(Fot. Wikipedia)
Dlatego też od 2016 roku Pentagon i wojska lądowe opracowują dla europejskiego teatru operacyjnego koncepcję Multi Domain Battle (bitwy w wielu domenach), która ma za zadanie umożliwić podtrzymanie skutecznych wojskowo gwarancji bezpieczeństwa wobec sojuszników na odległej wschodniej flance NATO, a w razie wojny konwencjonalnej z Rosją w regionie – umożliwić jej wygranie i to pomimo rozmieszczenia przez Rosję systemów antydostępowych.
Zgodnie z koncepcją operacyjną Multi Domain Battle siły zbrojne USA będą miały dość specyficzne zadanie w Europie. Będą bowiem musiały wchodzić w teatr operacyjny, stale manewrując wobec przeciwdziałania z rosyjskich bąbli antydostępowych A2AD, tak aby uchwycić teren i opanować krytyczne dla powodzenia operacji miejsca wejścia, podczas gdy na Pacyfiku stale będą na wysuniętej obecności, tam ich zastanie wojna i na początku będą raczej się broniły.
Będą musiały dysponować odpornym systemem komunikacji i mieć zupełnie nowe zdolności do prowadzenia wojny we wszystkich współczesnych jej domenach, jeśli będą miały przetrwać na symetrycznym polu bitwy na wschodniej flance, gdzie Rosjanie automatycznie będą mieli zapewnioną na początku konfliktu przewagę miejsca i czasu.
Nowy model jednostek wojsk lądowych, o którym mowa, będzie wymagał stworzenia nowego rodzaju brygady wojsk lądowych. Przypomina on opracowaną w latach 30. XX wieku przez Heinza Guderiana metodę neutralizacji przewagi obrony, znaną z zachodnich frontów I wojny światowej. Jest ona oparta na koncepcji nowatorskiego użycia manewrowych jednostek pancernych – Panzer Division z różnymi elementami zmechanizowanej wojny kombinowanej w ramach koncepcji wojny błyskawicznej – Blitzkriegu. Nowy pomysł można też porównać do nowatorskich koncepcji operacyjnych w siłach zbrojnych USA z lat 60. USA wprowadziły wtedy wysoką mobilność części wojsk lądowych dzięki włączeniu do służby śmigłowców przeznaczonych do zmasowanych operacji lądowych. Zmieniło to skokowo charakter i zdolności armii amerykańskiej w trudnym komunikacyjnie terenie wojny w Wietnamie. Wystarczy spojrzeć, jak działały wojska amerykańskie w porównaniu do wojsk francuskich z czasie francuskiej odsłony wojny wietnamskiej kilkanaście lat wcześniej – w latach 50. XX wieku.
Jednostki nowego wzoru musiałyby być zdolne do bitwy w wielu domenach współczesnej wojny jednocześnie, w nieustannym manewrze, przy stałym przeciwdziałaniu ogniowym przeciwnika. Na dodatek niepewna jest dominacja własnego lotnictwa na polu walki. Oznacza to, że odwrotnie niż w wypadku Air-Land Battle Concept z lat 80. wojska lądowe będą działały tym razem na rzecz sił powietrznych, otwierając im możliwości latania w określonych korytarzach pola walki w zasadniczo niepermisywnym jego środowisku. To wymaga zmiany wielu elementów: struktury wojsk lądowych, ich wyposażenia, szkolenia. Nie bardzo wiadomo, gdzie w Pentagonie są na to pieniądze w nadchodzących latach.
Sięgając po kolejne porównania historyczne z okresu I wojny światowej, można powiedzieć, że Rosjanie budują przy użyciu systemów A2AD linię okopów prowadzących głęboko w kierunku pozycji państw frontowych NATO. „Zielone ludziki” zaś oraz działania hybrydowe testujące zdolności i spójność NATO są odpowiednikami niemieckich żołnierzy szturmowych (Stosstruppen) mających pokonać siły obrony w realnym terenie na wschodniej flance. Strategia amerykańska polega na razie jedynie na asystowaniu państwom frontowym w tworzeniu własnej linii kontrokopów A2AD i wystawieniu adekwatnego zestawu sił zdolnych do zatrzymania rosyjskich „szturmowców” (siły amerykańskie w rotacji oraz siły specjalne). Co do sojuszników na flance, chodzi o stworzenie obrony terytorialnej, która byłaby pomocna w wypadku działań na poziomie hybrydowym.
Następnie wchodzące do teatru wojny siły lądowe, z czasem amerykańskie, w połączeniu z morskimi i powietrznymi zaczęłyby tworzyć kompleks obronno-uderzeniowy wspierany przez artylerię dalekiego zasięgu i precyzyjne uderzenia dalekiego zasięgu, tak by zrolować i unieszkodliwić rosyjskie systemy A2AD, tworząc warunki do wykonania z powodzeniem kontruderzenia na siły rosyjskie.
