USS Theodore Roosevelt (CVN-71) na wodach Morza Filipińskiego, 18 czerwca 2020. Nad Rooseveltem widać samoloty F/A-18 Super Hornet Lotniczego Skrzydła Pokładowego 11 (Carrier Air Wing 11, CVW-11). Zdj. DYLAN LAVIN/U.S. NAVY
COVID-19
Miniony tydzień przyniósł kolejne dane dotyczące stanu pandemii COVID-19 na świecie. Łączna liczba wszystkich zarażonych na świecie w piątek wieczorem wynosiła 9,83 miliona. Z powodu koronawirusa zmarło ponad 495 tysięcy ludzi. Niestety pandemia wciąż przyspiesza, w ciągu ostatnich kilku dni dzienne wzrosty na świecie utrzymują się powyżej 160 tysięcy przypadków; w piątek padł rekord dziennych zachorowań – było ich ponad 193 tysiące.
W środę w Stanach Zjednoczonych stwierdzono 38 412 nowych przypadków wystąpienia koronawirusa SARS-CoV-2. Jest to drugi najwyższy wynik od początku pandemii, niższy o zaledwie 700 od odnotowanego dokładnie dwa miesiące wcześniej, 24 kwietnia. W kolejnych dniach okazało się, niestety, że nie jest to pojedynczy przypadek; w czwartek i piątek w Stanach wykryto odpowiednio ponad 40 i ponad 47 tysięcy nowych przypadków. Zdecydowanie najwięcej zachorowań odnotowano w trzech stanach – Kalifornii, Teksasie i na Florydzie. Są to odpowiednio pierwszy, drugi i czwarty największy stan pod względem udziału w krajowym PKB. Trzeci jest Nowy Jork, przez który COVID-19 przetoczył się w kwietniu i maju; teraz stan ten wprowadził obowiązkową kwarantannę dla przyjezdnych z części innych stanów. W Arizonie natomiast zanotowano w ubiegłym tygodniu o 50% więcej przypadków niż tydzień wcześniej. W USA SARS-CoV-2 wykryto już u ponad 2,5 miliona ludzi; ponad 125 tysięcy z nich zmarło.
Podobnie źle sytuacja wygląda także w Brazylii; we wtorek i w środę liczba dziennych nowych zachorowań w tym kraju przekroczyła 40 tysięcy; w sumie w Kraju Kawy odnotowano ponad 1,2 miliona zachorowań i ponad 55 tysięcy zgonów na COVID-19. Coraz szybciej przybywa także chorych w Indiach; od 10 czerwca nie było dnia, w którym odnotowano by tam mniej niż 10 tysięcy zachorowań dziennie; zarówno w czwartek jak i w piątek stwierdzono ponad 18 tysięcy nowych przypadków.
W czwartek Departament Pracy opublikował kolejne dane na temat bezrobocia w Stanach Zjednoczonych; liczba nowych wniosków o zapomogę w tygodniu kończącym się 20 czerwca wyniosła 1,48 miliona; gdyby jednak do liczby tej doliczyć aplikacje złożone poprzez program federalny uruchomiony w ramach walki ze skutkami ekonomicznymi pandemii, okazałoby się, że pomiędzy 13 a 20 czerwca straciło pracę w sumie 2,19 miliona Amerykanów.
Zwyżka zachorowań w Stanach rodzi obawy o możliwą drugą falę pandemii – a wraz z nią o możliwe nadejście nie recesji, bo z tą mamy w USA do czynienia od wielu miesięcy, ale depresji, dorównującej skalą tej z lat 30. I tak na przykład Teksas już zawiesił plan „odmrażania” gospodarki, który realizowano od maja. Szef chicagowskiego FED-u Charles Evans uważa, że amerykańska gospodarka dopiero pod koniec 2022 roku zdoła wyrównać straty ekonomiczne wywołane przez pandemię – ale pewne sektory gospodarki zostaną permanentnie uszkodzone. Evans uważa także, że nieuniknione będą kolejne punktowe lockdowny.
