzać pojawiające się informacje o obsadzeniu przez nie wojskiem wspólnej białorusko-rosyjskiej granicy.

Relacje Białorusi z Rosją, a raczej ich przyszłość, są przedmiotem stałych spekulacji. Waleryj Cepkała, niezarejestrowany kandydat w wyborach prezydenckich, który zagrożony aresztowaniem wyjechał wraz z dziećmi z Mińska do Moskwy, udzielił wywiadu mediom ukraińskim. Jego pobyt na Ukrainie jest częścią zapowiedzianego „objazdu” stolic państw sąsiednich (Cepkała wspominał o planach odwiedzenia Warszawy i Wilna). W Kijowie powiedział on, że Moskwa nie opowiada się po żadnej stronie w białoruskim sporze politycznym z tego względu, że wyciągnęła lekcję z doświadczeń ukraińskich. W jego opinii wspieranie Łukaszenki jest postrzegane w Moskwie nie tylko jako opcja niewygodna w związku z polityką białoruskiego prezydenta, ale również ryzykowana, dlatego że jego władza będzie słabła, a niewykluczony jest też upadek reżimu. Opowiedzenie się Kremla po stronie reżimu może w jego opinii doprowadzić do trwałego poróżnienia narodów rosyjskiego i białoruskiego.

Warto w tym kontekście odnotować komentarz redakcyjny „Niezawisimej Gaziety”, jednego z najbardziej wpływowych rosyjskich dzienników, którego redaktor naczelny stał na czele komitetu wyborczego mera Moskwy Sobianina. Redakcja napisała w nim, że „dla Rosji nie ma znaczenia, kto wygra wybory 9 sierpnia na Białorusi. Nawet jeśli obecny prezydent okaże się zwycięzcą, to dla niego jest to ostatnia kadencja, a Łukaszenka odkrył swoje karty, zacieśniając kontrolę na granicy z Federacją Rosyjską. Rywale Aleksandra Łukaszenki również nie ukrywają zamiarów wprowadzenia wielu zmian w kraju – od polityki wewnętrznej po zagraniczną”. Redakcja argumentuje, że oskarżając Federację Rosyjską o wysłanie Grupy Wagnera na Białoruś, czyli twierdząc, że najbliższy sojusznik chciał zdestabilizować sytuację wewnętrzną swego partnera, Łukaszenka de facto zlikwidował wspólne państwo związkowe. Przekazanie dokumentacji zatrzymanych na Ukrainę, czyli do państwa, które postrzegane jest przez Moskwę jako nieprzyjazne, jest w Rosji odczytywane jako akt wrogości. Co więcej, zdaniem redakcji polityka Łukaszenki jest bacznie obserwowana w innych stolicach, szczególnie w Azji Środkowej, które współtworzą z Rosją Unię Euroazjatycką. W konsekwencji wydarzenia na Białorusi doprowadzą zdaniem dziennika nie tylko do „wypadnięcia” Białorusi z rosyjskiej strefy wpływów, ale podobnego dryfu całej Azji Środkowej, która będzie się orientowała na Chiny, Stany Zjednoczone i Turcję. Finałem może być rozpad rosyjskiej Unii Euroazjatyckiej.

 

Autor

Marek Budzisz

Historyk, dziennikarz i publicysta specjalizujący się w tematyce Rosji i postsowieckiego Wschodu. Ostatnio opublikował „Koniec rosyjskiej Ameryki. Rozważania o przyczynach sprzedaży Alaski".

 

Marek Budzisz Kroniki Białorusi

Zobacz również

Weekly Brief 25–31.07.2020 (Podcast)
Kronika burzliwych czasów – Białoruś. Część 1
Łukaszenka przekracza Rubikon. Czy zatrzymanie wagnerowców może doprowadzić do zerwania z ...

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...