To powoduje, że w nadchodzących latach i dekadach należy się liczyć ze strony USA jedynie z expeditionary posture w Europie i nadaniem obronie Starego Kontynentu miejsca dalszego za priorytetowym na Pacyfiku. Przypominałoby to decyzję administracji prezydenta Roosevelta o zajęciu się priorytetowo najpierw Niemcami i teatrem europejskim w czasie II wojny światowej (sławne Germany First). Tyle że tym razem jest odwrotnie, to Pacyfik ma priorytet ze względu na zamianę w XXI wieku znaczenia Atlantyku i Pacyfiku. Należy się liczyć w związku z tym z ograniczoną obecnością wojsk USA, w tym umiarkowanych sił lotniczych (zawsze łatwiejszych do relokacji) i lądowych z elementami logistyki i składami magazynowymi (prepositioned). Byłyby to siły wystarczające do utrzymania przekonania państw w regionie do orientowania się na USA. Wszelkie rezerwy operacyjne Stanów Zjednoczonych siłą rzeczy z braku finansowania i wskutek wyzwań na Pacyfiku będą dość skromne na europejskim teatrze bez względu na werbalne zapewnienia administracji w Waszyngtonie.
To oznaczałoby, że taka polityka musiałaby zakładać podjęcie ryzyka i Amerykanie najwyraźniej je podejmują, zakładając, że siły ze Stanów kontynentalnych (CONUS) powinny dać sobie radę z wojną na Bliskim Wschodzie lub w Europie, choć niestety nie jednocześnie. Akceptacja większego ryzyka wojny w Europie i na Bliskim Wschodzie ma spowodować nowy podział zadań między regionalnymi sojusznikami a Stanami Zjednoczonymi. To sojusznicy mają ponosić większość ciężarów wynikających z tych zadań.
Od wojsk lądowych USA będzie się wymagało dynamicznego wejście w obszar objęty systemem A2AD – pomimo stawianego oporu. Zatem działania będą musiały być bardziej rozproszone, a siły zostaną podzielone na elementy penetrujące punkty wejścia do strefy objętej antydostępem oraz elementy wykorzystujące otwarcie tych punktów. Można powiedzieć, że siły zostaną podzielone na penetrujące i na wykorzystujące uzyskaną penetrację, wchodzące jako drugie w teatr wojny. Trzecim rodzajem będą jednostki konsolidujące zyski w terenie objętym A2AD. Dojdzie zatem do podziału zadaniowego, w przeciwieństwie do ogólnych jednostek, jakie są obecnie, różniących się tylko „ciężarem i masą manewru i przerzutu” (brygady ciężkie, brygady uniwersalne na strykerach i brygady lekkie – piechota).
Wszystkie te zmiany dokonują się w obliczu rosnącej konkurencji w tzw. spektrum elektromagnetycznym, które jest jedną z krytycznych zdolności operacyjnych w nowoczesnej wojnie. Używane jest od dekad do komunikacji, nawigacji, lokalizowania przyjaciela i wroga. Tak jak smartfony i Internet zmieniają nasz sposób dzielenia się informacjami oraz to, jak się uczymy i pracujemy, tak opracowanie i używanie zaawansowanych sensorów i technologii networkingowych umożliwi wojsku uzyskanie znaczącej przewagi nad przeciwnikiem.
Bardzo dużo publikuje na ten temat Center for Strategic and Budgetary Assessments.
Amerykanie w pododdziałach powołają organiczne jednostki, których zadaniem będzie kontrola spektrum elektromagnetycznego, tj. umożliwienie wejścia własnym oddziałom i blokowanie rozpoznania sygnatur wrogowi, tak jak saperzy zapewniali sprawność działania ciężkim oddziałom w przeszłości. To jest także nowa rzeczywistość dla sił zbrojnych RP, które muszą opracować własną wersję Multi Domain Battle, dostosowaną do potrzeb naszego teatru wojny i naszych interesów narodowych.
Autor
Jacek Bartosiak
Założyciel i właściciel Strategy&Future, autor książek „Pacyfik i Eurazja. O wojnie”, wydanej w 2016 roku, traktującej o nadchodzącej rywalizacji wielkich mocarstw w Eurazji i o potencjalnej wojnie na zachodnim Pacyfiku, „Rzeczpospolita między lądem a morzem. O wojnie i pokoju”, wydanej w 2018 roku, i „Przeszłość jest prologiem" z roku 2019.
Trwa ładowanie...