Również wiceszef ECB Luis de Guindos ostrzegł w poniedziałek przed możliwymi konsekwencjami zbyt wczesnego luzowania obostrzeń, które mogłoby doprowadzić do wystąpienia drugiej fali zarażeń nowym koronawirusem; de Guindos zauważył także, że możliwe jest również, iż wpływ pierwszego zamknięcia na gospodarki Wspólnoty okaże się bardziej długotrwały, niż pierwotnie zakładano.
Mimo to opublikowane w minionym tygodniu wskaźniki ekonomiczne sugerują jednak wzmożenie aktywności gospodarczej w szeregu państw zarówno w Europie, jak i na innych kontynentach. Według IHS Markit wskaźnik PMI dla przemysłu we Francji wzrósł powyżej granicznej wartości 50 i wyniósł 52,1 (w maju 40,6); wskaźnik dla usług wyniósł 50,3 (w maju 31,1); wskaźnik zbiorczy wyniósł 51,3 (w maju 32,1). Co ciekawe, Niemcy zanotowały nieco gorszy rezultat, osiągając wartości 44,6 dla przemysłu (36,6 miesiąc wcześniej), 45,8 dla usług (32,6 w maju), 45,8 zbiorczy (32,3 w maju). Te same wskaźniki dla całej Unii Europejskiej wyniosły natomiast 46,9, 47,3 oraz 47,5 – odpowiednio dla przemysłu, usług oraz zbiorczy.
Relatywnie lepiej (bądź może raczej: mniej źle) prezentowały się także wskaźniki PMI dla Stanów Zjednoczonych, osiągając wartości 49,6, 46,7 oraz 46,8 (odpowiednio dla przemysłu, usług oraz zbiorczy).
Według szacunków Międzynarodowego Funduszu Walutowego wolumen handlu globalnego skurczy się w tym roku o 11,9%, podczas gdy globalne PKB o niemal 5%; coraz wyraźniej zarysowuje się więc trend deglobalizacyjny na świecie, który jest nawet wyraźniejszy niż kryzys gospodarczy spowodowany (lub raczej: znacznie zaostrzony) przez pandemię.
JAPONIA
W czwartek minister obrony Japonii Tarō Kōno zauważył, że Japonia „nie wyklucza a priori pozyskania środków rażenia, które pozwoliłyby na zniszczenie północnokoreańskich baz pocisków balistycznych”. Oznaczałoby to, innymi słowy, że Japonia przynajmniej nie wyklucza pozyskania tego rodzaju zdolności uderzeniowych, co stanowiłoby zasadniczą – choć nie pierwszą – zmianę postawy strategicznej Tokio na bardziej „asertywną”. Kōno dodał także, że przed podjęciem ewentualnej decyzji w Japonii musiałaby się odbyć debata na temat zgody na wykonywanie uderzeń prewencyjnych. Przypomnijmy, że w ubiegłym tygodniu Kōno poinformował o rezygnacji z zakupu systemu obrony powietrznej Aegis Ashore.
Tego samego dnia Kōno oświadczył, że Japonia jest „zaniepokojona” nietypowymi zachowaniami północnokoreańskiego reżimu; zdaniem tokijskiej administracji częste ostatnio zniknięcia Kim Dzong-una mają mieć związek z podejmowanymi przez niego próbami uniknięcia zarażenia nowym koronawirusem.
HUAWEI
Wszyscy trzej operatorzy komórkowi w Singapurze zadecydowali o wyborze Nokii lub Ericssona jako głównych dostawców technologii 5G. Singtel, największy z nich, kontrolujący około 50% rynku, zadecydował o wyborze Ericssona w ubiegłym tygodniu; M1 oraz Starhub wcześniej zadecydowały o wyborze Nokii. Dla firmy z Shenzhen niewielkim pocieszeniem może być fakt, że z jej usług korzystać będzie mniejszy lokalny dostawca usług TPG Telecom, oraz to, że jej produkty mają także odgrywać pomniejszą rolę w tworzeniu sieci 5G głównych graczy na rynku.
W ubiegły piątek Deutsche Telekom po raz pierwszy oficjalnie zakomunikował, że zamierza korzystać z wyposażenia Huawei przy tworzeniu przez tę firmę sieci komórkowych piątej generacji. Rząd Republiki Federalnej Niemiec jest w posiadaniu 32% udziałów Deutsche Telekom. Zdaniem „Handelsblatt” Deutsche Telekom jeszcze w kwietniu poinformował niemieckie MSW o swych planach. Tym samym wszyscy trzej główni gracze na niemieckim rynku telefonii komórkowej zadeklarowali, że Huawei będzie mogło współuczestniczyć w tworzeniu infrastruktury sieci 5G.
Tymczasem w poniedziałkowym wywiadzie dla Fox News prokurator generalny USA William Barr stwierdził, że postępowanie amerykańskich koncernów stanowi duży problem dla Stanów Zjednoczonych w kontekście rywalizacji z Chinami. Barr uważa, że chciwość i brak lojalności owych koncernów pomogły Chinom stworzyć przemysł wysokich technologii, umożliwiając tym samym Państwu Środka podjęcie skutecznej rywalizacji z USA. Prokurator Generalny USA stwierdził nawet, że gdyby amerykańskie przedsiębiorstwa „zachowywały się tak samo podczas Drugiej Wojny Światowej, to wszyscy mówilibyśmy po niemiecku”. Rzeczywiście, cokolwiek by mówić o szpiegostwie przemysłowym Chin, zdaniem wielu jest to problem wtórny wobec gotowości amerykańskich firm, aby dobrowolnie przekazywać wiedzę technologiczną Chinom w zamian za dostęp do tamtejszego rynku. Oczywiście języczkiem u wagi jest 5G; zdaniem Barra państwa Zachodu powinny wspierać europejskich dostawców technologii telekomunikacyjnych, takich jak Nokia czy Ericsson. Przypomnijmy: w lutym Barr sugerował, że jedna z amerykańskich firm powinna kupić Nokię bądź Ericssona; zdaniem prokuratora generalnego jest to jedyna realna droga do dogonienia Chin i zniwelowania przewagi Państwa Środka w technologiach komunikacyjnych piątej generacji.
W środę Huawei otrzymało zgodę na budowę centrum badawczego zlokalizowanego w pobliżu Cambridge (chociaż lepiej byłoby powiedzieć: w pobliżu uniwersytetu w Cambridge). Budowa centrum R&D ma kosztować 1,2 miliarda dolarów; zatrudnienie w nim ma znaleźć ponad 400 osób. Jeszcze przed ogłoszeniem decyzji Keith Krach stwierdził, że Chiny „przekazują pieniądze, zatrudniają absolwentów i tym samym poprawiają sobie piar. Jednak potem pojawiają się naciski, wymuszenia i system inwigilacji społecznej”.
NIEMCY
Astrid Wallrabenstein została nowym sędzią niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego, zastępując Andreasa Vosskuhle, który przeszedł na emeryturę dzień po tym, jak Trybunał w Karlsruhe wydał kontrowersyjną decyzję, nakazującą ECB przedstawienie uzasadnienia prowadzonego przez Europejski Bank Centralny od 2015 roku programu PSPP – public sector purchase programme – wartego 2,2 biliona euro programu skupowania obligacji państw strefy euro w celu utrzymania inflacji na poziomie 2%. W przeciwieństwie do swego poprzednika nominowana przez Zielonych Wallrabenstein jest uważana za przedstawicielkę gołębi i będzie prawdopodobnie zwolenniczką deeskalacji napięć na linii Karlsruhe – ECB.
Dodajmy również, że w poniedziałek wiceminister finansów Niemiec ostrzegał, że wszystkie instytucje finansowe w tym kraju powinny być gotowe na „twardy” brexit – i że każdy, kto na bieżąco śledzi postępy negocjacji pomiędzy Londynem a Brukselą, jest świadomy, że prawdopodobieństwo wyjścia Wielkiej Brytanii ze Wspólnoty bez umowy jest „bardzo wysokie”.
Również w piątek „Der Spiegel” informował, że rząd federalny „niezwłocznie” przekaże Lufthansie dziewięć miliardów euro bailoutu, przyznanego spółce w maju.
BIAŁORUŚ
Aleksander Łukaszenka kontynuuje sygnalizację strategiczną ostrzegającą „zewnętrzne siły” przed ingerowaniem w sprawy Białorusi.
W ostatnim czasie bat’ko częściej niż zwykle odwoływał się także do etosu żołnierskiego i roli armii w utrzymywaniu nie tylko suwerenności, ale i stabilności wewnętrznej. Żeby daleko nie szukać: 22 czerwca podczas wizyty w stacjonującej w Brześciu 38. Brygadzie Powietrznodesantowej Łukaszenka oświadczył, że zadba o to, aby zwiększył się prestiż związany ze służbą w wojsku; zdaniem białoruskiego prezydenta „w obecnej sytuacji” podstawowym obowiązkiem sił zbrojnych jest zapewnienie stabilizacji, harmonii społecznej oraz (to nieco bardziej konwencjonalne) stanie na straży suwerenności państwa. „Nie możemy żyć pod obcą kontrolą ani chodzić w łapciach z łyka”, stwierdził Łukaszenka. I chociaż nie jest to cytat szczególnie znaczący z punktu widzenia sytuacji na Białorusi, to autor „Weekly Brief” uważa mimo wszystko, że warto o nim wspomnieć.
Z kolei w czwartkowym wystąpieniu Łukaszenka odniósł się do rozpowszechnianych w Internecie plotek o ukrywanym przez niego – i przez jego syna Kolę – majątku. Prezydent Białorusi stwierdził, że „tego rodzaju fałszywki” rozprowadzane są przez „ludzi Babicza (Michaiła Babicza, byłego ambasadora FR na Białorusi) i z pochodzących z Rosji źródeł, takich jak Nezygar (kanał na komunikatorze Telegram, na którym publikowane są często „insiderskie” informacje z życia politycznego Federacji)”. Łukaszenka podkreślił także, że nieprawdą są pojawiające się informacje, jakoby część członków białoruskiego aparatu bezpieczeństwa miała się opowiedzieć przeciwko niemu. Warto odnotować, że zdaniem Łukaszenki jest jasne, że „za sznurki pociągają Polska i Rosja. Porozmawiam o tym z prezydentem Putinem (…) jesteśmy świadkami zewnętrznej ingerencji w sytuację wewnętrzną i próby zakłócenia przebiegu wyborów”.
Wizyta w 38. Brygadzie była częścią wizyty w Brześciu, podczas której Łukaszenka wyraził zachwyt nad rozwojem miasta oraz ogłosił, że Brześć – podobnie zresztą jak cała Białoruś – ma się stać hubem oraz integralną częścią Nowego Jedwabnego Szlaku.
US NAVY
W ubiegłą niedzielę dwie grupy lotniskowcowe (Carrier Strike Group, CSG) US Navy, skoncentrowane wokół lotniskowców USS Theodore Roosevelt (CVN-71) oraz USS Nimitz (CVN-68) rozpoczęły wspólne ćwiczenia na wodach Morza Filipińskiego. Zdaniem dowódcy grupy lotniskowcowej Nimitz, wiceadmirała Jamesa Kirka ćwiczenia mają służyć „wysłaniu mocnej wiadomości i zademonstrowaniu naszego zaangażowania w zapewnianie krytycznie ważnych praw, wolności oraz zgodnego z prawem korzystania ze szlaków morskich”.
Był to pierwszy od listopada 2018 roku (i szósty od 2001) przypadek, gdy dwie CSG równocześnie prowadziły działania na zachodnim Pacyfiku. Warto dodać, że w marcu i kwietniu na obu tych jednostkach wystąpiły ogniska zarażeń COVID-19; w następstwie kontrowersji z tym związanych odwołany został dowódca CVN-71, Brett Crozier.
LIBIA
Nie słabnie napięcie związane z konfliktem w Libii. Wojska Rządu Porozumienia Narodowego (GNA) odniosły szereg kolejnych sukcesów w ramach prowadzonej kontrofensywy. Aktualnie jednym z głównych kierunków operacyjnych jest odbicie miasta Syrta oraz zneutralizowanie leżącego na południe od miasta lotniska. W minionym tygodniu prezydent Egiptu, który wyraźnie wspierał przeciwne GNA siły dowodzone przez generała Haftara, Abdel-Fattah as-Sisi powiedział, że Syrta jest czerwoną linią wyznaczoną dla Rządu Porozumienia Narodowego. Stwierdził również, że jakakolwiek bezpośrednia interwencja wojsk egipskich na terenie Libii wymagałaby prawnego uzasadnienia. Kilka dni później prezydent przeprowadził inspekcję w jednostce wojskowej znajdującej się w pobliżu granicy egipsko-libijskiej. W trakcie rozmów z oficerami zaapelował, aby byli gotowi do przeprowadzenia wszelkich misji w kraju lub – jeśli będzie to konieczne – również poza jego granicami. Władze w Kairze zażądały również specjalnego spotkania ministrów państw członków Ligi Państw Arabskich, którego tematem będzie konflikt w Libii. Dość eskalujące słowa prezydenta spotkały się z pełnym poparciem ze strony Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratów Arabskich, a także Syrii, która zadeklarowała wsparcie dla wojsk walczących po stronie generała Chalify Haftara.
Libijski konflikt jest też przestrzenią narastającej rywalizacji pomiędzy dwoma członkami NATO – Turcją i Francją. Oba kraje rywalizują w dziedzinie dostaw gazu ze wschodnich obszarów Morza Śródziemnego oraz walczą o wpływy w północnej Afryce i Sahelu, które to tereny stanowiły tradycyjnie francuską strefę wpływów. Sytuacja uległa jednakże zaognieniu po tym, jak w zeszłym tygodniu francuskie ministerstwo obrony poinformowało o incydencie, do jakiego doszło między okrętami obu państw. Francuski okręt operujący w ramach misji NATO Sea Guardian zażądał identyfikacji od tureckiego okrętu , podejrzewając go o przerzut broni do Libii. Turecka jednostka był jednak eskortowana przez okręty tureckiej Marynarki Wojennej, które według francuskiego ministerstwa miały namierzyć francuską jednostkę i zagrozić jej otwarciem ognia. W poniedziałek prezydent Macron, komentując informacje opublikowane przez ministerstwo, stwierdził, że Turcja gra w niebezpieczną grę w Libii. W reakcji minister spraw zagranicznych Turcji w dość mało dyplomatyczny sposób stwierdził, że prezydent Francji dostał najwyraźniej zaćmienia umysłowego, opowiadając się przeciwko uznawanemu szeroko rządowi GNA wspieranemu przez Ankarę. Dzień później szef francuskiego MSZ wezwał kraje członkowskie UE do wypracowania wspólnego stanowiska w sprawie przyszłych relacji między Unią Europejską a Turcją, natomiast sekretarz NATO Jens Stoltenberg poinformował, że rozpoczęte zostało śledztwo dotyczące incydentu zgłoszonego przez władze francuskie.
FIVE EYES
W piątek 18 czerwca miało miejsce spotkanie ministrów finansów grupy państw „pięciorga oczu” (Five Eyes). Jest to zdarzenie o tyle istotne, że do tej pory Five Eyes było „sojuszem” stricte militarno-wywiadowczym. Spotkanie zostało zorganizowane z inicjatywy ministra skarbu Australii Josha Frydenberga, który nalegać ma także, zdaniem nowozelandzkich mediów, na uczynienie owych spotkań standardowym punktem deliberacji w gronie Five Eyes. Co warte odnotowania, te same nowozelandzkie media zauważają także, że Wellington podchodzi do nowej inicjatywy znacznie ostrożniej niż Waszyngton czy Canberra.
Zdaniem Frydenberga spotkania będą miały na celu „utrzymanie stabilności globalnego systemu finansowego oraz koordynację polityk w celu osiągnięcia zrównoważonej odbudowy ekonomicznej”.
Byli członkowie nowozelandzkiej administracji interpretują rozszerzenie kompetencji Five Eyes jako świadectwo tego, że „poważne – najcięższych gatunkowo od wielu lat – decyzje w zakresie polityki zagranicznej, które zaczynają pojawiać się na horyzoncie”.
Przypomnijmy, że w maju Departament Stanu informował o planach utworzenia Economic Prosperity Network (EPN), mającej zrzeszać – obok państw Five Eyes – także inne kraje zachodniego Pacyfiku, w tym Indie, Japonię, Koreę Południową czy Wietnam.Celem EPN ma być, jak to zwięźle ujął podsekretarz Departamentu Stanu USA Keith Krach, „przeniesienie łańcuchów dostaw z dala od Chin”. Tak więc coraz wyraźniej zarysowują się kontury stworzonej przez DC nowej strategii powstrzymywania. Oczywiście kluczowym elementem tej i wszelkich innych inicjatyw podejmowanych przez USA będzie częściowe przynajmniej zrekompensowanie strat, które państwa sojusznicze poniosą w wyniku ograniczenia wymiany handlowej z Chinami; bez tego pomysły te pozostaną pozbawioną treści wydmuszką.
CHINY – UE
W poniedziałek odbyła się konferencja z udziałem szefowej KE Ursuli von der Leyen, szefa Rady Europejskiej Charlesa Michela oraz prezydenta ChRL Xi Jinpinga i premiera tego kraju Li Keqianga. „Chiny oraz UE będą dwoma centrami cywilizacyjnymi, podtrzymującymi multilateralizm oraz globalny porządek międzynarodowy. Jakkolwiek zmieniałaby się sytuacja międzynarodowa, Chiny zawsze stać będą po stronie multilateralizmu”. Zdaniem chińskiego przywódcy pomiędzy Europą a Chinami „nie ma zasadniczego konfliktu interesów”. Xi życzyłby sobie także, aby „nasze ekonomie odgrywały rolę silników, napędzających globalną koniunkturę, produkcję przemysłową, odbudowę globalnej gospodarki oraz stabilizowały globalne łańcuchy dostaw”. Jasne jest, że Xi buduje retorykę wobec EU w oparciu o obietnicę niezaburzonej i zglobalizowanej wymiany handlowej, w jej obecnym kształcie. Jest to z pewnością stan pożądany przez część przynajmniej uprzemysłowionych państw Europy Zachodniej, jest to jednak równocześnie antyteza dla celów Waszyngtonu, który zdaje sobie sprawę, że warunkiem sine qua non utrzymania własnej dominującej pozycji w globalnym systemie wymiany handlowej jest wyrugowanie z tegoż systemu Chin.
Komunikaty płynące z Brukseli były jednak zauważalnie mniej sielankowe od tych z Pekinu (oraz mniej koncyliacyjne niż te wypowiadane niedawno przez Josepa Borrella). Szefowa KE Ursula von der Leyen stwierdziła, że Unie Europejska dalej postrzega Chiny jako partnera, ale także rywala systemowego oraz konkurenta ekonomicznego. Zdaniem von der Leyen „Chiny dużo mówią o swoich intencjach, ale za deklaracjami muszą pójść i czyny (…) obecnie relacje ekonomiczne i handlowe nie są zrównoważone (…) Chiny muszą zacząć wypełniać swoje zobowiązania”.
Charles Michel dodał, że „Unia musi być świadoma, że nie dzieli z Chinami tego samego systemu politycznego, wartości czy też podejścia do multilateralizmu. Będziemy prowadzić interakcję z Chinami w trzeźwy i pozbawiony złudzeń sposób, zdecydowanie broniąc interesów i wartości Unii”.
Zarówno von der Leyen, jak i Michel zwrócili także uwagę na sytuację w Hongkongu, krytykując przy tym nowo utworzone prawo o bezpieczeństwie narodowym; von der Leyen oznajmiła, że Chinom grożą „bardzo negatywne konsekwencje”, jeżeli dojdzie ostatecznie do uchwalenia ustawy. Jakkolwiek groźnie by ta deklaracja zabrzmiała, von der Leyen nie doprecyzowała, jak owe konsekwencja miałyby wyglądać.
CHINY – INDIE
W niedzielę strona internetowa tygodnika „India Today” opublikowała szczegółowy opis ubiegłotygodniowych starć pomiędzy chińskimi i indyjskimi żołnierzami. Zdaniem autorów artykułu były one wynikiem pojawienia się w jednym z punktów kontrolnych chińskich żołnierzy nieobeznanych z sytuacją na granicy. Mieli oni zostać oddelegowani na Line of Actual Control (LAC) po zakończeniu ćwiczeń wojskowych ChALW w Tybecie. Owi żołnierze odbudowali posterunek graniczny, wcześniej zdemontowany przez Chińczyków na mocy ustaleń z żołnierzami indyjskimi. To doprowadziło do wizyty oddziału indyjskich żołnierzy – początkowo mającej mieć pokojowy przebieg (tak więc to Hindusi przekroczyli LAC). Nie znający sytuacji i żołnierzy indyjskiej armii Chińczycy zareagowali na to przemocą (odpychając pułkownika indyjskiej armii) i rozpoczęli tym samym trwające całą noc starcia. Nie jest jasne, dlaczego obeznani z sytuacją Chińczycy zostali zastąpieni przez nowych żołnierzy. „India Today” informuje także, że strona indyjska przekazała Chinom ciała 16 zabitych żołnierzy; 17 Hindusów zginęło.
SANKCJE, SANKCJE, SANKCJE
Stany Zjednoczone mają rozważać nałożenie ceł (mogących sięgnąć nawet 100%) na pochodzące z Francji, Wielkiej Brytanii, Niemiec i Hiszpanii (ale także, choć w mniejszym stopniu, z pozostałych państw Unii) produkty warte około 3,1 miliarda dolarów. Cła mają zostać nałożone między innymi na produkty spożywcze (sery, oliwki, wina) i samochody; zwiększone mają także zostać cła na samoloty. Sankcje są wynikiem sporu pomiędzy USA a Unią Europejską, dotyczącego niedozwolonej pomocy publicznej, którą miałby otrzymywać Airbus. Ewentualna decyzja o wprowadzeniu sankcji ma zostać podjęta po miesięcznym okresie konsultacji publicznych, a więc 26 lipca.
Skoro już o sporach handlowych i sankcjach na linii Waszyngton – Bruksela mowa, według informacji opublikowanych w czwartek przez Bloomberga Niemcy rozważać mają nałożenie kontrsankcji na USA w odpowiedzi na ruchy administracji Trumpa wobec gazociągu Nord Stream 2. Zdaniem Bloomberga Angela Merkel będzie nalegać na forum unijnym na podjęcie takich właśnie działań. Tym, co mogłoby powstrzymać Berlin od zbyt radykalnych działań, są, jakżeby inaczej, również sankcje, a konkretnie groźby Donalda Trumpa odnoszące się do możliwego obłożenia niemieckich samochodów wyższymi cłami.
W środę Departament Obrony Stanów Zjednoczonych poinformował o zakwalifikowaniu Huawei, Hikvision, China Mobile, Aviation Industry Corp of China (producenta między innymi myśliwca piątej generacji J-20 czy Y-20, dużego samolotu transportowego, kopii amerykańskiego C-17), China Railway Construction Corp, China Aerospace Science and Industry Corp (CASIC), CRRC oraz 16 innych podmiotów jako kontrolowanych bądź bardzo blisko współpracujących z chińskimi siłami zbrojnymi. Innymi słowy, nie tylko Huawei czy telekomy, ale także znaczna część chińskiego przemysłu ciężkiego została wciągnięta na listę DoD. Decyzja ta sama w sobie nie generuje specjalnych konsekwencji; stwarza ona jednak możliwość nałożenia przez prezydenta USA sankcji na te podmioty, z zamrożeniem ich aktywów łącznie.
NEGOCJACJE
W poniedziałek w Wiedniu rozpoczęły się rozmowy na temat ustanowienia nowego traktatu rozbrojeniowego w miejsce tracącego ważność w przyszłym roku New Start. Z tej okazji główny negocjator z ramienia Białego Domu, Marshall Billingslea, skrytykował Chiny za odmowę wzięcia udziału w negocjacjach, zamieszczając na Twitterze zdjęcie pustego miejsca przy stole negocjacyjnym, udekorowanego chińskimi flagami. Chiny oczywiście już dawno zapowiedziały, że nie wezmą udziały w negocjacjach nad traktatem zastępującym New Start, a sam tweet, który wypuścił Billingslea, został potraktowany przez chiński MSZ jako „artystyczny performance”.
KIRIBATI
1300 mil – 2100 kilometrów – na zachód od Honolulu, miejsca ubiegłotygodniowego spotkania Mike’a Pompeo i chińskiego dyplomaty Yanga Jiechi, znajduje się Republika Kiribati, składająca się w sumie z 32 wysepek. Kiribati zamieszkuje 110 tysięcy osób; powierzchnia całego państwa wynosi nieco powyżej 800 kilometrów kwadratowych (dla porównania: powerzchnia Warszawy to ok. 520 kilometrów kwadratowych). W 2018 Republika Kiribati zadecydowała o cofnięciu uznania dyplomatycznego Tajwanu na rzecz Chin; decyzję tę podjął prezydent Taneti Maamau. W poniedziałek Maamau po raz kolejny wygrał wybory prezydenckie, zostawiając w polu pokonanego Banuerę Berinę, zwolennika ponownego nawiązania kontaktów z Tajwanem.
Abstrahując od zamkniętej w 2003 bazy kosmicznej ChRL, Kiribati ma również znaczenie strategiczne, zarówno z powodu relatywnej bliskości Hawajów, jak i dlatego, że na będącej częścią republiki wyspie Kiritimati (Wyspie Bożego Narodzenia, nie mylić z australijską Wyspą Bożego Narodzenia) Chiny chętnie wybudowałyby port głębinowy. Może się to okazać problematyczne, ponieważ 40 lat temu wraz z uzyskaniem niepodległości od Wielkiej Brytanii Kiribati podpisało Traktat z Tarawa, którego stroną były Stany Zjednoczone. W artykule 2 Traktatu stwierdza się, że wszelkie decyzje dotyczące udostępnienia terytorium Kiribati państwom trzecim w celu utworzenia instalacji wojskowych będą konsultowane z Waszyngtonem. W artykule 7 – i ostatnim – Traktatu stwierdza się natomiast, że jeżeli któraś ze stron zdecyduje się z niego wycofać, to przestanie on obowiązywać w ciągu sześciu miesięcy.
Autor
Albert Świdziński
Dyrektor analiz w Strategy&Future.
Trwa ładowanie...